[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kiedy chciałam je nazbierać następnego ranka już ich nie było. Prawdopodobnie
zrobiły to dzieci - Cordelia powiedziała z oburzeniem, ale spojrzała prosto na mnie.
Obróciłem się, upewniając, że gdyby wiedziała o prawdziwej naturze Katherine
powiedziałaby mojemu ojcu o tym już teraz.
- No, ale gdzie teraz można ją dostać? - Honoria zapytała.
- Prawdopodobnie tuż pod twoim nosem. - Cordelia powiedziała.
- Co? - zapytała Honoria przerazliwie, jakby została obrażona.
- To rośnie wszędzie. Poza naszym ogrodem - Cordelia powiedziała ponuro.
- Cóż - Ojciec powiedział, spoglądając na dwie kobiety, pragnąc rozładować sytuację.
- Po tym spotkaniu, Cordelio możesz towarzyszyć pannie Honorii do jej ogrodu, aby
znalezć werbenę.
- Teraz poczekajcie tą cholerną minutę - powiedział Burmistrz Lockwood, uderzając
swoją wielka pięścią w stół. - Zgubiłeś mnie przez te rozmowy z kobietami.
86
Zamierzasz mi powiedzieć, że jeśli będę nosił gałązki bzu, to demony zostawią mnie
w spokoju? - parsknÄ…Å‚.
- Werbena nie, bez - Cordelia wyjaśniła. - To będzie trzymać zło z dala.
- Tak - Ojciec powiedział mądrze. - I wszyscy w mieście, muszę je nosić. Spójrz na to,
burmistrzu Lockwood. W ten sposób nie tylko nasi obywatele będą chronieni, ale
każdy, kto nie będzie ich nosić zostanie zdemaskowany jako wampir, a następnie
spalony - Ojciec powiedział, a jego głos był tak gładki i rzeczowy, że zebrałem w
sobie odrobinę samokontroli, aby nie wstać, pospieszyć w dół chwiejącą się drabiną,
odnalezć Katherine i uciec z nią.
Ale gdybym tak zrobił, to Katherine byłaby w niebezpieczeństwie tak samo jak
Założyciele... Czułem się jak zwierze złapane w pułapkę, które nie jest w stanie
znalezć żadnej ucieczki. Czy byłem uwięziony z wrogiem w tym momencie lub czy
wróg wrócił do Veritas? Wiedziałem, że pod moim kołnierzykiem koszuli, z rany na
szyi zaczęły sączyć się plamki krwi i tylko kwestią czasu było to zanim przesiąkną
tkaninÄ™ i uwidoczniÄ… siÄ™, przypominajÄ…c o mojej zdradzie.
Burmistrz Lockwood przesunął się niespokojnie, sprawiając, że krzesło
zaskrzypiało. Podskoczyłem.
- Obecnie, ta wytwórnia ziół, to jedyna rzecz. Ale my jesteśmy w środku wojny.
Mamy wielu żołnierzy Konfederacji przechodzących przez Mystic Falls w drodze do
Richmond, ale jeśli dajesz słowo, że zamiast tego pomożemy w walce za sprawą
stworów z książeczek dla dzieci z kwiatkami... - pokręcił głową. - Nie możemy wydać
dekretu, żeby wszyscy nosili werbenę.
- Och, naprawdę? Wówczas jak się dowiemy, że nie jesteś wampirem? - Ojciec
zażądał.
- Ojcze! - wtrąciłem. Ktoś musiał zabrać głos rozsądku w tej dyskusji.
- Burmistrz Lockwood ma rację. Musimy myśleć spokojnie. Racjonalnie
- Twój syn ma głowę na karku - powiedział Burmistrz Lockwood niechętnie.
- Lepszą niż twoja - Ojcze mruknął.
- No cóż... możemy podyskutować o werbenie pózniej. Honorio, będziesz
odpowiedzialna za upewnienie się, że mamy przygotowane zapasy i możemy
zdecydowanie zachęcać tych, których kochamy, aby je nosili. Ale w tej chwili chcę
87
omówić inne sposoby, którymi możemy znalezć wampiry chodzące wśród nas -
powiedział Jonathan Gilbert siadając podekscytowany, rozłożył duże arkusze papieru
na stole. Burmistrz Lockwood włożył na nos dwuogniskowe okulary i zajrzał w
dokumenty, na których były skomplikowane mechaniczne rysunki.
- To tutaj wygląda jak kompas - Burmistrz Lockwood wreszcie powiedział, wskazując
na skomplikowany rysunek.
- Tak jest! Ale zamiast wskazywać na północ, pokazuje wampiry - Jonathan
powiedział, powstrzymując swoje emocje. - Pracuję nad prototypem. Tylko potrzebuje
trochę więcej czasu na jego dostrojenie. To jest w stanie wykryć krew. Krew innych -
powiedział znacząco.
- Czy mogę je zobaczyć panie Jonathan? - Cordelia zapytała. Jonathan spojrzał w górę,
zaskoczony, ale podał jej dokumenty. Potrząsnęła głową.
- Nie - powiedziała. - Prototyp.
- Och... ach... cóż, jest bardzo wstępny - powiedział Jonathan kiedy grzebał w swojej
tylnej kieszeni i wyciągnął błyszczący metalowy przedmiot, który wyglądał bardziej
jak dziecinna ozdóbka niż narzędzie do znajdowania ofiar. Cordelia obracała powoli
kompas w dłoniach.
- To działa?
- Cóż... - Jonathan wzruszył ramionami
- ..to będzie działać.
- Oto, co proponuję: - Ojciec powiedział, odchylając się do tyłu na krześle.
- Jesteśmy uzbrojeni w werbenę. Pracujemy dzień i noc, aby kompas był zdolny do
pracy. Robimy plan. Organizujemy oblężenie, a z końcem miesiąca nasze miasto
będzie czyste. - Ojciec skrzyżował ręce z satysfakcją. Jeden po drugim, każdy z
członków grupy, w tym Cordelia, kiwali głowami.
Przesunąłem się na drewnianym krześle, trzymając rękę na mojej szyi. Na
poddaszu było gorąco i parno, a muchy szumiały przy krokwiach, jakby to była
połowa lipca, a nie w połowa września. Rozpaczliwie potrzebowałem szklanki wody i
czułem się tak jakby pokój miał się na mnie zawalić. Potrzebowałem znowu zobaczyć
Katherine, aby przypomnieć sobie, że nie była potworem. Mój oddech stawał się
88
płytki, a ja czułem, że jeśli zostanę tutaj dłużej, mogę powiedzieć coś, czego nie
powinienem.
- Myślę, że czuję się słabo - Słyszałem, co powiedziałem, chociaż słowa brzmiały
fałszywie nawet dla moich uszu. Ojciec spojrzał na mnie przenikliwie. Mógłbym
powiedzieć, że nie wierzy mi, ale Honoria cmoknęła wydając sympatyczny dzwięk.
Ojciec chrzÄ…knÄ…Å‚.
- Zobaczymy się chłopcze na zewnątrz - zapowiedział w pokoju, zanim zszedłem w
dół po rozklekotanej drabinie.
- Stefan - ojciec powiedział, chwytając mnie w ramię, kiedy otworzyłem drzwi,
prowadząc z powrotem do świata, którego rozumiałem.
- Co? - wydyszałem.
- Pamiętaj. Ani słowa o tym, nikomu. Nawet Damonowi. Nie, dopóki nie wróci do
zmysłów. Poza tym myślę, że jego umysł może być oczarowany przez naszą Katherine
- Ojciec mruknął w połowie do siebie, kiedy puścił moje ramię. Zesztywniałem, na
wspomnienie imienia Katherine, ale Ojciec odwrócił się do mnie plecami, kiedy
wchodził do domu.
Wracałem przez miasto, chciałem pojezdzić na Mezzanotte, a zamiast tego
jechałem powozem. Teraz nie miałem wyboru, jednakże wracałem do domu.
Obróciłem się na moją lewą stronę, decydując się jechać na skróty przez las. Po prostu
nie mogłem więcej współdziałać dzisiaj z żadnymi ludzmi.
***************************************************************************
TÅ‚umaczenie  Monika z chomika http://chomikuj.pl/monalisa00
Korygowała  Kasia z chomika http://chomikuj.pl/Kasienkaaa7
Pozostałe rozdziały będę dodawać na
89
http://chomikuj.pl/monalisa00/VAMPIRE+DIARIES/EBOOK+pl+-+Sefan%27s+Daries+-
T*c5*81UMACZNIE/TOM+I+-+The+Vampire+Diaries+-+Sefan%27s+Diaries+-+1+-
+Origins
90 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl