[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podeszłam do stołu. Kogoś jeszcze brakowało.
Poczułam ciężar w piersi, gdy zdałam sobie sprawę, że wypatruję
Monroe'a.
Dołączyłam do reszty, gotowa usprawiedliwić swoją nieobecność i
odpowiedzieć na wszystkie pytanie dotyczące mojej decyzji o
zawiÄ…zaniu sojuszu z Poszukiwaczami.
Moje nadejście zakończyło wszystkie rozmowy i zapadła
niezręczna cisza. Adne zmarszczyła brwi, wzruszyła ramionami i
skupiła się na swojej miseczce pełnej świeżych owoców ze
śmietanką. Silas przekręcał głowę to w jedną, to w drugą stronę,
usiłując dojść, co zmieniło się w moim wyglądzie. Tess była dość
miła, by uśmiechnąć się na powitanie, ale nic nie powiedziała. Po
ustach Neva błąkał się uśmieszek, jak gdyby chciał się roześmiać,
ale się powstrzymywał.
Nie minęło pięć minut, gdy Bryn nagle wstała i skinęła głową na
Sabine. Dziewczyny wyprowadziły mnie z jadalni i poszłyśmy do
mojego pokoju. Bryn usiłowała naprawić to, co zrobiłam wczoraj
ze swoimi włosami.
Sabine mlasnęła językiem, gdy stanęła przede mną, żeby mieć
lepszą perspektywę na działania Bryn.
- yle tniesz, będzie nierówno.
- Chcesz sama to zrobić? - zareagowała błyskawicznie Bryn.
- Daj. - Sięgnęła po nożyczki.
- Poczekaj. - Wyprostowałam się na krześle i Bryn w ostatniej
chwili zabrała nożyczki, na które niemal się nadziałam.
-NaprawdÄ™, Sabine? Chcesz mnie ostrzyc?
Zmarszczyłam brwi, bo nie byłam pewna, czy ufam jej na tyle,
żeby uwierzyć, że ostrzyże mnie ładnie.
- Z przyjemnością, Callo. Zawsze strzygłam Cosette. -Na moment
skóra wokół jej oczu napięła się, ale po chwili Sabinę uśmiechnęła
siÄ™ znowu.
- Och, ona miała piękne włosy - zachwyciła się Bryn. - Pozwól
Sabinę dokończyć, Cal. Ja nie mam pojęcia, co właściwie robię.
Potrafię ułożyć włosy, ale o strzyżeniu nie mam pojęcia.
Przełknęłam nerwowo ślinę, ale kiwnęłam głową. Jeśli Sabinę ma
być naszym sprzymierzeńcem, muszę zapomnieć
0 dawnych zatargach.
Bryn z westchnieniem ulgi przekazała Sabinę nożyczki. Za
naszymi plecami ktoś odchrząknął. Wszystkie odwróciłyśmy się
do drzwi.
- Oo... cześć - powiedział Shay i przeczesał ręką włosy. Patrzył na
grupkę dziewczyn i wyglądał, jakby miał ochotę uciec.
- Cześć, Shay - odparła Bryn i nieudolnie stłumiła chichot, patrząc
to na mnie, to na niego.
Sabinę skinęła głową na przywitanie, ale szybko wróciła do moich
włosów.
- Co robicie? - Wykonał kilka niepewnych kroków w głąb pokoju,
ale wciąż nie był przekonany, czy nic mu nie grozi.
- Próbujemy uratować fryzurę Calli. Zmasakrowała sobie włosy. -
Bryn zaplotła kilka pasm między palcami. - Czego właściwie
użyłaś?
- Sekatora. - Wpatrywałam się w podłogę. Nie powinnam była
zostawiać Shaya bez słowa. Teraz zrobiło się niezręcznie
i nie wiedziałam, jak to naprawić.
- Nic dziwnego, że wyglądają tak koszmarnie - mruknęła Sabinę.
- Moim zdaniem są ładne - zaprotestował Shay, zbliżając się
jeszcze kawałek.
Sabinę się roześmiała.
- Dla ciebie byłaby ładna nawet, gdyby chorowała na trąd.
Oblałam się rumieńcem, a Bryn zachichotała.
Shay uśmiechnął się niepewnie i znowu odchrząknął.
- Cal, chciałbym z tobą pogadać. Zagryzałam wargi i unikałam
jego spojrzenia.
- Nie ma sprawy, ale teraz jestem troszkę zajęta.
- Tak, pewnie, no jasne. Jakby co, będę u siebie.
- Dobra.
Wsadził ręce do kieszeni, ale udało mu się nie wybiec z pokoju.
Bryn zaczęła się śmiać.
- Chyba go wystraszyłyśmy.
- Nie jesteśmy łatwym zbiorowiskiem. - Sabinę nie przerwała
zręcznych ruchów nożyczkami. - A on pewnie jest wstrząśnięty.
Z całych sił się powstrzymywałam, by nie zerwać się z krzesła.
- Wstrząśnięty czym?
- Byciem naszym nowym alfą. Ren odpadł, on wchodzi do gry. To
duża odpowiedzialność. Jest wilkiem dopiero od paru tygodni, nie
jest przyzwyczajony tak jak reszta z nas.
- Co?! - wykrzyknęłyśmy jednocześnie ja i Bryn.
- Calla, nie możesz się tak miotać, albo cię skaleczę, albo zepsuję
fryzurę. - Sabinę była niewzruszona.
Chwyciłam ją za nadgarstek, ale wciąż patrzyła ze spokojem.
- Sabinę, o czym ty mówisz? - spytałam powoli. Kąciki jej ust
uniosły się, jakby tylko ona na całym świecie znała jakiś pikantny
sekret.
- Nie żartuj, Callo. Naprawdę nie wiesz? Zmarszczyłam brwi i
spojrzałam na Bryn, której oszołomienie ustępowało miejsca
zdziwieniu.
- No widzisz, Bryn wie. - Uśmiech Sabinę stawał się coraz szerszy.
Bryn pokiwała głową.
- Masz rację... oczywiście, że masz rację. Nie wierzę, że nie
zorientowałam się wcześniej... - Popatrzyła na mnie i poczucie
winy zaróżowiło jej policzki. - Ale zawsze myślałam, że to będzie
Ren.
- Ale... jak to? - niechętnie zadałam Sabine to błagalne pytanie.
- To proste, serio. - Sabine strzepnęła moje bezwładne palce ze
swojego nadgarstka i wróciła do strzyżenia. - Oczywiście
wiadomo, że alfa nie może zostać, jak by to ująć, mianowany. Alfą
trzeba się urodzić. Shay zawsze był alfą, ale nie był wilkiem.
Kiedy to się zmieniło, sprawy same nabrały rozpędu.
Sabine miała rację. Alfą nie można nikogo mianować. To jeden z
powodów, dla których działania Opiekunów w Vail, prowadzące
do rozwiązania ich problemów ze Strażnikami, odniosły tak zły
skutek. Ale wciąż nie mogłam znalezć tu miejsca dla Shaya.
Bryn plasnęła się dłonią w czoło.
- Jestem idiotkÄ….
- Najwyrazniej ja też - stwierdziłam. - Bo nadal nic z tego nie
rozumiem.
- Nie rozumiesz, bo ty jesteś alfą, Cal. - Postała mi współczujący
uśmiech. - A Shay zawsze zachowywał się jak równy tobie,
prawda? Rozmawiał z tobą swobodnie, nie wycofywał się, gdy z
nim dyskutowałaś.
Zagryzłam dolną wargę.
- Myślałam, że to ludzkie cechy. %7łe nie umie zachowywać się
inaczej, bo nie jest jednym z nas.
- Nie - rzucit Sabine. - To cechy alfy. Bryn złapała mnie za rękę.
- Ren zawsze traktował Shaya jak rywala. Nawet on musiał
wiedzieć.
- I miał rację. - Sabine naciągała palcami pasma moich włosów,
żeby ocenić ich długość. - Bo wybrałaś Shaya.
- Co? - Tym razem nożyczki zadrapały mnie w szyję. -Auć!
- Przestań się szamotać. - Sabinę odchyliła mi głowę. -Nie ma
krwi, strzygę dalej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl