[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Z oddali te sceny wyglądały jak sen. Piękni ludzie śmiali
się, tańczyli, cieszyli swoim towarzystwem. O to zawsze
chodziło, nagle zdał sobie sprawę Garrett. O poczucie
przynależności. Ludzie nie przychodzili do Country Clu-
bu ze względu na jego prestiż.
S
R
Chcieli przynależeć do czegoś. Do kogoś.
Kiedy to zrozumiał, domyślił się, że na tym musiał po
legać problem jego siostry. Nie wiedział, jak, gdzie, dla-
czego ani kto. Ale jedyne, co mogło spowodować taką
desperację u Caroline, była grozba utraty kogoś, kto bar-
dzo się dla niej liczył.
A może interpretuję tak tę sytuację, ponieważ sam pragnę
do kogoś należeć, pomyślał ponuro.
Dopóki nie wrócił do domu, dopóki nie spotkał znów
Emmy, nigdy nie myślał o sobie jako o kimś samotnym
Nigdy nie myślał, że kogoś potrzebuje. Ale teraz pragnie
nie bycia z nią było tak silne, że...
Nagle ją zobaczył. Emma szła pomiędzy tancerzami
minęła ich i wyszła na patio. Na pewno by go zauważyli
- stał w cieniu drzew tuż obok - gdyby nie szła tak szyb
kim krokiem. Skierowała się wprost ku czarnej kutej
bramie klubowego basenu.
Basen był zamknięty na dzisiejszy wieczór, ale zostawić
no w nim światła dla atmosfery. Patrzył, jak Emma
otwiera bramę, wchodzi do środka i znika z oczu bawią-
cych się ludzi. Jej suknia w tym świetle wyglądała, jakby
odbijali światło. W stylu przypominała rzymską togę, nic
wymyślnego, tylko fragment szafirowego materiału,
udrapowanym na jednym ramieniu, spływał do jej ko-
stek. Pod biustem i wokół talii krzyżowały się proste,
złote linie.
Prostota i klasa tej sukni doskonale do niej pasowały.
Lubiła biżuterię - jak każda kobieta - ale tego wieczoru w
odróżnieniu od innych nie miała na sobie żadnych klej-
notów. I dobrze. Jej skóra sama w sobie była ozdoba a w
oczach było więcej blasku i emocji, niż w jakimkol
S
R
wiek szlachetnym kamieniu. Serce Garretta wyrywało się
ku niej, chciał znalezć się jak najbliżej Emmy.
Ale nie była sama.
Rozmawiała z mężczyzną, o którym Garrett starał się nie
pamiętać. Ze swoim narzeczonym. I wyglądało na to, że
odbywają właśnie poważną rozmowę, bo Reed Kelly wy-
glądał na człowieka, który zaraz pęknie ze złości.
Emma myślała, że oszaleje. Oczywiście nie mogła po-
rozmawiać z Reedem poważnie w trakcie tańców, ale
miała nadzieję, że w połowie balu wyjdą i będzie miała
szansę pomówić z nim na osobności.
Ciągle nie udawało jej się zrealizować tego celu. Od mo-
mentu kiedy przyjechali, widziała się z Reedem jakieś
dwie sekundy, nie mówiąc już o możliwości wyjścia.
Była w komitecie zbierającym fundusze, więc wszyscy
zatrzymywali się przy niej, żeby porozmawiać.
Reed odnalazł ją i porwał do walca, ale niemal natych-
miast się rozdzielili. Ktoś zaczepił Reeda, a w tym sa-
mym momencie do Emmy podeszli rodzice Garretta.
Barbara i Merritt Keating korzystali z każdej okazji, żeby
powiedzieć, że ich córka Caroline ma się dobrze. Po pro-
stu wzięła złą pigułkę" i miała reakcję chemiczną".
Znasz tylu ludzi w Eastwick, Emmo - powiedziała Barba-
ra. - Bardzo by nam pomogło, gdybyś mogła wyjaśnić to
nieporozumienie.
Garrett jest gdzieś tutaj - dodał jego ojciec. - On też
wszystkim powie. Bardzo martwimy siÄ™ krzywdzÄ…cymi
plotkami, które słyszeliśmy na jej temat.
Emma rozejrzała się, ale nie mogła dostrzec Garretta.
S
R
Za chwilę jej matka chwyciła ją za ramię. Była w sukni
koloru kości słoniowej, wyglądała szczupło i elegancko.
Tylko trochę niewyraznie wymawiane słowa wskazywa-
ły, że zaczęła się bawić o wiele wcześniej niż inni. Jej
picie było jednym z najlepiej strzeżonych sekretów w
Eastwick, ale dziś była też radosna z zupełnie innego
powodu.
-Słyszałam od Felicity, że będziecie ogłaszać ostateczną
datę ślubu. To dzisiaj? Przyznaję, że powiedziałam już
kilku przyjaciołom.
Emma poczuła, jak jej serce zaczyna bić szybciej. Mu-
siała natychmiast porozmawiać z Reedem, zanim jej
matka zacznie rozpowszechniać plotki. Musiała go odna-
lezć i za? ciągnąć w jakieś spokojne miejsce.
Udało jej się w końcu. Znalezli się nad basenem i zaczęła
od razu szczerze, mówiąc, że nie jest pewna, czy oboje
chcą tego małżeństwa. On jednak nie uwierzył.
Wrócił, żeby przynieść jej ulubione pinot noir, po czym
przeszli do miejsca, w którym nie widać ich było z klubu.
Wyglądało na to, że Reed uważa, że to tylko przedślubny
stres.
W końcu jednak zrozumiał, że łzy w oczach Emmy nie
były spowodowane nerwami przed ślubem.
-Dobrze, Emmo. Powiedz to wprost. O co tak naprawdÄ™
chodzi?
Desperacko pragnęła, żeby wino ukoiło jej nerwy, ale
odstawiła kieliszek, bojąc się, że się zadławi. Nigdy z
rozmysłem nikogo by nie skrzywdziła.
Reed, tak naprawdÄ™ wcale mnie nie pragniesz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]