[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sam nie dać sobie rady w domu.
- Myślisz, że potrzebuje kogoś do pomocy?
- Na pewno ktoś by mu się przydał.
- Jeżeli chcesz, zajmę się tym.
89
- Naprawdę? Jesteś prawdziwym aniołem. - Spojrzała na
zegarek. - Muszę iść. Na moim biurku leży góra papierów.
PożegnaÅ‚a Kirsty i poszÅ‚a w stronÄ™ swojego gabinetu. Prze­
chodząc koło pokoju Calluma, zauważyła, że drzwi są otwarte.
Callum stał tyłem do niej i szukał jakiejś książki na półce.
Niemal odruchowo wsunęła głowę do środka.
- Mogę z tobą porozmawiać?
- To coś ważnego? Mam sporo pacjentów. - Nie wyglądał
na zachwyconego jej prośbą.
- Chodzi o Davida Galbraitha - odparła. - Wspominałam ci
o nim? Ten pacjent z podejrzeniem raka prostaty.
- Tak, pamiętam. O co chodzi?
Jego głos był suchy i zniecierpliwiony. Hołly zaczerpnęła
powietrza.
- Wczoraj przyszły wyniki badań. Niestety, potwierdzają
mojÄ… diagnozÄ™.
Callum zmarszczył brwi.
- Przykro mi. Rozumiem, że poddasz go kuracji?
- Oczywiście - przytaknęła - jednak szanse ma niewielkie.
- SpojrzaÅ‚a na niego. - Dużo o tym myÅ›laÅ‚am. Te ulotki w po­
czekalni to był świetny pomysł. Jestem ci bardzo wdzięczna.
- Ale?
Przełknęła ślinę.
- Mam wrażenie, że to za mało. Chyba powinniśmy zrobić
więcej. Trzeba uświadomić ludziom, że wcześnie wykryty rak
prostaty jest prawie całkowicie uleczalny.
- Co proponujesz?
- Na poczÄ…tek moglibyÅ›my rozwiesić kilka plakatów na ko­
rytarzu i w poczekalni. Dobrze byłoby też uruchomić telefon
zaufania. Każdy będzie mógł o tym porozmawiać.
90
Callum podszedł do biurka
- Wiesz przecież, że nie możemy zmusić pacjentów, żeby
przychodzili do nas odpowiednio wcześnie.
Podniosła głowę.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Ale jeżeli uda nam się uratować
chociaż jedną osobę, warto to zrobić.
Zawahała się chwilę. Callum spojrzał na nią wymownie.
- Mam dziwne wrażenie, że chodzi o coś więcej.
Spuściła głowę.
- MyÅ›laÅ‚am o zorganizowaniu otwartego spotkania. Mogli­
byśmy zaprosić pacjentów, z żonami, jeśli zechcą przyjść. Ktoś
z nas powinien opowiedzieć im o profilaktyce i o pierwszych
objawach raka.
- Mów dalej.
- Może udałoby się zaprosić któregoś z lekarzy ze szpitala.
Spotkanie byłoby nieformalne, każdy mógłby zadawać pytania.
Chętnie poświęcę na to trochę czasu. Co o tym sądzisz?
- Wydaje mi się, że to świetny pomysł.
Holly popatrzyła na niego zdumiona.
- Takie spotkania mogłyby się odbywać regularnie - dodał.
- Na przykład raz na miesiąc. Zorganizuj to. Zobaczymy, jaki
będzie odzew. - Podszedł do drzwi. Odwrócił się i popatrzył na
niÄ… surowo. - Dlaczego jesteÅ› taka zdziwiona? Czego siÄ™ spo­
dziewałaś?
Uśmiechnęła się nieśmiało.
- Nie wiem. Ostatnio wydawałeś się taki niedostępny.
- Niedostępny? - Jego twarz wykrzywił grymas. - Starałem
się zachowywać dystans, ponieważ myślałem, że tego właśnie
chcesz. Czy się myliłem?
Jej wzrok zatrzymał się na jego ustach.
91
- Sądzę, że sama nie wiesz, o co naprawdę ci chodzi - dodał
jakby w zamyśleniu. - Rozumiem, że przeżyłaś straszne chwile,
ale musisz o tym zapomnieć.
Zwilżyła spierzchnięte wargi.
- Na pewno masz racjÄ™. To po prostu nie jest takie proste.
- Nie mówię, że jest proste - przerwał jej. - Nie mówię, że
powinnaÅ› zapomnieć o przeszÅ‚oÅ›ci. Ale tu chodzi o ciebie. Za­
sÅ‚ugujesz na nowe życie. PowinnaÅ› mieć możliwość wykorzy­
stania swoich umiejętności. Czy nie tego właśnie chciałby Tony?
- Nie zrozumiesz tego.
- Staram się. - Zmrużył oczy. - Czego ty się naprawdę
boisz? Nie musisz czuć siÄ™ winna dlatego, że chcesz być szczÄ™­
śliwa i chcesz rozpocząć nowe życie.
Wpatrywała się w niego z otwartymi ustami. Rozpoznał jej
obawy, zanim jeszcze ona sama zdała sobie z nich sprawę.
Pogłaskał ją po policzku.
- Zamknij usta - szepnął - jeżeli nie chcesz, żebym znowu
cię pocałował.
ZaczerwieniÅ‚a siÄ™ i spuÅ›ciÅ‚a gÅ‚owÄ™. Callum delikatnie do­
tknÄ…Å‚ jej ramienia.
- Jesteś strasznie spięta - powiedział łagodnie. - Musisz się
trochę odprężyć, przypomnieć sobie, co znaczy relaks. Mam
świetny pomysł. - Powoli odsunął rękę. - Alex i Irene urządzają
małe przyjęcie w domu swojego syna. Alex czuje się znacznie
lepiej i chciałby znowu wszystkich nas zobaczyć. Cały personel
przychodni jest zaproszony, a to oznacza, że również ty...
- Nie, ja nie mogÄ™ - przerwaÅ‚a mu, czujÄ…c narastajÄ…cÄ… pani­
kę. - Nie mam się w co ubrać.
- Nic nie szkodzi. Ostrzegam cię tylko, że Alex poczuje się
urażony. Powiedział mi, że bardzo chciałby ciępoznać i podzię-
92
kować za to, co dla nas zrobiÅ‚aÅ›. Dlatego pójdziesz na to przy­
jęcie, nawet gdybym musiał cię tam zaciągnąć siłą.
Zrobił krok w kierunku drzwi.
- A teraz, kiedy już to sobie wyjaśniliśmy - powiedział
- lepiej zacznę przyjmować pacjentów. Jeżeli się nie pospieszę,
będę musiał tu siedzieć do pózna.
- Wyjaśniliśmy to sobie? - powtórzyła zdziwiona. - Ale ja
się przecież nie...
Odwrócił się i zaczął ją całować. Czuła, jak powoli obejmuje
jÄ… fala rozkoszy.
- Nie dyskutuj ze mną na ten temat, bo będę musiał znowu
zrobić to samo - powiedział po chwili i uśmiechnął się. - Kiedy
siÄ™ spotkamy, porozmawiamy o dalszych przygotowaniach.
Zniknął za drzwiami. Patrzyła za nim z uczuciem całkowitej
bezsilności.
ROZDZIAA SIÓDMY
Nie miała ochoty rozmawiać o nadchodzącym przyjęciu.
Przez caÅ‚y tydzieÅ„ staraÅ‚a siÄ™ wymyÅ›lić jakieÅ› usprawiedliwie­
nie, lecz w końcu "zrozumiała, że nie jest w stanie tego zrobić.
Drżała na samą myśl o tym, że będzie musiała pójść. To, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl