[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Pięć tysięcy.
- Postawiłeś pięć tysięcy dolarów za obiad ze mną? Chyba jesteś
szalony.
125
RS
- Szaleję za tobą odparł i pocałował ją w policzek. - Możemy iść?
Umieram z głodu
Irish mruczała pod nosem, kiedy szli do stolika. Pięć tysięcy
dolarów! Nie mogła uwierzyć, że Kyle zrobił coś tak głupiego. Im dłużej
myślała o całej tej sytuacji, tym bardziej ją to złościło.
- Co się stało, kochanie? spytał Kyle, przyglądając się jej znad menu.
- Nic się nie stało. Poproszę o łososia na zimno i sałatkę.
- Wino?
- HerbatÄ™.
- Jeśli nic się nie stało, to dlaczego masz nos spuszczony na kwintę?
- Mylisz się - odparła, prostując się. Siedziała bez słowa, kiedy Kyle
zamawiał obiad.
- Powiesz mi teraz, o co chodzi? - spytał, kiedy znów zostali sami.
- Jeśli już musisz wiedzieć, to moja duma trochę ucierpiała, kiedy
dowiedziałam się, że zostałam stawką w grze. Zaczynam czuć się jak
żeton w kasynie.
- Och, kochanie. - Wziął ją za rękę, uścisnął lekko palce i pocałował.
- To nie tak. Ja go do tego nakłoniłem. Zapytaj Carltona albo Harve'a. Oni
też przy tym byli. Zresztą Bob byłby dla ciebie stratą czasu, bo za dwa
tygodnie żeni się z rozwódką, która ma posiadłość obok jego terenów. -
Pochylił się i dodał szeptem: - Wierz, mi, wynudziłabyś się przy nim, a
poza tym czuć mu z ust.
Nie wytrzymała i musiała się roześmiać.
- Jesteś taki sam jak twój dziadek. Odwiedziłam go dziś przed
południem. Chyba czuje się lepiej, ale strasznie narzeka na terapię, której
jest poddawany.
126
RS
- Też to słyszałem, ale ćwiczenia bardzo dobrze mu robią. Za tydzień
lub dwa powinien być już na nogach i potem problemem będzie raczej to,
żeby się nie przeforsował.
- Było bardzo przyjemnie. Poczytałam mu dzisiaj romans, a on
podniósł swoją ofertę do dziesięciu milionów, jeśli wyszłabym za ciebie.
Kyle o mało nie wywrócił szklanki, ale złapał ją w ostatniej chwili i
tylko trochę wody chlusnęło na obrus.
- Chyba nie traktujesz staruszka poważnie - powiedział, osuszając
dłoń serwetką.
- Oczywiście, że nie. Powiedziałam mu, że nie jesteś w moim typie.
Zdaje się, że teraz będzie forsował kandydaturę Jacksona. Moim zdaniem,
to nie jest taki zły pomysł.
Szklanka przewróciła się na obrus, a zimny strumień spłynął prosto
na jego uda.
- Cholera! - krzyknął Kyle, zrywając się na nogi. Podbiegł kelner i
zaczął sprzątać stół, zaś Kyle próbował się osuszyć. Akurat w pobliżu
pojawił się Jackson, przystanął przy nich i zachichotał patrząc na jego
spodnie, mokre w okolicy rozporka.
- Słyszałem o stosowaniu zimnych pryszniców, ale myślę, że to także
może być niezłym sposobem na ostudzenie.
- To nie jest wcale śmieszne - warknął Kyle, a Irish z trudem
usiłowała zachować powagę.
- Dla mnie jest odparł Jackson, mrugając do niej. - Idz zmienić
spodnie, a ja tymczasem zabawiÄ™ twojÄ… towarzyszkÄ™.
- Na pewno nie zostawiÄ™ jej sam na sam z tobÄ….
127
RS
- Człowieku, o co ci chodzi? Zobacz, ile tu ludzi. Zapewniam cię, że
ze mnÄ… nic jej nie grozi.
- Dobrze, ale zaraz wracam Kyle cisnął mokrą serwetę na stół i
odszedł.
- Może przeniesiemy się w bardziej suche miejsce? - zaproponował
Jackson, wciąż ubawiony. - Co w niego wstąpiło? - spytał, gdy już usiedli
przy innym stoliku i kelner przyniósł świeżą wodę. - Nigdy jeszcze nie
widziałem, żeby zachowywał się tak niezgrabnie. Pewnie to z twojego
powodu - dodał, uśmiechając się porozumiewawczo. Czy to coś
poważnego?
- Ależ skąd - odparła pospiesznie. Kyle jest bardzo miły, ale
zupełnie nie w moim typie.
- Nie? - spytał, podnosząc do ust napełnioną wodą szklankę. - A jaki
jest twój typ?
Nagle poczuła się onieśmielona. No, dalej, ponagliła siebie w duchu.
To może być twoja największa szansa. Zwilżyła językiem wargi i ubrała
twarz w swój najlepszy uśmiech z okładki.
- Lubię mężczyzn wysokich, ciemnych i przystojnych -powiedziała
niskim głosem, obrzucając go powłóczystym spojrzeniem. Wyciągnęła
stopę pod stolikiem i dotknęła jego nogi. - Takich jak ty.
Szklanka runęła na stół. Jackson próbował ją złapać, ale potrącił
tylko szklankÄ™ Irish. Tym razem oboje dostali strugÄ™ wody prosto na
kolana. Irish skoczyła na równe nogi, kiedy poczuła lodowaty strumień.
- Cholera! - zawołał Jackson, próbując wytrzeć wodę, zanim
wsiÄ…knie w jej ubranie.
128
RS
- Co ty, u diabla, robisz? - wrzasnął Kyle, który właśnie pojawił się z
powrotem.
Jackson stanął jak wryty. Popatrzył na Kyle'a, a potem na swoją rękę,
spoczywającą na spodniach Irish. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl