[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przynajmniej jego ojciec zmarł na to samo, choć nie tak wcześnie jak Dick.
 Pomyślę o tym, mam sporo czasu na myślenie  powiedział Tolliver,
starając się ukryć rozgoryczenie.
Musiałam odchrząknąć.
 Przyniosłam ci książkę. Chyba szukają w niej jakichś ukrytych
wiadomości, ale dadzą ci ją, jak wrócisz do celi.
 Dzięki.  Nie odzywał się przez chwilę, walcząc z chęcią powiedzenia
czegoś. Przegrał.  Siedzę tu i nie mogę nic zrobić, żeby cię chronić.
 Wiem.
 W życiu nie byłem tak wściekły.
 Rozumiem.
 Musimy się dowiedzieć, komu tak zależało, żebym się tu znalazł.
 Myślę& że to Jay Hopkins?
 Czemu?
 Marv Bledsoe kumpluje siÄ™ z Jayem. I jest kuzynem Paula Edwardsa. Chyba
że Marv aresztował cię na rozkaz Harveya.
 Hm, z tej trójki, stawiałbym na Jaya. Przytaknęłam. Jay był z nich
najsłabszy.
 Koniec widzenia  ogłosił strażnik. Pozostali odwiedzający wstali.
Spojrzeliśmy po sobie z Tolliverem. Z całej siły starałam się ukryć niepokój.
Tolliver pewnie robił to samo.
 Zobaczymy się jutro w sądzie  rzekł pospiesznie, bo strażnik zaczynał
zdradzać oznaki zniecierpliwienia. Puściłam go, odsuwając krzesło.
Pięć minut pózniej stałam pod budynkiem, rozważając, co robić dalej. Ciągle
wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje, ściskając w ręku strzelbę.
Zastanawiałam się, czy pożyję na tyle długo, by wyciągnąć Tollivera z aresztu.
Gardziłam sobą za ten lęk. Ja przynajmniej byłam na wolności; mój brat nie.
Pewnie nie był bezpieczniejszy w celi niż ja na ulicy. Nie, jeśli naszym wrogiem
okazałby się szeryf.
Po przejeżdżających samochodach zorientowałam się, że uczniowie
skończyli już lekcje, nie byłam więc zaskoczona, gdy zatrzymała się przy mnie
moja nowa przyjaciółeczka, Mary Nell.
 Wsiadaj, przejedziemy się  zawołała, wychylając się przez okno. Usiadłam
na miejscu pasażera, zdumiona nie tylko sobą, ale też tym, że dziewczyna
przyznała się do mnie publicznie.
 Widziałaś się z nim?  spytała, wycofując i ruszając z miejsca z prędkością,
której nie dało określić się inaczej niż brawurową.
 Tak.
 Nie pozwolili mi wejść, bo nie jestem krewną ani żoną  oznajmiła z ponurym
niedowierzaniem, jakby brak zgody na odwiedziny usychającej z miłości do
więznia nastolatki świadczył o czystej złośliwości strażników. Nell zaczynała
mnie irytować tą swoją uciążliwą fascynacją i przeświadczeniem o własnym
uprzywilejowaniu. Mimo to trochę jej współczułam, a poza tym miałam nadzieję,
że pomoże mi poznać prawdę o tym, co wydarzyło się w Sarne.
Najlepiej od razu.
 Co wiesz o Jayu Hopkinsie, Nell?
 Był mężem pani Helen, przecież wiesz.
 Miał jakieś kontakty z Dellem?
 A co za różnica? Nie interesują mnie takie śmiecie jak on.
 Wiem, że to niełatwe, ale czas, żebyś wydoroślała.
 Tak jakbym nie wydoroślała przez ten ostatni rok.
 To prawda, że ostatnio sporo przeżyłaś, ale z tego co widzę, wcale nie
spoważniałaś.
Zjechała na pobocze i spojrzała na mnie oczyma pełnymi łez.
 Jesteś wstrętna  załkała.  Nie masz serca! Tolliver zasługuje na lepszą
siostrÄ™!
 Masz rację. Ale ma tylko mnie i muszę zrobić wszystko, żeby mu pomóc. On
jest także wszystkim, co mam.  Zauważyłam, że nie odpowiedziała na moje
pytanie, ale doszłam do wniosku, że jej reakcja mówi za siebie.
Otarła twarz chusteczką i wydmuchała nos.
 Czemu mnie tak wypytujesz o ludzi?
 Ktoś do mnie dzisiaj strzelał. Ktoś zapłacił twojemu adoratorowi, aby mnie
pobił. I ktoś wpuścił go do mojego pokoju. Bo raczej nie wymyślił tego sam,
prawda?
Potrząsnęła głową.
 Jak rozmawiałam ze Scotem wczoraj, był na mnie wściekły i na ciebie też,
ale mówił, że zamierza się trzymać od ciebie z daleka. Pan Random, trener,
kazał mu biegać w górę i w dół po trybunach, dwadzieścia razy na oczach całej
drużyny. A potem tata dał Scotowi szlaban na telewizję i telefon na cały miesiąc.
 Więc co się stało pózniej, co sprawiło, że w efekcie zaczaił się na mnie w
pokoju?  Dwadzieścia razy tam i z powrotem po trybunach i miesięczny szlaban
na telewizor oraz telefon. Dobrze wiedzieć, że napad na mnie zaowocował tak
surowÄ… karÄ….
 Nie pomyślałaś nigdy, że to twój kochaś, Hollis, za tym stoi?  Nell przeszła
do kontrataku.
 Nie, absolutnie. Skąd taka sugestia?  Mary Nell próbowała wyprowadzić
mnie z równowagi i niewiele jej brakowało, ale ogromnym wysiłkiem udało mi się
trzymać nerwy na wodzy.
 Wiesz, może Hollis chciał mieć szansę uratowania cię przed jakimś
niebezpieczeństwem? Może chciał wyjść na bohatera? I może to on do ciebie
strzelał, choć tylko ty tak twierdzisz& znaczy, jeśli tak było.
 Czemu miałby do mnie strzelać?
 %7łeby cię przestraszyć. %7łebyś zaczęła go potrzebować, żeby cię przy sobie
zatrzymać. Teraz, jak twój brat siedzi w więzieniu, potrzebujesz przyjaciela,
kogoś, kto by się tobą opiekował, prawda? Więc może to
aresztowanie to też pomysł Hollisa.
Nell zrobiła na mnie wrażenie. Dość abstrakcyjne myślenie i spora
znajomość psychologii jak na siedemnastolatkę. Jej teoria brzmiała logicznie i
choć nie chciałam w nią wierzyć (zresztą ona sama prawdopodobnie w nią nie
wierzyła) musiałam ją wziąć pod uwagę. Zresztą zawierała nie mniej sensu niż
moje hipotezy. Przypomniałam sobie noc z Hollisem i na chwilę ogarnęły mnie
czarne myśli, że może faktycznie oszukiwał mnie od samego początku. Ale
szybko uzmysłowiłam sobie bardziej racjonalne przyczyny, dla których
wygłaszała takie opinie  Mary Nell miała wiele powodów, by się na mnie
odgrywać, a najważniejszym z nich była zazdrość, że jestem tak blisko z
Tolliverem, co dla niej było nieosiągalne. Głupia smarkula. Jednak patrząc jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl