[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ćmi? Nie wygłupiaj się, pomyślała. On nie będzie na
ciebie patrzył. Interesuje go wyłącznie to, żeby jego
dzieci miały towarzystwo rówieśników. Gdy wyszła,
ujrzała całą piątkę w wodzie. Zmiejąc się i krzycząc,
bawili się dużą kolorową piłką.
Pierwszy zobaczył ją Connor.
Mamo, chodz! zawołał. Tu jest kapitalnie!
Teraz Tom odwrócił się w jej stronę. Przyglądał się
jej takim wzrokiem, jak kiedyś Liam: pełnym uwiel-
bienia. Lecz w oczach jej męża była jeszcze miłość,
a tego od Toma nie oczekiwała. Jednak już samo
uwielbienie wystarczyło, by dodać jej otuchy. Powoli
spuściła się po drabince, po czym kilkoma silnymi
pchnięciami ramion znalazła się na środku basenu.
Przez pół godziny drużyna dziewcząt rywalizowała
z drużyną chłopców o piłkę i bramki na krańcach
basenu.
Wygraliśmy! Wygraliśmy! krzyczał przejęty
Joe, gdy przewidziany czas dobiegł końca.
Tylko kilkoma punktami oznajmiła Siobhan.
LAURA MACDONALD 45
Następnym razem my wygramy! krzyknęła
jego siostra.
Będziemy musieli się sprężyć! roześmiał się
Tom.
W niczym nie przypominał skupionego doktora
Goldinga, który dostojnym krokiem przemierzał kory-
tarze porodówki lub wydawał polecenia w sali opera-
cyjnej. Zasugerował kolejne spotkanie! Jak ona opo-
wie o tym Natalie?
Gdy dzieci wyszły na brzeg, skorzystała z okazji
i kilka razy przepłynęła cały basen, po czym położyła
się na plecach i wystawiła twarz do słońca.
Widzę, że nie tylko twój synjest świetnym pływa-
kiem. Gdy otworzyła oczy, tuż obok ujrzała twarz
Toma.
Od dziecka lubię pływać. Często pływaliśmy całą
rodzinÄ….
Z rodzicami? Czy z Liamem?
Jedno i drugie. Jakie to dziwne uczucie usły-
szeć w jego ustach imię Liama. Brzmiało to zupełnie
naturalnie.
Idę się przebrać i zajmę się grillem, a ty ciesz się
pustym basenem.
Teraz ona obserwowała, jak Tom wychodzi z wody.
Był smukły, ładnie opalony, jego nogi pokrywał ciem-
ny zarost. Liam był inny. Miał złocistorude owłosienie
i był krępej budowy. Dlaczego ich porównuje? Nigdy
przedtem tego nie robiła. Może dlatego, że ostatnimi
czasy nie widywała rozebranych mężczyzn.
Tak, na pewno dlatego. Przepłynęła basen dwa razy,
wyszła na brzeg i owinęła się kolorowym ręcznikiem.
Gdy się ubrała i wyszła na taras, Tom już pochylał
46 LAURA MACDONALD
się nad grillem, a dziewczynki ustawiały na dwóch
zestawionych stolikach sałaty, pieczywo i puszki z na-
pojami.
Komu przyda się moja pomoc? zapytała.
Gdzie Connor?
Gra z Joem na komputerze odparła Siobhan,
wznoszÄ…c wzrok do nieba.
Niech sobie grają rzuciła Francesca. Oni będą
sprzątać. Jeszcze o tym nie wiedzą, ale w tym domu
obowiÄ…zuje taki regulamin.
Tak powinno być stwierdziła Kate. W czym
wam pomóc?
Trzeba dokończyć jeszcze jedną sałatę. Pomidory
i papryka leżą na stole w kuchni.
Poradzę sobie. Kate bez trudu znalazła drogę
do luksusowo wyposażonej kuchni.
Lunch, który składał się z grillowanych steków,
kawałków kurczaka, kiełbasek i hamburgerówupłynął
w radosnej atmosferze. Potem chłopcy grzecznie po-
sprzątali ze stołu, wstawili talerze do zmywarki i znik-
nęli, by znowu zasiąść przed komputerem.
Dziewczynki zamknęły się w pokoju Franceski, by
zająć się dziewczyńskimi sprawami, takimi jak stroje,
chłopcy i gwiazdy muzyki młodzieżowej.
Kate i Tom przenieśli się na werandę, by skorzystać
z ostatnich promieni słońca.
Muszę przyznać, że jesteś doskonale zorganizo-
wany. Zwłaszcza gdy chodzi o dzieci.
Wiedzą, co do nich należy i zazwyczaj dzień
upływa bez żadnych zgrzytów, ale czasami pióra fru-
wajÄ… w powietrzu.
Byłabym zaniepokojona, gdyby było inaczej. Mo-
LAURA MACDONALD 47
je też się kłócą, ale zapewne jest to nieodłączny ele-
ment dorastania.
Z pewnÄ… obawÄ… czekam na okres dojrzewania
przyznał Tom. Zwłaszcza gdy pomyślę o tych nielet-
nich ciężarnych, z którymi tak często stykamy się
w szpitalu. Dobrze, że Francesca ma matkę, która jest
w stanie pokazać jej właściwą drogę.
A mnie martwi, że Connor nie ma mężczyzny
w domu westchnęła. Bardzo brakuje mu Liama, a ja
czasami czuję się zupełnie bezradna...
Uważam, że wspaniale dajesz sobie radę. A przy-
szłość to wielka niewiadoma. Trzeba żyć terazniej-
szością, nie sądzisz?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]