[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sposobu wyznania ci prawdy w sposób jak najmniej bolesny. Pragnę, byś był
radosny i szczęśliwy.
- Oszukałaś mnie.
Dzielnie wytrzymała jego ciężkie spojrzenie.
- Pokochałam cię. Nie mogłabym cię skrzywdzić. Przecież niczego nie
zrobiłam z rozmysłem. Nie powiedziałam sobie przecież: A może by tak
wystrychnąć na dudka sąsiada Jackie?" Lecz ty pomyliłeś mnie z nią. A ja
zawsze wyobrażałam sobie, że jej życie jest takie wspaniałe, pełne wrażeń. A
potem sprawy potoczyły się same. - Zacisnęła dłonie. - Jest mi naprawdę
przykro.
- Masz wyjątkowo zabawny sposób okazywania miłości -powiedział.
- A jak powinnam to zrobić? - Pochyliła się ku niemu.
- Mimo wszystko wciąż cię pragnę, pączuszku.
- I ja ciebie pragnę - szepnęła. Pochyliła się powoli i pocałowała go
ostrożnie.
Chwycił w ramiona jej drobne ciało i przytulił Julianne z całej siły. Na jej
pocałunek odpowiedział pocałunkiem. Dzikim i namiętnym. Serce biło mu w
piersi gwałtownie, krew w żyłach wrzała Julianne tuliła się do niego, czuł na
piersi jej twarde sutki.
118
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Wplótł dłoń w jej włosy, odchylił głowę i pocałował w szyję. Raz i drugi.
Czuł rosnące żądze. I jej dłonie wsuwające się ostrożnie pod jego koszulę.
Uniósł głowę i spojrzał w lśniące oczy.
- Jesteś pewna że tego chcesz? - spytał.
- Bardzo.
- Piasek zupełnie nas oblepi.
- Gdzieś tu jest koc. Siedziałyśmy na nim, zanim przyciągnęłyśmy tę
kłodę. - Rozejrzała się po pustej plaży. - Jackie może nadejść w każdej chwili. -
Pocałowała go.
Wstał, wziął ją za rękę i ruszył do podnóża urwiska, gdzie cień był
najbardziej gęsty. Rozglądał się przy tym w poszukiwaniu koca. Znalazł go.
Wytrzepał i rozłożył na piasku.
- Wolałbym raczej robić to tuż nad wodą - mruknął. -Uwielbiam oglądać
cię skąpaną w świetle księżyca.
Julianne nie odezwała się. Jej ręce powiedziały wszystko. Zaczęła
rozpinać mu koszulę. Potem zsunęła ją z jego ramion, nawet na moment nie
przestając go całować. Cade głaskał ją, przypominał sobie gładkość i ciepło jej
skóry. I jej delikatny zapach.
Kiedy zaczęła rozpinać swoje dżinsy, przykucnął. Kiedy zdjęła je,
zapomniał o wszystkim. Jej zawstydzone nieco, niewinne spojrzenie
doprowadzało go do szaleństwa. Ogarnęły go wątpliwości, lecz było już za
pózno. Zrzucił ubranie i wyciągnął do niej ręce.
A ona padła mu w ramiona, całując go namiętnie. Pomalutku położył ją
na kocu. Jego dłonie nie ustawały ani na chwilę. Poruszały się coraz szybciej.
Oddychali coraz prędzej, coraz głośniej.
Kiedy poczuł ją pod sobą, zastygł na moment, jakby porażony bliskością
tego cudownego ciała. Czuł twarde piersi i gładziutką skórę obejmujących go
ud. Odnalezli wspólny rytm. Z początku powoli, potem coraz szybciej, ruszyli w
drogę bez powrotu, aż na sam szczyt. Delikatny wiatr chłodził ich ciała, lecz nie
119
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
mógł ugasić ogarniających ich płomieni. Czuli, że zbliżają się, a spełnienie żądz
nadchodziło nieuchronnie. I stało się... Cichy krzyk Julianne rozległ się w
ciemności.
Piasek nie jest tak miękki jak materac. Cade szybko obrócił się na bok,
żeby nie zgnieść Julianne. Leżeli na plecach, zapatrzeni w rozgwieżdżone niebo.
Julianne usiadła i sięgnęła po ubranie.
- Zimno mi - powiedziała cicho.
- Nawet taki wietrzyk chłodzi bardzo szybko - przyznał Cade. W
milczeniu patrzył, jak się ubierała. Tak niewiele brakowało, żeby stracił ją na
zawsze.
Zadygotała. Zapięła spodnie, podeszła do ogniska i stanęła tuż przy
strzelających w górę płomieniach. Jackie jeszcze nie wróciła. Czyżby zobaczyła,
co się dzieje, i wycofała się dyskretnie? Przez moment Julianne zastanawiała
się, czy dołożyć jeszcze drew do ognia, lecz zrezygnowała z tego pomysłu.
Nadszedł Cade i podał jej złożony koc. Przyglądał się jej uważnie. Była
przekonana, że wygląda okropnie. Oczy miała zapuchnięte i podkrążone po
całym dniu płaczu. Fryzura na pewno przypominała pęk suchych badyli.
- Dobranoc, Julianne Bennet - usłyszała.
- Dobranoc? - Obróciła się gwałtownie. Jej spojrzenie samo pobiegło do
podnóża klifu, gdzie kochali się jeszcze dziesięć minut temu. Czyżby dla niego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]