[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaraz potem mobilizowała się psychicznie i była goto-
wa poruszyć niebo i ziemię, aby odzyskać Zarę.
Z dnia na dzień stan jej zdrowia ulegał poprawie.
Robiła coraz dłuższe spacery. Mimo że spodziewała się
dziś przyjazdu Stevena Bettencourta, poszła ścieżką
w dół, do strumienia przepływającego skrajem rodzin-
nej posiadłości. Często chodziła tędy z ojcem. Pamięta-
li oboje, że Dina, matka Julii bardzo lubiła ten zakątek.
Jedno z najżywszych wspomnień wiążących się
z Diną Powell dotyczyło właśnie strumienia. Kiedyś,
jako małe dziecko, Julia ubrudziła się błotem. Matka
poprowadziła ją ścieżką w dół ku wodzie, a potem
obmyła w niej ręce i nogi. Do dziś Julia pamiętała
S
R
wesoły śmiech i pocałunki matki. Ojciec obserwował je
z brzegu strumienia. Po śmierci Diny oboje często
wspominali potem tÄ™ scenÄ™.
Julia zeszła nad wodę. Ze smutkiem wpatrywała się
w ciemną toń. Na powierzchni strumienia tańczyły
żółte, jesienne liście. Wokół rosły drzewa o konarach
nagich o tej zimnej porze roku. W powietrzu unosił się
chłód. Zadrżała.
Gdyby była z nią teraz Zara, czułaby się zupełnie
inaczej i świat z pewnością nabrałby znacznie żyw-
szych i weselszych kolorów. Na myśl, że upłynie
wiele czasu, zanim zobaczy znów córkę, o ile
w ogóle się to stanie, przeniknął ją lodowaty
dreszcz,
Wiedziała, że tylko od niej zależą dalsze losy
dziecka. W pełnym przepychu pałacu Kasima Zara
będzie prowadziła luksusowe życie, lecz będzie ono
pozbawione podstawowych wartości. Możliwości wy-
boru. Jako księżniczka będzie musiała poddać się woli
ojca i poślubić wybranego przez niego mężczyznę.
W Sumarze małżeństwa w królewskiej rodzinie nadal
były zaliczane do spraw wagi państwowej.
Julia ceniła wschodni sposób życia. Dla własnej
córki pragnęła jednak czegoś innego. Chciała, aby
Zara mogła się kształcić, wybrać zawód zgodny z zain-
teresowaniami i zdobyć własną pozycj'e społeczną.
Jeśli, oczywiście, dziewczynie będzie na tym zależało.
Potem powinna sama decydować o wyborze życiowe-
go partnera. Kasim twierdził wprawdzie, że w Sumarze
nie zmusza się kobiet do zamążpójścia wbrew ich woli,
Julia wiedziała jednak - z własnego, smutnego do-
świadczenia - że istnieją różne sposoby ingerowania
w życie dzieci i kształtowania go wedle własnych chęci
i upodobań.
S
R
Przez długie lata zastanawiała się nad tym, jak
potoczyłoby się jej życie, gdyby tak wcześnie nie
straciła matki. Dina pewnie byłaby zdolna utem-
perować ojca, złagodzić jego despotyczny charak-
ter i sprawić, żeby w stosunku do córki był mniej
zaborczy i apodyktyczny. Jeśli więc ona sama bę-
dzie z dala od córki, kto złagodzi charakter jej
byłego męża, tak bardzo podobny do usposobie-
nia Wilsona Powella? Odpowiedz była jednozna-
czna. Nikt.
Arabska rodzina Kasima będzie wychowywała
dziewczynkę w nienawiści do obcej kulturowo matki,
StanÄ… siÄ™ sobie obce. Kiedy spotkajÄ… siÄ™ po latach,
niewiele je będzie łączyło.
Julia nie potrafiła wyobrazić sobie dalszego życia
bez córki. Bez towarzyszenia jej przeżyciom. Pierwszy
dzień w szkole. Pierwsza lekcja tańca. Pierwszy chło-
piec. Pragnęła być przy %7łarze. Dzielić z nią radości
dnia codziennego. Wspierać w chwilach zwątpienia.
Pomagać w niepowodzeniach.
Na myśl o przyszłości Julia zaczęła drżeć na całym
ciele. Czuła się fatalnie. Zarówno fizycznie, jak i psy-
chicznie. Postanowiła zawrócić w stronę domu. Miała
nadzieję, że Steven Bettencourt przywiezie pomyślne
wieści.
Ruszyła ścieżką w górę. Spacer okazał się bardzo
męczący. Na szczęście, zimny wiatr wiał teraz nie
w twarz, lecz w plecy.
Była już blisko domu, gdy zobaczyła samochód
wyjeżdżający z wysadzanej drzewami alei. Wysiadł
z niego Steven Bettencourt. Zobaczył Julię i pospieszył
w jej kierunku.
- Słuchałaś ostatnich wiadomości? - zapytał.
- Nie. Czy coś się stało?
S
R
- Wczoraj w nocy zmarł król Fouad.
Julia wstrzymała oddech. Od tej pory nie mogła już
liczyć ani na przychylność, ani na jakąkolwiek pomoc
ze strony własnego rządu. Stany Zjednoczone należały
do zagorzałych sprzymierzeńców Sumaru. Pod Julią
ugięły się nogi.
Steven Bettencourt podszedł bliżej i objął ją mocno
ramieniem.
- Dobrze się czujesz? - zapytał z niepokojem.
- Tak. Jestem tylko trochę zmęczona - odparła.
- Chodzmy do domu. A więc mój przeciwnik stał się
jeszcze silniejszy.
- Tak.
- Sądzę, że masz dla mnie także inne wiadomości.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]