[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ramionach. W czasie trwania ich małżeństwa rzadko uka-
zywał czułą stronę swojej natury, ale ku swojemu zdu-
mieniu, odkąd wrócił do niej, już kilka razy zauważyła
w nim takÄ… zmianÄ™.
Objęła go w pasie i przywarła do niego. Cudownie
byłoby, pomyślała, pozostać w jego ramionach, unieść
twarz i poczuć smak jego ust na swoich ustach. Jego ręka
głaskała ją po włosach, potem powoli zsunęła się wzdłuż,
pleców, pozostawiając po sobie miłe ciepło. Heather od-
ruchowo mocniej się w niego wtuliła.
- Heather...
Uniosła głowę, zbliżając usta do jego ust. Jego oddech
łaskotał jej wargi, które bezwiednie rozchyliły się
w oczekiwaniu pocałunku. Ułamek sekundy, i Justin po-
chylił ku niej głowę.
S
R
Głośne pukanie do drzwi sprawiło, że zamarł. Popa-
trzył na Heather - na pożądanie w jej oczach, zmysłowe
usta, puls bijący w zagłębieniu szyi.
- Cholera! - mruknął. - To pewnie nasze bagaże.
- Pewnie tak. - Opuściła ręce, uwalniając go, by
mógł podejść do drzwi.
Pukanie powtórzyło się.
Justin jeszcze raz szybko pocałował ją w usta, zaklął
pod nosem i odsunÄ…Å‚ siÄ™.
- MajÄ… tu fatalne wyczucie czasu - burknÄ…Å‚. Zatrzy-
mał się jeszcze przy drzwiach. - Odpoczywaj - powie-
dział, i już go nie było.
Heather uśmiechnęła się do siebie, niepewna, czy uda
jej się w ogóle odpocząć. W całym ciele czuła pulsowa-
nie. Usiadła na brzegu łóżka, zdjęła sandały i wtuliła sto-
py w miękki beżowy dywan. Rozglądając się po pokoju,
położyła się na plecach i podparta łokciami. Słyszała, jak
Justin rozmawia z boyem, potem drzwi się zamknęły. Jej
serce waliło; zdała sobie sprawę, że czeka, by Justin wró-
cił i podjął to, co mu przerwano. Ale on nie wrócił. Mi-
mo postanowienia, że nie będzie się z nim kochać, była
bardzo rozczarowana, a przecież powinna odczuć ulgę.
Justin postawił laptopa na biurku pod oknem, ale my-
ślami był daleko od pracy. Oddychał głęboko, starając
się opanować żądzę. Jeden cel udało mu się zrealizować:
przywiózł Heather do Teksasu. Westchnął z ulgą. Włączył
komputer i zabrał się do roboty.
Kiedy Heather otworzyła oczy i zobaczyła obcy po-
kój, w pierwszej chwili nie wiedziała, gdzie się znajduje.
Ale po krótkiej chwili wszystko jej się przypomniało.
S
R
Jest z Justinem. W Teksasie. Bez Timmy'ego.
Timmy! Przecież miała zadzwonić do matki zaraz po
przyjezdzie. Jak mogła o tym zapomnieć? Ach, tak, wes-
tchnęła, bo nadal czuła mrowienie skóry. Najwyrazniej
ramiona Justina odwróciły jej uwagę.
Szybko wyskoczyła z łóżka i boso podeszła do drzwi
prowadzących do bawialni. Rozejrzała się, ale w pierw-
szej chwili nie zauważyła Justina. Zaraz jednak spostrzeg-
ła, że leży na sofie. Spał, twarz miał spokojną. Zdjął ma-
rynarkę, jedną nogę przewiesił przez brzeg sofy, druga
opadła na podłogę.
Ten rozkoszny widok wywołał uśmiech na jej ustach,
jednak zaraz tknęło ją, że nigdy do tej pory nie użyła słowa
 rozkoszny", żeby opisać Justina. Poważny, zamknięty
w sobie, silny, czasami nawet nadzwyczajny, ale nigdy roz-
koszny.
Cicho zamknęła drzwi, pobiegła do telefonu, stojącego
na nocnym stoliku, i wybrała numer swojego domu.
Kathryn odpowiedziała po trzecim sygnale i rozma-
wiały kilka minut. Heather odczuła ulgę, dowiadując się,
że z Timmym wszystko jest w porządku. Mimo to serce
jej się ściskało. Już na samą myśl o tym, że matka trzyma
go na rękach, zbierało jej się na płacz. A gdy usłyszała,
jak jej synek coś tam gaworzy, łzy pociekły jej po po-
liczkach. Zanim odwiesiła słuchawkę, nerwy miała już
doszczętnie zszarpane. Trzęsąc się na całym ciele, poszła
do łazienki, nalała wody do wanny i zanurzając się, włą-
czyła dysze.
Oparła się wygodnie i westchnęła. Drzemka przywro-
S
R
ciła jej energię, ale nie pomogła na wewnętrzny niepokój.
Teraz więc usiłowała zrelaksować się w wannie.
Może nie powinna była się zgadzać na te dwa tygodnie
z Justinem. Może powinna była od razu powiedzieć mu
o Timmym. Nie panikuj, napomniała się. No dobrze, bę-
dzie się trzymała swojego planu jeszcze przez jakiś czas.
Wyszła z wanny, uczesała się i lekko umalowała. Po-
tem włożyła zieloną sukienkę, która podkreślała szma-
ragdowy kolor jej oczu. Przez chwilę walczyła z suwa-
kiem na plecach, wreszcie sapnęła ze złością. Nagle usły-
szała pukanie do drzwi. Zamarła.
- Heather? - zawołał Justin, pukając jeszcze raz.
Otworzyła mu.
- Cześć. Wykąpałam się, gdy spałeś.
- Nie wiedziałem, czy ci nie przeszkodzę. - Wsunął
głowę przez drzwi i popatrzył na nią. Twarz miała za-
czerwienioną, błyszczącą. Gdy owiał go jej zapach, ciało
mu się naprężyło.
- Oczywiście, że nie - uspokoiła go.
- Słyszałem, jak się kąpiesz. Czy miałaś wszystko,
czego potrzebujesz?
Pokiwała głową.
- Tak. A ta wanna jest wprost wspaniała. - Uśmiech-
nął się tak, że Heather musiała szybko odwrócić wzrok.
- Nie chciało mi się z niej wychodzić. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl