[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zebranych. Ciarki przeszły mu po plecach, a instynkt przestrzegł go, że coś jest nie
tak. Pomruki stawały się coraz głośniejsze, aż w końcu usłyszał wyraznie, jak ktoś
mówi  Jolie . Zcisnęło go w żołądku. Zatrzymał się przy trzecim rzędzie ław i
powoli obejrzał się przez ramię. Przełknął z wysiłkiem ślinę i zaklął pod nosem.
Nawą główną kroczyła wysoka kobieta w prostym beżowym kostiumie. Nie
przypominała pulchnej nastolatki, jaką zapamiętał, ale rozpoznałby ją wszędzie.
Była łudząco podobna do matki i ciotek. Nieodrodna córka Desmondów. Jasne
włosy uczesane w kok, kwadratowy podbródek, pełne wargi i otaczająca ją aura
wyższości. Tylko oczy miała po Royale'ach. Były intensywnie niebieskie jak oczy
Louisa i Mallory.
Więc córka marnotrawna wreszcie wróciła, zapewniając sobie wielkie wejście.
Wszyscy w kościele patrzyli tylko na nią.
Musisz to zrobić, czy tego chcesz, czy nie, upomniał samego siebie. Wszyscy
tego po tobie oczekujÄ….
Odwrócił się i ruszył w stronę Jolie Royale, która nawet na niego nie spojrzała.
Szła prosto do trumny ojca. Lada chwila zobaczą ją jego matka i ciotka Clarice. Ich
reakcje będą krańcowo różne, ale równie dramatyczne.
Max przyspieszył i stanął dokładnie przed Jolie, zagradzając jej drogę do ołtarza.
Zatrzymawszy się, spojrzała mu prosto w oczy z prowokacyjną miną.
 Jolie, jestem Max Devereaux, twój przybrany brat.  Nie dotknął jej; gdyby to
zrobił, nie mógł zaręczyć, że jego dłonie nie oplotą się wokół jej smukłej szyi i nie
zaczną jej dusić.
Spiorunowała go wzrokiem, a w jej oczach błysnęła nienawiść.
 Wiem, kim jesteÅ›.
 Chciałabyś pożegnać się z ojcem?  spytał.  Jeśli tak, mogę ci towarzyszyć.
 Miło z twojej strony, że to proponujesz. Ale myślę, że poradzę sobie bez
twojej pomocy  odparła lodowatym tonem.
 Jak sobie życzysz.  Zszedł jej z drogi i dodał:  Usiądziesz oczywiście razem
z rodzinÄ… i pojedziesz z nami na cmentarz.
Jej wargi wygięły się w lekkim uśmiechu, który zniknął tak szybko, że Max
pomyślał, że mu się tylko przywidział.
 Oczywiście.
 I przyjdziesz na stypÄ™ w Belle Rose?
Tu ją miał. Dostrzegł niepewność w jej oczach. Jeśli zjawi się w Belle Rose,
będzie musiała potraktować jego matkę z należytą uprzejmością a wiedział, jak
bardzo było to jej nie w smak.
 Nie planowałam tego...
 Może powinnaś zmienić plany  powiedział, a potem nachylił się i szepnął jej
do ucha: Garland Wells odczyta dziÅ› wieczorem testament Louisa. Nie chcesz siÄ™
przekonać, czy tata zapisał Belle Rose tobie czy mojej matce?
Rozdział 6
Jolie zdołała jakoś przetrwać nabożeństwo. Siedząc między ciocią Clarice a
Yvonne, czerpała siłę z ich miłości i troski. Ciocia Clarice wciąż powtarzała:
 Wiedziałam, że przyjedziesz . Hołdy składane Louisowi były prawdopodobnie
zasłużone, lecz adresowane do niej kondolencje pastora uznała za zbędne. Ona
pogrzebała ojca dawno temu. Gdyby ktoś zapytał, dlaczego nie uroniła nad grobem
żadnej łzy, odpowiedziałaby bez żenady. Choć z drugiej strony, nikt nie miał prawa
żądać od niej wyjaśnień. To, co myśleli mieszkańcy tej zapadłej mieściny, zupełnie
jej nie obchodziło. I tak wyjedzie zaraz po odczytaniu testamentu.
Na szczęście Dom Pogrzebowy Trendalla zapewnił rodzinie dwie czarne
limuzyny, więc Jolie nie musiała jechać na cmentarz w towarzystwie Georgette i jej
dzieci. Szofer zatrzymał wóz, wysiadł i otworzył im drzwiczki. Yvonne wyszła
pierwsza, a za nią Nowell Landers, który pomógł wysiąść cioci Clarice. Jolie
wahała się przez moment, nim dołączyła do reszty. Do tej pory nie zastanawiała
się, gdzie pochowają ojca. Czy Louis Royale spocznie przy boku pierwszej żony w
grobowcu rodziny Desmondów, czy też gdzieś indziej? Dziwne, że miało to dla
niej znaczenie. Bo co za różnica? Może było to ważne dla jego nowej rodziny, ale
jej nie powinno obchodzić.
Orszak nie zatrzymał się przy grobowcu Desmondów. Idąc przy boku cioci
Clarice, popatrzyła na ciemnozielony namiot rozstawiony nad otwartą mogiłą. Była
to kwatera Royale'ów, gdzie spoczywały doczesne szczątki rodziców Louisa.
Monumentalny kamień nagrobny strzeżony przez stojące po bokach figury aniołów
górował nad głęboką jamą. Kiedy podeszły bliżej, Jolie odczytała inskrypcję na
nagrobku. Wyryte w szarym marmurze nazwisko ojca, a pod nim data narodzin. Jej
serce zamarło, gdy obok dostrzegła nazwisko Georgette Royale.
Dołączywszy do Clarice i Yvonne, usiadła na składanym krześle w drugim
rzędzie. Nowell Landers stał za plecami cioci, a jego potężna, opalona dłoń
spoczywała na jej ramieniu. Druga rodzina Louisa zajmowała krzesła w pierwszym
rzędzie  Georgette, jej dzieci i nawet jej brat Parry.
 Nasze serca pogrążone są dzisiaj w żalu  rozpoczął mowę wielebny Arnold.
Wychwalał Louisa pod niebiosa, wyliczał jego osiągnięcia, a na koniec złożył
kondolencje rodzinie.
Dwadzieścia lat temu leżała w szpitalu zawieszona między życiem a śmiercią i
nie mogła być na pogrzebie matki i ciotki. Od tego czasu unikała pogrzebów jak
ognia, znajdując rozmaite wymówki. A teraz znalazła się na pogrzebie ojca,
którego nie widziała od dwudziestu lat. Będzie musiała dotrwać do końca
ceremonii. Jakoś jej się uda. Choć nie wiedziała jak.
Wielebny Arnold zakończył przemowę i ustąpił miejsca Kaplicznikom, którzy
przystąpili do odprawiania masońskich rytuałów pogrzebowych, by pożegnać
brata, który sprawował kiedyś funkcję ich Potentata.
Jolie przyglądała się ubranej na czarno wdowie. Jej łzy wydawały się szczere. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl