[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cyrus uniósł brwi.
- Poradzisz sobie sama? - zapytał.
- Mam nadzieję - odpowiedziała.
Czuła się już dużo lepiej, choć nadal miała rękę na temblaku. Wstała i
ruszyła do kuchni, a Cyrus podążył za nią. Wyjęła z szafki paczkę krakersów
oraz butelkę wody z lodówki.
- Na razie zanieś mu to i powiedz, żeby leżał w łóżku. Może powinien
przenieść się do domu, żebym mogła się nim opiekować?
S
R
- Teraz na pewno nie ma ochoty na przeprowadzkę. Jest słaby i wszystko
go boli. Poza tym nie chcemy chyba, żeby zaraził dziecko i ciebie? - zakończył
pytaniem.
Godzinę pózniej Cyrus trafił do łóżka z grypą. Rachel siedziała w kuchni
z Hannah na rękach, gdy wkroczył tam Cole z podróżną torbą.
- Zdaje się, że jesteś skazana na moje towarzystwo - oznajmił.
- Co masz na myśli?
- Tylko ja na razie niczym się nie zaraziłem i mogę ci się tu przydać.
Gdzie mam spać?
ROZDZIAA ÓSMY
Nadeszła noc i wszyscy położyli się do łóżek. Cole leżał z otwartymi
oczami, zastanawiając się, co dalej. Gdyby został w baraku, pewnie udałoby
mu się zasnąć. Teraz mógł tylko myśleć o pięknej kobiecie w sąsiedniej
sypialni. Intrygowała go od chwili, gdy zjawił się na farmie w poszukiwaniu
pracy.
Cóż, od jakiegoś czasu prowadził życie włóczęgi i był z tego
zadowolony.
Nagle usłyszał cichy płacz z głośnika elektronicznej niani. Wstał, włożył
dżinsy i przeszedł do niewielkiego pokoju, gdzie tymczasowo przeniesiono
łóżeczko i rzeczy Hannah. W przyćmionym świetle wpadającym przez drzwi
zauważył wpatrzone w niego oczy dziecka.
- Proszę, proszę, ktoś tu nie śpi - powiedział przyciszonym głosem.
Hannah radośnie zamachała rączkami i nóżkami.
- Domyślam się, że jesteś głodna - dodał.
S
R
Zmienił jej pieluchę, przypominając sobie po kolei wskazówki Rachel.
Potem wziął dziecko na ręce, usadowił je w nosidełku i ruszył do kuchni.
Rachel dobiegł płacz Hannah. Z trudem powstrzymała się, by do niej nie
pójść. Po chwili usłyszała kroki za drzwiami sypialni. Była bardzo ciekawa, jak
Cole da sobie radę. Miała zaufanie do jego umiejętności, ale na wszelki
wypadek chciała być w pobliżu. Zeszła po schodach i zatrzymała się w jadalni
tuż obok drzwi do kuchni.
- Tęsknisz za mamą? - Cole zagadywał do Hannah. - Nic dziwnego, ale
na razie musisz dzielnie znieść moje towarzystwo. Mama jest jeszcze bardzo
osłabiona. Zresztą, ja wcale nie jestem taki zły - zapewnił małą.
Hannah odpowiedziała kilkoma głośnymi piskami.
- Aniołku, nie urządzaj mi scen. Chwilowo tylko ja trzymam się na
nogach. Nawet wujek Cy padł jak mucha i musi leżeć w łóżku. Podobnie Josh.
Nie myśl przypadkiem, że wszyscy nagle cię opuścili. Za kilka dni wyzdro-
wieją i znów będą biegać koło ciebie.
Dziewczynka zagruchała radośnie w odpowiedzi.
- Tak jest o wiele lepiej. Teraz rozejrzyjmy siÄ™ za twojÄ… butelkÄ….
Rachel zajrzała głębiej do kuchni. Cole siedział przy stole. Miał goły tors,
a muskularne ramiona obejmowały maleńką Hannah. Pomyślała, że chętnie
sama znalazłaby się na jej miejscu.
Tymczasem Cole zerknÄ…Å‚ w stronÄ™ drzwi.
- Rachel, słyszę, że się skradasz...
- Widzę, że jesteś bardzo zajęty - zauważyła, stając w progu.
- Obudziliśmy cię?
- Nie, po prostu przyzwyczaiłam się do wstawania o tej porze. Nie będę
ci przeszkadzać?
- Jasne, że nie.
S
R
Rachel usiadła obok i pocałowała dziecko w czubek głowy. Potem
przeniosła wzrok na Cole'a.
- Nie znałam cię od tej strony.
- Cóż, rozmawiając z małymi dziećmi, zwykle zachowujemy się dość
zabawnie.
- Masz talent w tej dziedzinie. Hannah reaguje na twoje słowa.
Domyślam się jednak, że w takich sytuacjach nie jest ci łatwo.
Cole odwrócił wzrok. Skinął głową.
- To prawda, wspomnienia bywają bolesne - przyznał. - Nie wiem, czy
kiedyÅ› uwolniÄ™ siÄ™ od nich.
Od bardzo dawna marzył o prawdziwej szczęśliwej rodzinie, ale
dotychczas marnował jedynie wszystkie nadarzające się okazje. Teraz Rachel
dotknęła jego ręki, a on poczuł nagły dreszcz.
- Niedawno udało ci się zapomnieć - powiedziała cicho.
Nie potrafił zaprzeczyć. Pochylił głowę i delikatnie ją pocałował.
Westchnęła, wpijając palce w jego ramiona. Pocałował ją mocno i namiętnie.
Gdyby nie trzymał dziecka na rękach, na pewno by się na tym nie skończyło.
- Kusisz mnie, Rachel - odezwał się w końcu. - To bardzo nierozsądne -
dodał i ułożył dziecko w nosidełku. - Muszę zanieść ją do łóżka.
Ruszył w stronę drzwi.
Miał nadzieję, że Rachel nie będzie kontynuować tej rozmowy.
Jednocześnie chciał wziąć ją w ramiona, przytulić do siebie i... zapomnieć o
przeszłości.
- Bardzo mi przykro, że nie przyjechałem wcześniej, żeby ci pomóc -
powiedział Doug Wills następnego dnia rano, patrząc na sześciu robotników
naprawiających dach. - Wróciłem do miasta dopiero póznym wieczorem. Nie
miałem pojęcia o zniszczeniach.
S
R
- Nie było tak zle. Na szczęście ucierpiał tylko budynek.
- Ty też zostałaś ranna - przypomniał, wskazując na temblak.
- Ręka już się goi. Za kilka dni będę w dawnej formie. Dobrze, że
Hannah nic się nie stało - powiedziała z miłym uśmiechem.
Rachel nie spodziewała się, by Doug Wills mógł zjawić się w jej domu o
ósmej rano, jednak nie miała nic przeciwko temu. Tym bardziej że Cole znów
zaczął jej unikać.
- Jak widzisz, naprawa szybko idzie. Właściwie i tak potrzebny był nowy
dach.
- Jak sobie radzisz z opiekÄ… nad dzieckiem?
- PomagajÄ… mi Amy i Cole.
- Gdybym i ja mógł w czymś pomóc...
- Dzięki, ale na razie nie trzeba. Poza tym czy to przypadkiem nie
wykracza poza twoje obowiÄ…zki?
Doug uśmiechnął się szeroko.
- Obowiązki nie mają z tym nic wspólnego. Chodzi mi o ciebie.
Jest przystojny, pomyślała, prowadzi ustabilizowane życie i pewnie byłby
dobrym mężem oraz ojcem. Jednak nie pociągał jej.
- Doug, jesteś dla mnie bardzo życzliwy, ale moje życie
podporządkowane jest teraz Hannah. Nie wyobrażam sobie w tym momencie
poważnego związku... z kimkolwiek - stwierdziła.
Doug spoglądał na nią przez dłuższą chwilę.
- Nie ukrywam, że czuję się rozczarowany - przyznał z westchnieniem. -
Od początku domyślałem się, że interesuje cię ktoś inny.
- Nie jestem z nikim związana. Doug uniósł brwi.
- Z daleka widać, że coś iskrzy między tobą i Parrishem.
Ta uwaga zupełnie ją zaskoczyła.
S
R
- Cole nie jest mnÄ… zainteresowany. Od miesiÄ…ca planuje wyjazd.
Doug wzruszył ramionami.
- Chyba mu się nie śpieszy, skoro nadal tu przebywa.
- Mama zajęła się rozmową, więc ja cię wykąpię - powiedział Cole.
Delikatnie podtrzymując Hannah, włożył ją do plastikowej wanienki i
wziął namydloną myjkę. Nie mam prawa decydować, z kim Rachel ma się
przyjaznić, mówił do siebie w myślach. Niestety, nie potrafił w ten sposób
zmienić własnych uczuć.
Uśmiechnął się do dziecka, które przyglądało mu się z zainteresowaniem.
Dziewczynka była bardzo podobna do Rachel. Miała takie same oczy i
identyczne dołki w policzkach. Owinął ją ręcznikiem i przeniósł do kuchni,
gdzie czekał kocyk rozłożony na stole.
- Udało nam się - oznajmił z dumą.
Ubrał dziecko w śpioszki i umieścił w nosidełku. Właśnie wtedy weszła
Rachel.
- Nie było mnie przy kąpieli, ale Doug wpadł na chwilę pogadać -
wyjaśniła.
- Jakiś problem z umową? Pokręciła głową.
- Niepokoił się o mnie. Poza tym chciał się ze mną umówić - dodała i
spojrzała znacząco na Cole'a.
Nie zareagował.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]