[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cym człowiekiem, a ponieważ mój francuski znacznie
ustępuje twojej biegłości w posługiwaniu się tym języ
kiem, przydasz mi siÄ™ jako asystentka.
Co to wszystko, do diaska, miało znaczyć? Ten pan
O%7Å‚EC SI ZE MN
75
Dubois i jej nowa rola asystentki? Przecież Guard dobrze
wiedział, że o tym, czym się zajmował, to znaczy o całej
masie zagadnień związanych z oprogramowywaniem sy
stemów komputerowych, ona nie miała zielonego pojęcia.
Guard zdawał się czytać w jej myślach.
- Pasją pana Dubois jest ochrona środowiska natural
nego. Występuje publicznie jako rzecznik szeregu wpły
wowych towarzystw ekologicznych. Skądinąd wiem, że
sprawa degradacji wód, ziemi i powietrza leży ci bardzo
na sercu. Znajdziesz więc z panem Dubois wspólny język.
Tak rzadko Guard zwracał się do niej na serio, że teraz
jego słowa, oczyszczone z nalotu ironii, wydały się jej miłą
niespodziankÄ….
- I oczywiście - dodał - nie bez znaczenia jest tu rów
nież fakt, że korzystając z twojej pomocy, oszczędzę na
tłumaczu.
Zalała ją fala goryczy. Bo już myślała, że Guard zaczął
traktować ją jak partnerkę, osobę dorosłą. Mogła wpraw
dzie w odwecie odmówić mu wyświadczenia przysługi, na
którą zdawał się liczyć, ale to wiązało się z perspektywą
nudzenia się jak mops w tym nieprzytulnym, wyziębionym
zamku.
- Muszę dziś jeszcze trochę popracować - powiedział
Guard, kiedy znalezli się w apartamencie - skorzystaj więc
pierwsza z Å‚azienki.
Jeżeli była to uprzejmość, to powinna była mu za nią
podziękować. Poczuła się jednak raczej jak dziecko, które
dorośli wysyłają do łóżka, by pozbyć się kłopotliwego
świadka. Gest Guarda mógł być kamuflażem, za którym
kryła się jego chęć powrotu na dół, gdzie już czekała stę
skniona Madame.
76 O%7Å‚EC SI ZE MN
Po co jednak miał kłamać, skoro nie wiązały go żadne
wobec niej zobowiÄ…zania? A z drugiej strony, dlaczego
prześladował ją i dręczył obraz tej Francuzki, pochylonej
ku Guardowi i szepczÄ…cej mu coÅ› na ucho swymi karmi
nowymi, gorÄ…cymi wargami? Na pytania te, jak zresztÄ… na
wiele innych, nie umiała w tej chwili sobie odpowiedzieć.
Gdy wyrażała zgodę na plan Petera, nie przeczuwała
nawet, na jakie stresy i psychiczne powikłania się naraża.
Te dwa tygodnie, które upłynęły od tamtego dnia, wyda
wały się teraz prawdziwym koszmarem. I nie było nadziei,
żeby ów koszmar szybko się skończył.
Weszła do łazienki i zamknęła za sobą drzwi, zabez
pieczając je zasuwką. Odkręciła czerwony kurek nad
wanną. Szum wody sprawił, że tym głębiej pogrążyła się
w myślach.
Pomyślała o wczorajszym weselnym przyjęciu, ujrzała
zgromadzone przy stole twarze, powiodła po nich wzro
kiem i ponownie zatęskniła za ojcem i dziadkiem. Kiedy
żyli, świat wydawał się jej bezpieczną, spokojną przystanią.
Dziś nie widziała żadnych drogowskazów i nie doświad
czała opiekuńczego wsparcia. Była skazana na siebie. Azy
napłynęły jej do oczu i potoczyły się nieprzerwanymi
strużkami po policzkach.
Madame mogła serwować na stół obfite posiłki, ale na
pewno oszczędzała na gorącej wodzie. Toteż Rosy wyką
pała się w tempie prawdziwie błyskawicznym, po czym
wytarła ciało grubym białym ręcznikiem.
Włożywszy majteczki i biustonosz, a na to bawełnianą
koszulkę typu T-shirt, sięgającąjej do połowy ud, obrzuciła
siebie w lustrze spojrzeniem tak samokrytycznym, że pra
wie bezlitosnym.
OZEN SI ZE MN
77
Jedno było pewne - nikt, patrząc na nią w tej chwili,
nie zobaczyłby w niej szczęśliwej oblubienicy, która do
piero co wyszła za mąż.
Kiedy Guard naprawdę się ożeni, o ile w ogóle w przy
szłości zdecyduje się na ten krok, z pewnoscią jego świeżo
poślubiona małżonka nie będzie przedstawiała sobą obrazu
kobiety kompletnie załamanej.
Zebrała swoje rzeczy, po czym, przykładając usta pra
wie do samych drzwi, zawołała:
- Guard, skończyłam i wychodzę. Nie odwracaj się.
Cisza. Chyba nie usłyszał. Mogła wprawdzie uchylić
drzwi i krzyknąć raz jeszcze na całe gardło, ale wygląda
łoby to już na prawdziwą farsę.
Zobaczyła go w salonie, gdzie zajrzała tak na wszelki
wypadek - a nuż czeka na zwolnienie łazienki i niecierpli
wi siÄ™?
Siedział przy biurku, pochylony nad jakimiś papierami.
Musiał być bardzo zaprzątnięty lekturą, gdyż nie zareago
wał na jej wejście. Uznała więc, że ma niepowtarzalną
okazję przypatrzyć mu się z ukrycia.
Był niewątpliwie bardzo przystojnym mężczyzną, a
w dodatku naznaczonym typowo męską charyzmą. Wię
kszość kobiet byłaby w siódmym niebie, mając go za męża.
Ale nie ona. Ona wplątała się w sytuację...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]