[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Gdzie? - spytała Merry, zatrzymując filiżankę z herbatą w pół drogi
do ust. Reszta służby, siedząca wokół stołu, czekała.
- Zagadywał mnie nie kto inny, tylko sama lady Agatha Whyte, bo to
u niej byłam.
- Niemożliwe!
- Naprawdę.
Grace wskazała parujący imbryk z herbatą. Merry natychmiast nalała
filiżankę i postawiła ją przy miejscu gospodyni u szczytu stołu. Na jego
przeciwległym końcu lokaj Cabot udawał, że go to nie interesuje. Ale Grace
nie dała się nabrać.
Usiadła na swoim miejscu i ułożyła fałdy spódnicy, a osiem par oczu
wpatrywało się w nią wyczekująco.
- No? - zapytała zdenerwowana Merry. - Jaka ona jest?
- Wcale nie jest zarozumiała - powiedziała Grace, popijając herbatę
małymi łyczkami. Nie tylko Cabot potrafił zachowywać się przy stole. -
Rozumiem, dlaczego tak dobrze jej idzie. Jest bezpośrednia i skora do
rozmowy, i wydaje się taka zwyczajna.
Cabot parsknął z dezaprobatą.
- W najlepszym tego słowa znaczeniu - ciągnęła Grace, ignorując go. -
Zadała mi mnóstwo pytań.
- Jakich pytań? - spytał chłopiec od czyszczenia butów.
- Na temat panny Angeli i markiza, oczywiście, ale najbardziej intere­
sował ją... - odstawiła filiżankę, położyła dłonie na stole i pochyliła się do
przodu - sir Elliot.
- Mów dalej - westchnęła pomocnica kucharki.
Grace oparła się na krześle.
- Tak właśnie. I myślę sobie, że skoro sir Elliot ma otrzymać tytuł baro­
na, a ona jest córką diuka, to nadawałaby się na jego żonę.
- Żartujesz - powiedział Cabot. - Chyba nie myślisz poważnie, by ze-
swatać sir Elliota z lady Agathą?
Grace prychnęła.
- A jeśli tak, to co w tym złego? Jeżeli nic z tego nie wyjdzie, to i tak za
parę tygodni łady Agathy już tu nie będzie. A jeśli wszystko pójdzie do­
brze, to czy waszym zdaniem sir Elliot nie zasługuje na córkę diuka?
Przyszpiliła Cabota spojrzeniem, a reszta służby, urażona domniema­
nym lekceważeniem okazanym miejscowemu bohaterowi, poszła za jej
przykładem.
- Nie chodzi o to, na co sir Elliot zasługuje, a na co nie - odparł Cabot.
- To jest wtrącanie się w życie innych ludzi.
- Phi! - Grace machnęła ręką. - Kto z nas byłby tu, gdzie jest, gdyby
ktoś rozsądny kiedyś nie wtrącił się w jego życie?
Ten logiczny wywód skutecznie stłumił protesty Cabota i rozmowa ze­
szła na szczegóły owego wtrącania.
- Elliot! - zawołał profesor Atticus March, słysząc trzaśniecie fronto­
wych drzwi. Wiatr poruszył zasłony na drzwiach balkonowych w bibliote­
ce i Atticus zadrżał. Zrobiło się chłodno, a on był już stary.
Zwalczył odruch, by poczekać na Elliota i poprosić go o zamknięcie
drzwi. Z wysiłkiem wstał i zamknął je sam. Od jego ataku serca, kiedy to
Elliot wrócił do domu, minęło osiemnaście miesięcy. To już wystarczają­
co dużo czasu.
Wrócił do swego fotela i zaczął siadać, gdy poczuł, że ktoś podtrzymuje
mu ramię. Elliot w swój zwykły dyskretny sposób pomógł mu usiąść.
- Właśnie pomyślałem, by napić się whisky z wodą sodową, ojcze -
powiedział. - Może dasz się skusić?
36
- Z przyjemnością-odparł Atticus.
Elliot podszedł do małego kredensu i zajął się karafką i syfonem. Na tym [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl