[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dokąd wyjeżdża, i oczywiście nie uprzedziła o swoich planach Xenona. Chciała zobaczyć wyraz jego
twarzy, gdy niespodziewanie znowu ją zobaczy. Bała się, że jego miłość do niej mogła wygasnąć i że
Xenon obecnie cieszy się, że uniknął perspektywy bezdzietnego małżeństwa.
Wiedziała, że zatrzymywał się zawsze w hotelu Wilshire Boulevard należącym do jego
przyjaciela Zaka Constantinidesa, ale to, rzecz jasna, mogło się zmienić. Xenon mógł wybrać jeden z
nowszych, modniejszych hoteli na Bulwarze Zachodzącego Słońca, które znalazła w internecie.
Niemniej zarezerwowała pokój w hotelu Zaka, chociaż cena za dobę ją zszokowała.
Zaniosła swoje bagaże na górę i dopiero wtedy wybrała numer komórki Xenona. Serce zabiło
jej mocno, gdy odebrał po trzecim sygnale.
- Lex? - rzucił tonem ironicznym i nieszczególnie serdecznym. - To naprawdę zaskakujące.
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Chciałabym... zastanawiałam się, czy moglibyśmy
porozmawiać.
- Mam wrażenie, że powiedzieliśmy już sobie wszystko, co było do powiedzenia.
Jego głos brzmiał twardo. Xenon nie wydawał się ani trochę zadowolony, że ją słyszy.
Wyczuła, że nie zamierza ułatwić jej tej sytuacji. Być może będzie musiała pogodzić się z tym, że jest
już za pózno. Boże, proszę, niech nie okaże się za pózno, błagała w duchu.
- Czy moglibyśmy jednak porozmawiać?
- To mów. Nie zabraniam ci.
- Miałam na myśli bezpośrednią rozmowę.
- To mogłoby być trochę trudne. Jestem w Hollywood.
- Ja też.
Nastąpiła krótka chwila ciszy.
- Co powiedziałaś?
- %7łe jestem w Hollywood. Zciśle mówiąc, w hotelu Zaka i zastanawiam się, czy ty też tu jesteś.
Jason powiedział mi, że poleciałeś do Hollywood, więc spróbowałam się domyślić, gdzie się
zatrzymałeś.
L R
T
- Apartament prezydencki - burknął i rozłączył się.
Lexi pomyślała, że powinna była zaczekać z telefonem do niego aż trochę odpocznie po długim
locie. Teraz miała czas tylko spryskać twarz zimną wodą i przyczesać włosy, a potem pojechała windą
do apartamentu na ostatnim piętrze hotelu.
Drzwi nie były zamknięte na klucz. Pchnęła je i otworzyła.
- Xenon?
- Jestem tutaj.
Serce jej się ścisnęło, gdy usłyszała ostry ton jego głosu. Pomyślała, że z pewnością jest już za
pózno.
Xenon stał w urządzonym z przepychem holu o wystroju w kolorach złocistym i bordowym.
Miał na sobie czarny smoking. Lexi w dżinsach i podkoszulku poczuła się jak wynajęta sprzątaczka.
Zmierzył ją chłodnym spojrzeniem i dość ostentacyjnie zerknął na zegarek.
- Masz pół godziny. Pózniej muszę pojechać na przyjęcie do śródmieścia. Lepiej więc już mów.
Nagle nie wiedziała, od czego zacząć.
- Przyjechał do mnie Jason.
- Spodziewałem się tego, kiedy skończyło się winobranie.
Przygryzła wargę.
- Powiedział mi, co się wydarzyło.
- Co konkretnie? - spytał sucho Xenon. - Jak dobre były zbiory winogron? Czy że zakochał się
w miejscowej dziewczynie?
- Powiedział, że nie zwrócił się do ciebie o pomoc - wyszeptała. - %7łe ty go odszukałeś i
zaproponowałeś, że mu pomożesz. I zastanawiałam się... - przerwała i odchrząknęła. - Zastanawiałam
się, dlaczego to zrobiłeś.
Jeśli liczyła, że Xenon złagodzi twardy wyraz twarzy, doznała zawodu, gdyż tylko pogardliwie
wydÄ…Å‚ wargi.
- Chyba oboje doskonale wiemy dlaczego. Chciałem mieć uzasadniony powód, by wrócić do
twojego życia. Chciałem dać naszemu związkowi ostatnią szansę. I ostatecznie dowiedziałem się tego,
co chciałem wiedzieć. Ty także wiesz, że między nami już koniec. Po co więc tu przyjechałaś?
Serce jej zamarło na widok jego zimnego spojrzenia. Nigdy dotąd go takiego nie widziała i
przeniknął ją lodowaty powiew złego przeczucia.
- Ponieważ... - Wciągnęła w płuca powietrze. - Ponieważ dowiedziałam się... odkryłam, że
znalazłeś się ponownie w moim życiu nie przez przypadek, a to czyni różnicę. Dzięki temu
uświadomiłam sobie, jak ważne jest dla ciebie nasze małżeństwo. Zastanowiłam się nad swoim
postępowaniem i zrozumiałam, czego omal nie odrzuciłam.
Niecierpliwie potrząsnął głową, jakby chciał już wyjść.
L R
T
- Skupiasz uwagę na szczególe, a nie na tym, co istotne. A istotne jest to, że nie chcesz żyć ze
mną na żadnych warunkach. Sama mi to powiedziałaś. Ale dobrze, poradzę sobie z tym. Oboje sobie
poradzimy.
- Ale ja właśnie nie wiem, czy sobie z tym poradzę - wyznała cicho. - Powiedziałam prawdę,
mówiąc, że cię kocham. W gruncie rzeczy nigdy nie przestałam cię kochać. Wiedz, że moje życie bez
ciebie było... okropne. A jeżeli naprawdę jesteś gotowy zaakceptować małżeństwo bez dzieci,
wystarczy, że to powiesz. Powiedz to, ukochany, a wpadnę z powrotem w twoje ramiona, zanim
zdążysz mrugnąć.
Zacisnął usta i spojrzał na nią lodowatym wzrokiem.
- Wyjdz - rzucił i odwrócił się do niej plecami, jakby uznał widok za oknem za nieskończenie
ciekawszy od niej.
Lexi spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Nie mówisz tego serio - wyszeptała z sercem bijącym mocno z lęku.
- Oczywiście, że mówię serio - odrzekł ponuro.
- Myślisz, że jestem twoją marionetką, która będzie tańczyć tak, jak jej zagrasz? Cóż, miałaś
swoją szansę i ją zmarnowałaś. Przykro mi.
W oczach zakręciły jej się palące łzy. Przybyła za pózno. Xenon już jej nie chce i to naprawdę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl