[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- A przy okazj i przespać się w końcu ze mną. - Ale zachowywał się raczej jak typowy podglą
- To też. dacz. Jeśli miał mnie pilnować, to dlaczego manipu
lował przy drzwiach?
Szczerość jego wyznania zbiła ją nieco z tropu.
Powoli przechodziła jej złość. - Nie wiem. Może to nie był El Perro.
- Szczęściarz z ciebie - powiedziała z lekką iro - El Perro?
nią. - Może w końcu powiesz mi więc, przed kim - Tak nazywał się facet, którego nająłem.
mnie tak dzielnie chroniłeś? Przez chwilę milczeli oboje.
- Przed Crowleyem i jego zgrają. - Więc z powodu tego staruszka z laską zada
Przed oczami stanął jej obraz starszego, dystyn łeś sobie tyle trudu i nawet musiałeś wejść mi do
gowanego pana z elegancką, czarną laską. Spotkała łóżka?
go w sklepie fotograficznym w Santa Maria! Serce - Przestań, Nikki. Pytałaś, dlaczego tak dziwnie
zamarło jej na krótką chwilę. Tak. Było coś złowie się zachowywałem, więc ci powtarzam: groziło ci
szczego w jego wzroku, gdy spojrzał jej w oczy. poważne niebezpieczeństwo. Ze strony Crowleya
Jakiś arktyczny chłód. Ale chyba jest za stary, żeby i jego wspólników, ł zresztą nadal ci grozi. To, że
gonić mnie po dżungli z tą swoją laseczką, pomy jesteśmy teraz w Seattle, nie oznacza, że jesteś już
siała. bezpieczna. Podsłuchałem kiedyś twoją rozmowę
- Jednak to chyba nie on ścigał mnie wtedy. I Connie i wiedziałem, że rozpracowujesz Diamen
- Nie sądzę, żeby ktokolwiek cię wtedy ścigał. towego Jima. Dlatego sam zacząłem się nim intere
Tego było już za wiele. sować. Bo już wtedy bardzo mi na tobie zależało.
Ten facet jest niebezpieczny, Nikki. Cholernie nie-
- Jak to?! A mój sen? Przecież wszystko wska
hezpieczny.
żuje na to, że jednak ktoś mnie gonił. A kim w la
kim razie był człowiek, który zakradł się na nas/
Czuła, jak strach zaczyna znów ją dławić, ale
taras?
Hlarała się to zignorować. Nikt, a już na pewno nie
TERAZ JU%7Å‚ NIE ZAPOMN 2 3 3
2 3 2 TERAZ JU%7Å‚ NIE ZAPOMN
;hwili nie potrafiła myśleć o tym, co będzie choć
taki obłudny kłamca, nie będzie jej dyktował, co ma
by jutro. - Oskarżę cię o napastowanie mnie, oszu
robić.
stwo i uprowadzenie, więc lepiej zabieraj się stąd
- Nie wiem, dlaczego miałabym ci wierzyć. -
- dodała wiedząc, że jej pogróżki nie brzmią po
Wymacała za plecami gałkę i przekręciła ją. Ale
ważnie.
drzwi nie otworzyły się.
Trent wśliznął się do mieszkania przez wąską
- Po co miałbym kłamać?
szparę i stanął pod ścianą z rękoma założonymi na
- Już raz zadałeś mi to pytanie. I musiałam cze
piersiach. Głową wskazał telefon.
kać dwa tygodnie, zanim znaiazłam na nie
odpowiedz. - Dlaczego nie dzwonisz?
Oczywiście nie miała zamiaru spełnić grozby.
Zagłębiła rękę w swojej przepastnej torbie i wy
Choćby tylko dlatego, że nie chciała, aby wyszło na
jęła pęk kluczy. Włożyła jeden z nich do zamka
jaw, że interesuje się senatorem Crowleyem. A mu
i otworzyła drzwi, popychając je lekko ramieniem.
siałoby się to wydać, gdyby pozwała Trenta do sądu.
Weszła do środka i odwróciła się do Trenta.
Padłyby pytania na temat jej wyprawy na Salvaje.
- Chciałabym powiedzieć coś odpowiedniego
Poza tym cała ta przygoda z Trentem wydałaby się
na tę chwilę, coś, co wryłoby ci się w pamięć na
sędziemu dosyć dziwna. A na dodatek wskutek tych
długie lata, ale ponieważ nic stosownego nie przy
luk w pamięci jej wyjaśnienia nie brzmiałyby wia
chodzi mi do głowy, powiem tylko: do widzenia.
rygodnie. Tak, tym razem Trent zapędził ją w ślepą
- Ja nigdzie nie idę - powiedział wsuwając jed
uliczkę. Stał teraz z ponurą miną i czekał na dalszy
ną nogę za próg.
rozwój wydarzeń,
- WezwÄ™ policjÄ™.
- Zwietnie. - Nie cofnął nogi ani o centymetr, - Może chciałabyś gdzieś pojechać? Mógłbym
co jeszcze bardziej ją rozwścieczyło. cię przecież podrzucić.
- Od dwóch tygodni terroryzujesz mnie, ale te - Obejdzie się - powiedziała i w tej samej chwi
raz już koniec. - Skłamała, gdyż w głębi serca do li uświadomiła sobie, że prawdopodobnie nie ma
skonale wiedziała, że wcale tak nie jest. Ale w tej samochodu. Podeszła do okna i spojrzała w dół na
TERAZ JU%7Å‚ NIE ZAPOMN 2 3 5
2 3 4 TERAZ JU%7Å‚ ME ZAPOMN
- Nie musisz nikomu nic mówić - stwierdził la
parking. Przydzielone jej miejsce było rzeczywiście
konicznie.
puste.
- Zwietny pomysł. Zaraz na pewno doradzisz
- Nie wiesz przypadkiem, gdzie jest moje auto?
mi, żebym udawała szczęśliwą małżonkę.
- Może na lotnisku?
- A co by to komu szkodziło?
- Na lotnisku?! - krzyknęła, znowu na niego
- Byłoby to kłamstwo. - Otworzyła jedno oko.
rozgniewana. Gdyby powiedział jej o tym po wylą
- Nie musi tak być. Może to stać się prawdą.
dowaniu, wróciłaby do domu swoim czerwono-bia
Nikki westchnęła ciężko. Tak, najłatwiej byłoby
łym kabrioletem i stałby teraz pod domem.
wejść na drogę kłamstwa. Odczekać trochę, żyć pod
- Ale nie dałbym głowy. Nic miałaś przy sobie
jednym dachem z tym niebezpiecznym, ale atra
żadnego kwitu z parkingu.
kcyjnym mężczyzną i za jakiś czas dopiero powie
- Skąd wiesz? - spytała, ale wszystko było jas-
dzieć rodzinie i przyjaciołom prawdę. Wtedy będzie
ne jak słońce. Kiedy leżała w szpitalu próbując po
[ Pobierz całość w formacie PDF ]