[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wzięła pod uwagę argumenty Stevena i zastanawiała się bez emocji, czy łatwiej byłoby jej
dbać o zdrowie pacjentów, gdyby zamieszkała bliżej szpitala. Studia medyczne i praktyka
lekarska nauczyły ją starannej analizy danych przed podjęciem ostatecznej decyzji, więc teraz
musiała rozważyć wszystkie za i przeciw. A jeśli Steven miał słuszność?
W poniedziałek rano weszła do kuchni, gdzie czekała ją niespodzianka jeszcze
przyjemniejsza niż w sobotni poranek, bo stół był już nakryty do śniadania: kawa, sok
pomarańczowy, talerz płatków kukurydzianych. Steven, ubrany w granatowy garnitur, siedział po
drugiej stronie i jadł.
Dobrze spałaś? spytał na powitanie.
To naprawdę ty? zawołała.
Nie, jestem wytworem twojej wyobrazni odparł z kpiącym uśmiechem.
Nie słyszałam, kiedy przyjechałeś.
Czekałaś na mnie?
Skąd miałam wiedzieć, kiedy przyjedziesz? odparła urażona i usiadła.
Na pewno wypatrywałaś mojego powrotu. Ponieważ milczała, dodał: Dotarłem tu po
drugiej. Już spałaś, więc postanowiłem zrobić ci niespodziankę.
Bawiłeś się do północy, co? Zrobiło jej się ciężko na sercu, gdy pomyślała, że szalał w
towarzystwie innej kobiety.
Uwaga! Zaczynasz pokazywać pazurki odparł żartobliwie. Chciałem wrócić wcześniej,
ale niespodziewanie zadzwonił mój szwagier.
Co się stało?
Kathryn miała lekkie skurcze, więc zawiezliśmy ją do szpitala na usg i morfologię. Gdy
okazało się, że wyniki są dobre, wróciła do domu.
Który to miesiąc?
Zaczął się ósmy.
Skoro miewa skurcze, powinna się oszczędzać.
Jack ciągłe jej to powtarza. Jest bardzo zaborczy wobec niej i dziecka, ale po tym, co
przeżył w Afryce, chyba ma do tego prawo.
Cieszę się, że Kathryn jest w dobrej formie.
Ja również. Jedzmy, bo spóznimy się do pracy.
To twój pierwszy dyżur. Jesteś zdenerwowany?
Ja? Skądże!
Podczas śniadania gawędzili przyjaznie, ale gdy wyszli z domu i Steven odprowadzał Vicky
do auta, nagle znalazła się w jego objęciach.
Tęskniłaś za mną? Pochylił głowę i pocałował ją czule. Uradowana łagodną pieszczotą
przymknęła oczy i oddała pocałunek. To pewnie oznacza, że miałem rację powiedział
zmienionym głosem, kiedy się wreszcie odsunął. Jedzmy do miasteczka.
Rozmarzona Vicky wyprostowała się na krześle i otworzyła szeroko oczy. Serce biło jej
coraz mocniej, gdy wspominała pieszczoty Stevena. Marzyła, by znów jej dotknął. Ukryła twarz
w dłoniach i mruknęła:
Opanuj się, Victorio! Ten facet robi z tobą, co chce. Jesteś wobec niego całkiem bezradna.
Kiedy byli razem, to cieszyła się z jego towarzystwa, to znów wpadała w złość. Po raz
pierwszy doświadczała takich skrajności. Targały nią sprzeczne uczucia, nad którymi nie
potrafiła zapanować, ale jednego była pewna: chciała jak najszybciej wrócić do domu, żeby się z
nim zobaczyć.
Zrobiła notatkę w karcie Susie Hartford, uporządkowała rzeczy na biurku i postanowiła, że
zrobi Stevenowi gorącą kolację. Poprzednio on usmażył steki, więc kolej na nią. Nie była dobrą
kucharką, więc zdecydowała się na proste i pożywne spaghetti po bolońsku.
Położyła karty pacjentów na biurku Trudy i poprosiła o zamknięcie gabinetu, po czym
pobiegła do sklepu.
Dzięki za kolację powiedział Steven, gdy usadowili się na kanapie w salonie.
Drobiazg. Vicky siedziała wyprostowana, jakby kij połknęła. I co dalej? Czy tak samo
jak wtedy będą oglądać film? Może podyskutują o artykule, który wczoraj przeczytała?
Przyjemnie byłoby porozmawiać; jest dopiero wpół do dziewiątej, za wcześnie na sen.
Podczas kolacji wymienili uwagi na temat pacjentów, omówili stan zdrowia Freda. Była to
ogólna rozmowa na tematy zawodowe. Vicky czuła się niepewnie, ale to było przyjemne
wrażenie, bo mimo woli oczekiwała, że lada chwila coś się wydarzy... zupełnie jakby unosiła się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]