[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się nie okazywać emocji.  Nie położyłabyś się do
łóżka? Ja będę spał tutaj, na sofie.
Natychmiast spoważniała.
 To znaczy, że mnie spławiasz?
 Do diabła, Jessiko, któreś z nas musi zachować
trochę zdrowego rozsądku!  wyrzucił z siebie.  Za-
pomnijmy o wszystkim, co było, a co nie powinno się
zdarzyć.
 JakoÅ› nie mam ochoty.
 Sama nie wiesz, co mówisz.
 Spójrz na mnie, Marcusie  powiedziała ostrym
tonem.  Czy wyglÄ…dam jak dziecko? Czy wyglÄ…dam
jak ktoÅ›, kto nie wie, co robi? Czy wyglÄ…dam jak ktoÅ›,
kto nie jest w stanie podejmować za siebie decyzji?
 Nie, Jessiko, nie wyglÄ…dasz, i doskonale o tym
wiesz.  Westchnął ciężko.
 Więc dlaczego mnie tak traktujesz?
 Ponieważ próbuję zrobić to, co powinienem był
robić cały czas. Do cholery, próbuję trzymać się od
ciebie z daleka!
 Ale dlaczego?  zapytała łagodnie.
 Bo to nie jest w porzÄ…dku wobec ciebie. Bo nie
mogę zapewnić ci bezpieczeństwa, gdy zajmuję się
tobą... jak kobietą, której...  Tak bardzo nie chciał, by
się do niego jeszcze bardziej zbliżyła, czuł bowiem, że
jego twarda skorupa zaczyna się rozpadać.
90 Margaret Watson
Dostrzegł figlarne chochliki w jej oczach.
 Wiem, że czujesz się odpowiedzialny za moje
bezpieczeństwo i doceniam to, uwierz mi. Wiem
też, że tylko przy tobie nic mi nie grozi, ale ty
każesz mi samej być w łóżku. A ja będę się wtedy
strasznie bała.
 Do diabła, Jessiko, wtedy będziemy się kochać
do rana!  huknął w furii... i ujrzał jej zranione, smutne
oczy. Gdzieś uleciała cała radość.
 Nie wrzeszcz. Mogłeś spokojniej powiedzieć, że
nie jesteÅ› zainteresowany.
SklÄ…Å‚ siÄ™ w duchu, bo nagle pojÄ…Å‚, o co chodzi.
Niedoświadczona Jessika była przekonana, że nie
zadowoliła go ostatniej nocy i z tego powodu po-
stanowił się wycofać. Jasna cholera, jeszcze wpędzi ją
w kompleksy!
 Kochanie, nie w tym rzecz.
 Mów jaśniej.
 PragnÄ™ ciÄ™.  PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie.  Jak nigdy
żadnej kobiety. Lecz bronię się przed tym, bo chcę
być wobec ciebie uczciwy.
 Sam zamierzasz decydować, co jest uczciwe
wobec mnie? A jakim to niby prawem?
 Staram się zachować jak dżentelmen.
Przytuliła się do jego piersi i położyła rękę na jego
sercu.
 Przecież nie jesteś dżentelmenem  powiedziała
z namysłem.  Mam rację?
 Nigdy mnie o to nie oskarżano. Ale staram się.
Romans na Karaibach 91
 Nie chcę się kochać z dżentelmenem. Chcę się
kochać z tobą, Marcusie.
 I ja tego pragnÄ™, Jessiko.
 Dwa i dwa to cztery, prawda? Więc chodzmy do
łóżka.
 Wiedz, że jeśli tylko zmienisz zdanie, natych-
miast siÄ™...
 Nie zmieniÄ™ zdania.
Wyciągnął rękę i odgarnął wilgotny kosmyk wło-
sów z jej twarzy. Wprowadzał ją w nowy świat,
odkrywał przed nią nowe krainy. Lecz sam również
wkroczył w nieznane sobie dotąd rejony. Czuł do
Jessiki coś, czego nigdy wcześniej nie czuł. Ale nie
znajdował słów, by to wyrazić, więc pochylił się
i pocałował ją.
Rozdział siódmy
Pragnął jej jak nikogo dotąd, a ona swymi pocałun-
kami zdradzała, że pożądała go równie mocno i cała
należała do niego.
 Jesteś pewna?  szepnął. Wciąż tliły się w nim
wyrzuty sumienia i chciał, by Jessika całkowicie
świadomie dokonała wyboru.
 A jak sądzisz?  Otworzyła oczy i spojrzała na
niego.  Uwierz mi, Marcusie, zazwyczaj nie jestem aż
taka śmiała.
A więc już wybrała i nie było drogi odwrotu. Ta
cudowna kobieta bez reszty zdała się na niego. Serce
zabiło mu mocniej, przycisnął ją do siebie.
 Nie chcę cię skrzywdzić, Jessiko.
 Wiem.
Cokolwiek się stanie, będzie przy nim bezpieczna,
poprzysiągł sobie. A kiedy nadejdzie chwila powrotu
do codziennego życia, pozwoli, by odeszła, życząc jej
przy tym długiego, szczęśliwego życia. I taki będzie
Romans na Karaibach 93
koniec tej dziwnej, pełnej szaleńczych emocji znajo-
mości.
Ale teraz należała do niego. Pochylił się, by znów ją
całować, a ona objęła go za szyję. Wezbrała w nim
wielka czułość. Wziął Jessikę na ręce i zaniósł do
sypialni.
Gładził podkoszulek, który miała na sobie, kojąc jej
rozpaloną skórę i drżenie ciała. Pragnął jej nieprzy-
tomnie, ale panował nad sobą. Do wczoraj Jessika była
dziewicą, będzie więc postępować z nią delikatnie
i cierpliwie.
Ale kiedy odpowiedziała na jego pieszczoty, wszyst-
kie dobre zamiary wyparowały. Musiał ją widzieć,
musiał jej dotykać. Kiedy wsunął ręce pod cienki
podkoszulek, spazmatycznie wyszeptała jego imię.
 Jessiko  jęknął, całując jej szyję  pragnę cię.
 I ja ciebie pragnę  szepnęła, a gdy na nią
spojrzał, zobaczył jej zaróżowione policzki. Rozczulił
się. Wiedział przecież jak nikt, że nie mówiła takich
słów żadnemu innemu mężczyznie. I była to bardzo
miła świadomość. Stał się jej jedynym, jej pierwszym.
Tak, bez reszty należała do niego.
 Chcę na ciebie patrzeć.
Zaczęła ściągać podkoszulek, choć drżały jej ręce.
Pochylił się i pocałował je, a następnie przytrzymał.
 Pozwól, że ja to zrobię.
Zdjął go z niej powoli, potem rzucił na podłogę.
Była kompletnie naga i tylko blask księżyca rzucał na
jej ciało tajemnicze światło.
94 Margaret Watson
 Jesteś piękna  powiedział szeptem i zaraz
zdał sobie sprawę, że unikała jego wzroku. Wzruszy-
ło go jej zakłopotanie. Usiadł i zaczął się rozbierać.
 Będzie uczciwiej, gdy i ty będziesz mogła na
mnie patrzeć.
Zaśmiała się nerwowo.
 Na pewno uważasz mnie za idiotkę.
 Uważam, że jesteś cudowna.  Rzucił ubranie na
podłogę.  Patrz sobie, gdzie chcesz
Ochoczo powędrowała po nim wzrokiem, potem
wyciągnęła rękę i dotknęła świeżej blizny na jego
ramieniu.
 Co ci się stało?
 Miałem wypadek.
 Samochodowy?
 Nie, ale teraz to już nie ma znaczenia. Prawie się
zagoiło.
Musnęła palcami bliznę, potem nachyliła głowę
i pocałowała ją.
Pogłaskała go po piersi, a po chwili dotknęła
napiętych mięśni jego brzucha. Wstrzymał oddech,
ale nie posunęła się dalej.
 Mogę cię dotknąć?  Ledwie było ją słychać.
 Gdzie tylko chcesz. ProszÄ™.
Zamiast przesunąć rękę poniżej jego talii, leciut-
kimi ruchami zaczęła pieścić jego pierś. Powoli powę-
drowała ręką do jego brodawek, a on stężał w oczeki-
waniu. Dotknęła go delikatnie, lecz on zareagował
tak, jakby przetoczyła się nad nim burza z piorunami.
Romans na Karaibach 95
Kurczowo uchwycił się prześcieradła, a Jessika połas-
kotała go koniuszkami swych włosów. Po chwili
poczuł rozkoszny dotyk jej języka na sutce.
 Jessiko  jęknął, a ona podniosła głowę.
 Czy to jest tak samo przyjemne, jak wtedy, kiedy
ty mnie dotykasz?
 Nie wiem. Przekonajmy siÄ™ o tym.  Stopniowo
tracił kontrolę nad sobą.
Gdyby jej nie dotknął, pewnie by umarł. Uniósł się
na łokciu i położył na łóżku. Gdy sięgnął ustami do jej
sutka, krzyknęła i przywarła do Marcusa.
 Jeszcze nie skończyłam ciebie poznawać  szep-
nęła chrapliwie.
 Nie wytrzymałbym już ani chwili. Nawet nie
wiesz, co ze mnÄ… wyprawiasz.
 Opowiedz.  Otworzyła oczy, a on zobaczył dwa
pociemniałe oceany pragnienia i dzikiej żądzy.  Opo-
wiedz, Marcusie.
 Lepiej ci pokażę.
Kiedy wślizgnął się między jej nogi, powitała go
pomrukiem szczęścia. Zdążył tylko się zabezpieczyć
i wszedł w nią.
Poruszała się razem z nim, opasując go nogami,
szepcząc jego imię. A gdy ich ruchy stały się jeszcze
bardziej szalone, zanurzył twarz w pachnącej masie jej
włosów i przestał się kontrolować. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl