[ Pobierz całość w formacie PDF ]
68
RS
Właściwie nie wiadomo, czy się odprężył: ledwie bowiem przyłożył
głowę do poduszki, opadły go wizje erotyczne. Królowała w nich Clair. I
bardzo męczył się, zanim zasnął.
Wróciła kelnerka z piwem. Pomału celebrowała wymianę tekturowej
podstawki i szklanki, rzucając na Jacoba powłóczyste spojrzenia.
Kiedy odeszła, poczuł, że jest spocony. Ta dziewczyna wyraznie
czekała na jakiś znak z jego strony. I w normalnej sytuacji doczekałaby
się. Westchnął. Dookoła tyle ładnych kobiet, a on czuje się sparaliżowany
przez Clair. Dlaczego? Czy to kwestia ich stosunku służbowego", czy
jakiegoÅ› innego? Ale jakiego?
Pociągnął łyk piwa i omal się nie zakrztusił, widząc, kto przekracza
próg restauracji. Była to właśnie Clair, lecz jakże odmieniona!
Miała na sobie czarną, obcisłą spódnicę midi z rozcięciem do pół
uda. Poszła więc na zakupy; oczywiście zrobiła użytek z jego karty
kredytowej. Tej, którą pożyczył jej na chwilę na stacji benzynowej... No a
obcasy? Dobry Boże, zdaje się, że Mindy miała podobne. Usta
pomalowała sobie jak Tina, tym samym błyszczykiem i w podobnym
odcieniu. Prowokacyjny dół zestawiła z nie mniej wyzywającą górą -
prześwitującą bluzką, pod którą kołysały się piersi. Na to narzuciła luzny
żakiet w kolorze starego burgunda. A fryzura? Gdzie się podziały proste
włosy? Twarz Clair okalały zabójcze loczki - dziesiątki sprężynek, i w
dodatku potraktowanych żelem.
Jacob zauważył, że wszystkie męskie głowy w Pink Steak House"
obróciły się ku tej zjawie, zmierzającej w jego stronę.
Poczuł się nieswojo. Co ta dziewczyna chce właściwie osiągnąć? A
może dopadło ją chwilowe szaleństwo?
69
RS
Zacisnął zęby. Tymczasem Clair, kołysząc biodrami, kończyła
defiladę i zgrabnie zajęła miejsce na krześle, które jej podsunął.
- Cześć - odezwała się, odgarniając końcami palców loczki z czoła.
Cześć? Przymrużył oczy. Ona tu wkracza przebrana za jakiś fetysz
miłości i tak sobie po prostu mówi cześć"?
Pociągnął nosem. O, jest także silnie uperfumowana
- egzotycznie i uwodzicielsko.
- Przepraszam za spóznienie - uśmiechnęła się do niego. - Poszłam
kupić parę rzeczy, ale po drodze przyszło mi do głowy, że zajrzę również
do salonu fryzjerskiego. No i suszenie - znów dotknęła swych loków -
zajęło trochę czasu... A jak ci się podoba? - Obróciła głowę profilem.
Jacob nie wiedział, co powiedzieć. Bogini miłości nie mogła na
niego nie podziałać.
- Dobry wieczór państwu - rozległ się tuż przy nich męski głos.
Niewysoki blondyn, z serwetkÄ… przewieszonÄ… przez lewe ramiÄ™ i z
jadłospisem pod pachą wpatrywał się w rowek między piersiami Clair.
Nazywam się George i będę państwa obsługiwał dziś wieczorem. Co mogę
podać do picia?
- Witaj, George. - Clair ściągnęła usta. - Dla mnie może kieliszek
wina?
- Mamy stołowe chardonnay; polecam. - George otwarł swoje menu.
Przewrócił kartkę i pokiwał głową. - A może woli pani chilijskiego pinota
z 1995 roku? Jest lekki i orzezwiajÄ…cy.
Spadaj, frajerze, rzucił w myślach Jacob. Nie spodobał mu się ten
blondas.
70
RS
- Czy ja wiem... - zawahała się Clair. - Wolałabym coś...
mocniejszego. O pełniejszym bukiecie.
George wpatrywał się teraz intensywnie w jej usta. Zamrugał oczami
i przełknął. Clair uśmiechnęła się promiennie.
- Może pan nam coś wybierze? Kelner skłonił się z galanterią.
- Nie omieszkam, dziękuję za zaufanie. George odszedł.
- Zaskoczyłaś mnie - sapnął Jacob, taksując Clair spojrzeniem od
stóp do głów. - Czy to jest jedno z tych twoich przedsięwzięć w ramach
planu bez planu"?
- O, właśnie - zgodziła się chętnie. I... - nie dokończyła, bo już
wracał kelner z winem.
George zaczął celebrować swą czynność, ale ugodzony spojrzeniem
Jacoba, szybko zwinął żagle.
- A co będziemy jedli? - Clair umoczyła usta w kieliszku, zaglądając
równocześnie do karty dań.
Jedli... Ciebie bym zjadł, szeptał w myślach Jacob. Boże, ależ to
śliczna kobieta!
- Co, nie jesteś głodny? - Clair opacznie odczytała jego gest.
Wzruszył ramionami.
- Jestem. Nawet bardzo...
Uniosła brwi.
- Mówisz zagadkami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]