[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siedemdziesiÄ…tce.
- I uważam, że powinien pan coś wiedzieć - mówiłam dalej, mimo że pan Gatch
ściągnął gęste siwe brwi na znak, że koncentruje się na szczególnie trudnej partyjce
komputerowego pasjansa i nie życzy sobie, żeby mu w niej przeszkadzać. Niestety, nijak nie
umiałam się powstrzymać. Musiałam się dowiedzieć, co robił w jego gabinecie Tommy
Sullivan. Po prostu musiałam.
I tylko w ten sposób umiem wyjaśnić, dlaczego w następnej chwili wypaliłam:
- Quahogi planują zrobić mu kocówę.
Kiedy tylko te słowa padły z moich ust, desperacko pożałowałam, że je
wypowiedziałam. Co się ze mną dzieje? Sypię własnego chłopaka - no cóż, przynajmniej
jednego z nich - przed największym plotkarzem naszego miasta (to znaczy, pomijając moją
najlepszą przyjaciółkę i mojego drugiego chłopaka).
Siwe, gęste brwi pana Gatcha natychmiast podskoczyły w górę. Ale nie dlatego, jak
zakładałam, że wyczuł świetny temat na jedynkę i nie mógł się doczekać, aż go opisze.
- Istotnie? - zapytał mnie spokojnie. - I co, twoim zdaniem, miałbym w tej sprawie
zrobić?
- No cóż - mruknąłem, na nowo skołowana. - Ja... No, nie wiem. Myślałam tylko, że to
pana zainteresuje.
Niechęć pana Gatcha do Quahogów (wynikająca z niechęci do wszelkich sportów
zespołowych) była legendarna. To on wyszperał artykuł Tommy'ego w  Orle , zainteresował
się nim i sprawdził wyniki SAT - ów Jake'a Turnera (które istotnie wzrosły o trzysta punktów
od czasu jego ostatniego podejścia do egzaminów), a potem wyniki reszty członków drużyny
wskazanych przez Tommy'ego (również imponująco i zaskakująco lepsze), i rozgłosił to w
całym mieście (oraz, koniec końców, całym stanie).
Oczywiście, słysząc, że Quahogi planują teraz coś tak nikczemnego jak kocówa, pan
Gatch powinien rzucić się na pomoc swojemu ulubionemu początkującemu reporterowi...
Może napisze jeden z tych swoich zjadliwych, gorzkich artykułów wstępnych, jak ten, którym
rozwścieczył wielu miejskich radnych, o kotach, które w naszym mieście zbiorowo zapadają
na nadczynność tarczycy, co zdaniem pana Gatcha, jest bezpośrednim skutkiem
zanieczyszczenia ujęć miejskiej wody pitnej.
Ale zamiast tego pan Gatch powiedział:
- Jeśli ktoś o tym powinien się dowiedzieć, to raczej sam zainteresowany, nie sądzisz,
Katie?
Wytrzeszczyłam na niego oczy i stałam z otwartymi ze zdumienia ustami. Ostrzegać
Tommy'ego? To mi sugerował? %7łe powinnam ostrzec go, co planuje Seth i jego kumple?
Ale... Co by to dało? Tommy wrócił w jednym jedynym celu, a mianowicie dla
zemsty. %7łeby zrujnować życie wszystkim, którzy przyczynili się do zrujnowania życia jemu
cztery lata wcześniej.
Innymi słowy... mnie.
To jasne, że w moim interesie było, pozwolić Sethowi i jego kumplom działać.
Czyż nie?
Jeżeli tak, to co robiłam w biurze pana Gatcha? Przyszłam tu z nadzieją, że
dowiedziawszy się ode mnie o planach Quahogów, postanowi jakoś ich powstrzymać?
Umiałam to wyjaśnić tylko w jeden sposób. I wcale mi się to wyjaśnienie nie
podobało.
Z trudem przełykając ślinę powiedziałam:
- Przepraszam, że panu przeszkodziłam.
A potem odwróciłam się na pięcie. I wyszłam stamtąd jak mogłam najszybciej.
12
No więc, stało się wreszcie. Powiedzenie, którym Liam od lat mi dokucza, wreszcie
się spełniało.
Już dawno powinnam była pojąć, co się dzieje. To wszystko pięknie się razem łączyło.
Fakt, że chodziłam z najseksowniejszym, najpopularniejszym chłopakiem w szkole... A mimo
to za jego plecami całowałam się z jakimś innym facetem.
Fakt, że nie umiałam zdecydować się, którego z tych facetów wolę, bo prawdę
mówiąc, żaden z nich aż tak bardzo mi się nie podobał, chyba że chodziło o całowanie się z
nimi.
Fakt, że tak często obu oszukiwałam - i jeszcze moją najlepszą przyjaciółkę, i
wszystkich ich przyjaciół, i swoich rodziców, i samą siebie - że już sama nie pamiętałam, co
komu i kiedy powiedziałam na jaki temat.
Cały czas miałam ją przed nosem, tę prostą, jasną prawdę. Liam jako jedyny rzucił mi
jÄ… prosto w twarz:
 Kłamstwo ma krótkie nogi .
Miał rację. Jestem kłamczuchą. I nie umiem przestać myśleć o chłopakach.
Wiedziałam, że pan Gatch ma rację, i że muszę mu powiedzieć. To znaczy,
Tommy'emu. Chociaż przekonana byłam, że knuje coś niedobrego - a fakt, że widziałam go w
biurze pana Gatcha, tylko to potwierdzał. Czego by tych dwóch razem nie planowało, można
się założyć, że nic dobrego z tego nie wyniknie. A przynajmniej nic dobrego dla Katie
Ellison.
A jednak... Czy naprawdę mogłam stanąć z boku i pozwolić, żeby mu zmasakrowano
tÄ™ przystojnÄ… twarz?
Nie, nie mogłam.
Co, przyznaję, świadczy o mojej słabości. Ale czy to taka znów wielka niespodzianka? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl