[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tym przyprawiła ją o zawrót głowy. Zresztą, znając go,
zinterpretowałby jej zachowanie jako zgodę na przelotny romans, na co
zapewne przystałby z ochotą. Potrzebowała więc czegoś, co
utwierdziłoby go w przekonaniu, iż zależy jej na czymś więcej niż
tylko krótkotrwałym związku. Tak, to by go skutecznie odstraszyło!
Właśnie gratulowała sobie w duchu tak doskonałego pomysłu,
gdy zorientowała się, iż Jarrett pstryknął palcami tuż przed jej oczyma.
- Hej, dobrze się czujesz? - zapytał z niepokojem w głosie.
- Doskonale. - Uśmiechnęła się promiennie. - Wezmy się do
pracy, dobrze?
Nie zważając na jego nieco podejrzliwe spojrzenie, podeszła do
biurka, by wyjąć z szuflady swój notatnik.
- Tu jest lista punktów sprzedaży biletów na aukcję. Jeśli chcemy
zapełnić salę balową, musimy dodrukować jeszcze kilka bloczków. Nie
zaszkodziłoby też zająć się promocją.
- Co masz na myśli? - zapytał, przyglądając się podanemu przez
niÄ… spisowi.
- Wspominałam ci już, że zostałam poproszona o udzielenie
wywiadu w jutrzejszym porannym programie telewizyjnym.
S
R
Wybierałam się tam sama, ale przyszło mi do głowy, że ze względów
marketingowych byłoby lepiej, gdybyśmy udali się tam we dwoje... -
Zawiesiła głos w oczekiwaniu na jego decyzję.
- Zwietny pomysł - pochwalił.
Spuściła wzrok, nie chcąc, by dostrzegł wyraz triumfu, jaki
niewątpliwie zagościł w jej oczach. Zobaczymy, co powiesz jutro,
pomyślała, nie mogąc się już doczekać jego reakcji.
Zaczynało dopiero świtać, gdy mknęli czarnym porsche'em
Jarretta sennymi ulicami Chicago.
- Wiesz, Kitten, tak sobie myślę... - zaczął Jarrett.
- O tak wczesnej godzinie? Uważaj, to może być niebezpieczne -
zakpiła.
- Co masz w planach po zakończeniu aukcji?
- Toast za to, że udało mi się jakoś przetrwać. A czemu pytasz,
masz jakÄ…Å› propozycjÄ™?
- Pomyślałem sobie, że po tych wszystkich emocjach, goście
będą mieli ochotę trochę się rozerwać - wyjaśnił.
- Może i masz rację - przyznała.
- Przyszło mi więc do głowy, że moglibyśmy przygasić światła i
urządzić bal. Dla pań, które wygrają licytację, będzie to świetna okazja,
by poznać kawalerów, z którymi pójdą na randki, zaś te, którym nie
dopisze szczęście, będą miały szansę przyjemnie zakończyć wieczór.
- Doskonale, ty jesteÅ› odpowiedzialny za przygotowanie balu -
odparła nie znoszącym sprzeciwu głosem. - W końcu to twój pomysł, ja
S
R
zobowiązałam się jedynie do zebrania tych dziesięciu tysięcy.
- Oczywiście - zgodził się potulnie.
Gdy przybyli do gmachu telewizji, gospodarz programu już na
nich czekał. Podając mu na przywitanie dłoń, Kit nie mogła ukryć
drżenia, jakie opanowało całe jej ciało.
- Hej, nie ma się co denerwować - szepnął wprost do jej ucha
Jarrett.
Gdybyś wiedział, co mam dla ciebie w zanadrzu, nie byłbyś tego
taki pewien, pomyślała, ale posłała mu słaby uśmiech, tak by nie
wzbudzić żadnych podejrzeń.
Wywiad rozpoczÄ…Å‚ siÄ™ od pytania na temat aukcji, skierowanego
do Jarretta. Podczas gdy on odpowiadał, Kit przyglądała mu się z
uwielbieniem, które to spojrzenie ćwiczyła zeszłego wieczoru przez
półtorej godziny. Miała tylko nadzieję, że nie wyglądała równie głupio,
jak się czuła.
- O szczegóły jednak należy zapytać Kit - zakończył wypowiedz
Jarrett, po czym posłał jej promienny uśmiech.
- W prasie pojawiły się wzmianki o nieporozumieniach, jakie
państwa dzielą - zwrócił się do niej redaktor.
Nie mógł chyba dać jej lepszej okazji do powiedzenia tego, co
sobie zaplanowała. Teraz albo nigdy, pomyślała, po czym przywołała
na twarz uśmiech kobiety nieco zawstydzonej, ale szczęśliwej, która
właśnie zdobyła to, o czym zawsze marzyła.
- Ależ skąd! - zaprzeczyła energicznie. - Wręcz przeciwnie.
Oczywiście, do czasu zakończenia aukcji to jeszcze nic oficjalnego, ale
S
R
Jarrett i ja... - Zawiesiła głos. - Nie powinnam była o tym wspominać,
prawda, kochanie? O zaręczynach?
Jarrett gwałtownie wciągnął powietrze w płuca, tak że Kit pewna
była, iż dzięki mikrofonowi wraz z nią słyszało to całe Chicago. Miała
ochotę skakać z radości.
- Ty mała diablico - mruknął pod nosem.
Zakryła usta dłońmi, mając nadzieję, iż uda jej się zapanować nad
atakiem śmiechu. Tymczasem Jarrett ujął ją jedną ręką za nadgarstki,
drugą zaś objął ją wpół.
- Cóż mogę w tej sytuacji powiedzieć... - zaczął, po czym
szarpnął nią lekko, tak że wylądowała oparta całą sobą o niego i zanim
zdążyła się zorientować, poczuła na wargach jego usta. Była tak
zaskoczona, iż zupełnie zapomniała się bronić, a chwilę pózniej
zapomniała o całym bożym świecie. Jedyne, co się liczyło, to smak
jego ust, zapach jego skóry, zniewalające ciepło, jakie biło od jego
ciała.
Wreszcie Jarrett uwolnił jej nadgarstki, po czym pogroził jej
palcem.
- Tak długo trzymać mnie w niepewności, aż wreszcie dać mi
odpowiedz w telewizji, tylko ona tak potrafi - stwierdził z groznym
wyrazem twarzy. - Czy zgodzi się pan ze mną, że to mała diablica? -
zwrócił się do gospodarza programu.
Redaktor nic nie odpowiedział, tylko na przemian otwierał i
zamykał usta, jak wyjęta z wody ryba.
- Zatem, drodzy widzowie, usłyszeliście tę sensacyjną
S
R
wiadomość jako pierwsi - odzyskał wreszcie mowę dziennikarz. -
Rozumiem więc, Jarrett, że nie będziesz brał udziału w aukcji? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl