[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przy życiu trzymały mnie tylko emocje i adrenalina, a teraz zapasy się wyczerpały. Na szczęście pociąg
kończył bieg na mojej stacji, więc mogłam się zdrzemnąć, nie martwiąc się, że ją prześpię. W pewnym
284
momencie obudziło mnie mało subtelne szturchnięcie w żebra. Otworzyłam oczy i zorientowałam się,
że spałam z głową opartą na ramieniu mojego sąsiada, który sprawiał wrażenie zirytowanego tym
faktem. Przeprosiłam go i obróciłam się na siedzeniu, żeby oprzeć głowę o szybę. Patrząc na aury
ludzi stojących na peronach, które mijaliśmy, nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu. Ta niezwykła
umiejętność, którą dzieliłam z Callumem, podniosła mnie na duchu; znowu przymknęłam oczy i moje
myśli stały się mniej wyrazne.
Ocknęłam się gwałtownie, tym razem obudzona przez natarczywy dzwonek; dopiero po chwili
dotarło do mnie, że to moja komórka. Ten stary, wielki telefon miał naprawdę ob-ciachowy dzwonek,
więc sięgając po niego do tylnej kieszeni, spojrzałam przepraszająco na współpasażerów. Spojrzałam
na wyświetlacz i odebrałam połączenie.
- Cześć, Josh, co nowego?
- Rodzice wrócili - powiedział bardzo cicho. - Postanowiłem cię uprzedzić.
- Dzięki, braciszku. A jak humory?
Josh zniżył głos jeszcze bardziej.
- Nie najlepsze. Wspomniałem im o twojej twarzy, ale obawiam się, że wpadną w szał, jeśli
zobaczÄ… ramiÄ™. Gdzie jesteÅ›?
- W pociągu. Powinnam być w domu za jakieś pół godziny.
- A jak twoje siniaki?
- Ostatnio nie sprawdzałam.
- Hm, postaraj się choć trochę je zamaskować.
- Racja - przyznałam. - Dzięki, Josh. Dobrze, że mnie uprzedziłeś.
- Nie ma sprawy. Poza tym wszystko okej? Nie było cię cały dzień.
- Tak, sprawa się wyjaśniła. Trochę to trwało, ale w końcu jest po wszystkim.
- To dobrze. Na razie. Hej.
285
Wpatrywałam się chwilę w nieznaną mi klawiaturę, zastanawiając się, jak zakończyć rozmowę. Gdy
wreszcie znalazłam odpowiedni przycisk, schowałam telefon do kieszeni, a wyjęłam z niej lusterko.
Wcześniej setki razy patrzyłam w to lusterko, ale skupiałam się na Callumie i zupełnie nie zwracałam
uwagi na to, jak sama wyglądam. Chociaż minął już ponad tydzień od ataku Catherine, sińce i
zadrapania na mojej twarzy nadal wyglądały paskudnie. Siniaki przybrały zielonkawą barwę, przez co
moja cera sprawiała wrażenie niezbyt zdrowej, ale przynajmniej większość strupów już odpadła. Na
ramieniu wciąż był widoczny ślad kija golfowego. Westchnęłam w duchu. Josh miał rację; mama
wyjdzie z siebie, jeśli to zobaczy.
Kiedy pociąg wjechał na moją stację, przetrząsałam torbę w poszukiwaniu jakiegokolwiek korektora,
ale nic nie znalazłam. Na szczęście ślady na twarzy mogłam wyjaśnić historią z Beesleyem, więc
postanowiłam trzymać się tej wersji. Zarzuciłam torbę na ramię i ruszyłam do domu.
MA
jedy obudziłam się następnego ranka, Callum już był.
- Nie mogę uwierzyć, że ona ci to zrobiła - szepnął, całując zaognione ślady na moim ramieniu.
Przytuliłam się do niego i poczułam delikatny dotyk palców przesuwających się wzdłuż mojego
ramienia.
- Nie chcę o niej myśleć - odparłam. - Catherine odeszła, teraz pora pomartwić się o nas.
OdsunÄ…Å‚ siÄ™ odrobinÄ™.
- A czym konkretnie będziemy się martwić? - zapytał.
- Niczym, głuptasie. Tylko tak mi się powiedziało. Nie musimy się martwić niczym poza faktem,
że tkwimy w różnych wymiarach, co jest odrobinę irytujące.
286
- Wygląda na to, że dzisiaj czujesz się znacznie lepiej -rzeki z uśmiechem i znowu zaczął mnie
głaskać.
- To prawda. Nie mam już tak zesztywniałych mięśni i spałam całkiem przyzwoicie, kiedy nikt
nie nawiedzał mnie w snach - powiedziałam, przeciągając się ostrożnie.
- Bardzo trafne spostrzeżenie - stwierdził. - Zastanawiam się, czy to ma taki sam wpływ na
wszystkich.
- Ilu ludzi odwiedzasz we śnie? - zainteresowałam się. -Bywasz regularnie w wielu głowach?
- Nie, ale mam jedną ofiarę, która wydaje się bardzo podatna. W każdym razie znacznie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]