[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyobrażała. Była tam nie tylko maska na oczy, obwiedziona
koronką, lecz także tradycyjna woalka, zakrywająca włosy i
czoło. Sama suknia była w kolorze czerwonym, uszyta z
taniego materiału i ozdobiona niedbałym haftem. Ale z daleka
musiała się wydawać wspaniała.
Suknię trzeba było trochę zwęzić w talii, ale
przymierzywszy strój, zyskała pewność, że nikt - nawet Terry
- jej w nim nie rozpozna. Wiedziała jednak dobrze, że nie
Terry'ego się obawia, lecz kogoś zupełnie innego. Pocieszała
się, że earl nie zniży się, by wstąpić do cyrku, a gdyby nawet
się tu znalazł, nie przyjdzie mu do głowy, że mogłaby być
cyrkowÄ… pianistkÄ….
Po odbyciu prób i przygotowaniu stroju dla Orleny zostało
im niewiele wolnego czasu przed występem.
- Nie chciałabym się pani naprzykrzać - powiedziała
potulnie Orlena - ale nie mam gdzie przenocować.
- Coś się wymyśli! - zawołała wesoło Jenny. - Wiem, że u
mnie nie jest zbyt szykownie, ale moja gospodyni ma wolny
pokój. Jest wprawdzie nie większy od szafy, ale przynajmniej
będzie pani bezpieczna przed  latającymi Romeami"!
Orlena nie miała pojęcia, o czym jej towarzyszka mówi.
Zrozumiała to dopiero po kilku występach. Otóż co wieczór
po przedstawieniu czekało na aktorki wielu mężczyzn różnego
pochodzenia i kondycji, którzy pragnęli zaprosić je na kolację.
Nie było to przyjemne przeżycie; gdyby nie Jenny, Orlena
umarłaby ze strachu. Niektórzy z mężczyzn byli pijani i
agresywni, inni mieli chrapkę na przyjemności zgoła inne niż
pokazy cyrkowe. Po przedstawieniu zwalali siÄ™ hurmem do
drewnianego pasażu za kulisami, zaglądali bezceremonialnie
do pokojów aktorek i trudno było się ich pozbyć.
Jenny odprawiała ich stanowczo; Orlena szczerze
podziwiała jej odwagę. Była jej też wdzięczna za wspaniałe
przebranie - wolała nie zdejmować maski, póki ostatni Romeo
nie zniknÄ…Å‚ z pola widzenia.
W ciągu kilku następnych dni Orlena nauczyła się wielu
rzeczy. Pokój, który Jenny znalazła jej w domu, gdzie sama
wynajmowała kwaterę, był rzeczywiście mikroskopijnych
rozmiarów, nieprzytulny, brudne małe okienka przepuszczały
niewiele światła. Ale Orlena była wdzięczna Jenny za opiekę,
wiedząc, że sama nie potrafiłaby znalezć nic lepszego. Ich
gospodyni, niechlujna niewiasta o czerwonej twarzy, ze
skłonnością do kieliszka, ale dobra z natury, chętnie podawała
im coś ciepłego, gdy wracały z przedstawienia, pod
warunkiem, że zapłacą.
Orlena wyobrażała sobie, że tak atrakcyjna kobieta jak
Jenny co wieczór jest zapraszana na kolację. Okazało się to
jednak nieprawdą. Owszem, nie brakowało adoratorów, lecz
najczęściej byli to mężczyzni, dla których kolacja stanowiła
tylko wstęp do innych przyjemności i tych Jenny spławiała
krótko i zdecydowanie; Orlena zazdrościła jej tej pewności
siebie.
- Szkoda, że pani brat już nie przychodzi - powiedziała
kiedyÅ› Jenny ze smutkiem.
Orlena była zawstydzona, że Terry tak szybko porzucił
woltyżerkę dla tancerki operowej. Chcąc zmienić temat
rozmowy, spytała szybko:
- Czy widuje pani lorda Westover?
Jenny pokręciła głową.
- Nie zjawił się od tamtego wieczoru, gdy jedliśmy
kolację we czwórkę. Myślałam, że się widujecie.
- Nie, nie spotykam się z nim - odparła Orlena.
- Dziwne - zauważyła Jenny. - Był panią oczarowany!
Orlena pomyślała, że gdyby lord Westover znał jej obecne
położenie, próbowałby odnowić znajomość. Ale czuła, że i on
byłby zaszokowany jej decyzją i nie życzyłby sobie, by
pracowała w cyrku.
Orlena miała moc nowych doświadczeń. Wszystko było
inne niż dawniej. Jej miejsce pracy, mieszkanie, nawet ulice
wyglądały inaczej, gdy się chodziło pieszo, miast jezdzić
powozem. Po ulicach przewalały się te same dorożki, powozy,
karoce, faetony, dyliżanse, karety pocztowe, które widywała i
przedtem, siedzÄ…c w powozie earla Ulverstona. Ale dopiero
teraz zaczęła dostrzegać dwugroszowych poczciarzy z
dzwoneczkami, latarników, zamiataczy ulic, domokrążców,
żebraków, zielarki, dzieci bose i w łachmanach.
Drapichrusty oblegały stoiska z tanimi potrawami i nie
mogąc kupić miski strawy, syciły głód jej zapachem. Mimo iż
Orlena starała się ograniczać wydatki, nie potrafiła przejść
obojętnie obok głodnych obdartusów i od czasu do czasu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl