[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mał orzata
Pieniąóe to taki drobiazg, a ona podobno tak ich potrzebowała. Ale i nam trzeba
pienięóy, musimy rozdać kolędy. Wez tę bransoletę, którą mi przysłano, sprzedaj i wracaj
szybko.
a a
Ale tymczasem&
mał orzata
Mogę pozostać sama, nie będę potrzebowała niczego, nie bęóiesz sieóiała długo,
znasz drogę do kupca, dosyć ode mnie kupił od trzech miesięcy.
a w o i
sce a sz sta
mał orzata
m e a a a li i a
 Pani, dowieóiałem się o pojedynku Armanda z panem de Varville nie od mego
syna, który wyjechał, nawet nie zaszedłszy mnie uściskać. Czy pani uwierzy? Obwiniałem
paniÄ… o ten pojedynek i o ten wyjazd. òiÄ™ki Bogu, życiu pana de Varville już nic nie
grozi, a ja wiem wszystko. Dotrzymałaś przysięgi nawet ponad twoje siły, a wstrząśnienia
te zachwiały twoje zdrowie. Piszę całą prawdę Armandowi. Jest daleko, ale wróci błagać
cię o przebaczenie, nie tylko dla siebie, ale i dla mnie, gdyż byłem zmuszony wyrząóić
pani krzywdę i trzeba mi ją naprawić. Staraj się przyjść do zdrowia, miej naóieję, twoja
óielność i twoje zaparcie się siebie zasługują na lepszą przyszłość, bęóiesz ją miała, ja
ci to przyrzekam. Tymczasem, przyjm pani zapewnienie o moich uczuciach sympatii,
szacunku i oddania. Jerzy Duval. 15 listopada . Oto sześć tygodni, jak otrzymałam ten list
i odczytuję go bez końca, aby nabrać odwagi. Gdybym dostała przynajmniej słówko od
Armanda, gdybym mogła doczekać wiosny! a e i o l a w l o Jakam ja zmieniona!
Jednakże doktor przyrzekł mnie uleczyć. Będę cierpliwa. Ale teraz, rozmawiając z Anną,
czyż nie wydał na mnie wyroku? Słyszałam, powieóiał, że ze mną baróo zle. Baróo zle!
aleksa der dumas (sy ) Dama Kameliowa 90
to jeszcze kilka miesięcy życia, gdyby przez ten czas Armand wrócił, byłabym ocalona.
Nowy Rok, to óień naóiei! Zresztą, ja patrzę rozsądnie. Gdyby ze mną było naprawdę zle,
Gaston nie potrafiłby śmiać się przy moim łóżku jak przed chwilą. Lekarz nie odszedłby
ode mnie. o ie Co za radość w każdej roóinie! Och, jakie ładne óiecko, śmieje się
i podskakuje, trzymając swoje zabawki, chciałabym uściskać to óiecko.
sce a si dma
a a
o o i o a o a o o w a omi ie i e e io a
ProszÄ™ pani&
mał orzata
Co tobie, Anno?
a a
Pani się óiś czuje lepiej, nieprawdaż?
mał orzata
Tak, dlaczego?
a a
Niech mi pani przyrzeknie, że pani bęóie spokojna.
mał orzata
Co się stało?
a a
Chciałam panią uprzeóić& nagłą radość tak ciężko bywa udzwignąć.
mał orzata
Radość, powiadasz?
a a
Tak, pani.
mał orzata
Armand! Wióiałaś Armanda? Armand przyjóie do mnie!& a a e a o a
ie o wi Armand! awia i la o a a i m a i a o
owo Och, to nie ty, to niepodobieństwo, aby Bóg był taki dobry!
sce a sma
D
arma d
To ja, Małgorzato, ja, tak skruszony, taki niespokojny, tak występny, że nie śmiałem
przekroczyć progu tego pokoju. Gdybym nie był spotkał Anny, byłbym został może na
ulicy, modląc się i płacząc. Małgorzato, nie przeklinaj mnie! Ojciec napisał mi wszystko!
Byłem baróo daleko od ciebie, nie wieóiałem, dokąd się udać, aby uciec przed mą mi-
łością i rozpaczą& Wyjechałem jak szaleniec, jechałem dniem i nocą, bez wytchnienia,
bez odpoczynku, bez snu, ścigany straszliwymi przeczuciami. Och, gdybym cię nie był
zastał, umarłbym, bo to ja cię zabiłem! Nie wióiałem jeszcze ojca. Małgorzato, powieó
mi, że przebaczysz nam obu. Och, jakie to szczęście być znowu przy tobie!
mał orzata
Przebaczyć ci, ukochany mój? to ja sama byłam winna! Ale czy mogłam inaczej zrobić?
Chciałam twego szczęścia nawet kosztem mojego. Ale teraz ojciec już nas nie rozóieli,
nieprawdaż? To już nie swoją dawną Małgorzatę odnajdujesz; mimo to, jestem jeszcze
młoda, ale ja będę znów piękna, bo jestem szczęśliwa. Zapomnisz wszystko. Zaczniemy
życie od óiś.
arma d
Już cię nie opuszczę. Słuchaj, Małgorzato, w tej chwili jeszcze opuścimy ten dom. Nie
wrócimy nigdy do Paryża. Ojciec wie, kto ty jesteś. Bęóie cię kochał jak dobrego ducha
swego syna. Siostra moja wyszła za mąż. Przyszłość należy do nas.
aleksa der dumas (sy ) Dama Kameliowa 91
mał orzata
Och! mów do mnie! mów do mnie! Czuję, jak moja dusza wraca z twymi słowami, jak
oóyskuję zdrowie pod twoim oddechem. Mówiłam to óiś rano, że jedna rzecz mogłaby
mnie ocalić! Nie spoóiewałam się jej już, i oto jesteś! Nie bęóiemy tracić czasu, tak, skoro [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl