[ Pobierz całość w formacie PDF ]

myślach, znał najgłębiej ukryte pragnienia.
Lekko położył ją na łóżku i delikatnie pieścił jej piersi. Zadrżała. Pragnęła
przyciągnąć go do siebie. Ale on przecież lepiej wiedział. Postanowiła
pozostawić to jemu. Usiadł na brzegu łóżka i uniósł jej podbródek.
- Jesteś piękna - wyszeptał. - Chcę podziwiać każdy szczegół twego ciała,
dotykać wszystkich ukrytych miejsc.
Zrobiło jej się gorąco.
- Ja także tego pragnę - szepnęła.
Ani na chwilę nie spuszczała z niego oczu, gdy zdejmował marynarkę
wieszając ją na krześle, gdy zsuwał buty i skarpetki. Następnie rozwiązał
krawat i rozpiął koszulę. Syciła oczy, patrząc na jego szeroką muskularną
RS
47
klatkę piersiową, owłosioną aż po brzuch. Zdumiona stwierdziła, że zamiera
jej oddech. Chciała zrzucić sukienkę i przylgnąć do jego piersi. Opanował ją
jednakże słodki bezwład. Jest bezsilna, dopóki me dotknie jej Greg.
On tymczasem położył się koło niej, przyciągając ją bliżej siebie.
- Nie będę się śpieszył, ukochana. Chcę, aby to było doskonałe. Znowu
uniósł jej podbródek i ucałował ją czule, serdecznie. Wydawało jej się, że
pod wpływem jego dotknięć miękną jej kości.
Teraz zsunął ręce z jej szyi i palcami dotknął ciężko unoszących się piersi.
Czuła, jak pod lekkim materiałem prężą się brodawki, a piersi nabrzmiewają.
- Jakie piękne - wyszeptał jej do ucha. Następnie przesunął ją delikatnie na
bok i odwrócił plecami, by rozpiąć długi zamek błyskawiczny. Zaraz potem
pewnie sięgnął do zapięcia koronkowego stanika. Gdy rozpiął go,
pocałunkami zaczął znaczyć wilgotny szlak na karku i dalej, aż do pasa.
Wtedy przewrócił ją na wznak i ręce zręcznie ściągnęły mgiełkę jej sukni,
obnażając szyję, ramiona, aż powoli ukazało się gładkie ciało. Gorącymi
palcami dalej pieścił jej piersi.
- Gdybym tylko umiał malować - zamruczał patrząc na nią.
Mickey uśmiechnęła się leniwie, nie odrywając od niego oczu. On
tymczasem ściągnął ramiączka stanika.
Przez moment czuła boleśnie nacisk jego warg na swoich ustach, ale zaraz
ukrył głowę na jej piersi.
Z ust Mickey wydobył się cichy jęk i zanurzyła ręce w jego ciemnych
włosach. Znowu niespiesznie jego usta posuwały się od ramion do piersi.
Powoli, powoli, niewiarygodnie wolno sunęły, zostawiając za sobą żar
pożądania, aż dotarł do miejsca, które jeszcze zakrywała suknia. Wtedy
uniósł głowę z uśmiechem i spojrzał spod przymkniętych powiek. Następnie
ściągnął niżej stanik i suknię do pasa.
Uwolnione piersi Mickey naprężyły się. Przez chwilę - wprost
niemożliwie długą - nie dotykał jej, napawając się jej pięknem. Następnie,
ciągle jeszcze niespiesznie, swoją dużą dłonią ostrożnie głaskał jej piersi.
Gdy teraz zaczął ją całować, zajęczała głośno.
Całował i pieścił jej piersi, a gdy po chwili ściągnął przez biodra jej
suknię, już nie pozostała bierna, ale uniosła się skwapliwie. Halkę zsunął
wraz z suknią i położył na krześle. Bardzo delikatnie zdjął teraz jej sandały i
ku jej zdumieniu ucałował jeden. Następnie zsunął rajstopy i maleńkie figi.
Wreszcie leżała przed nim całkowicie naga, a on, siedząc na łóżku, głaskał
wypukłości jej ciała. Wędrował dłonią od stóp do gładkiej skóry ud,
RS
48
wzbudzając w niej nową falę namiętności. Nie napotykając sprzeciwu,
delikatnie, ostrożnie rozchylił poddające mu się uda.
- Ach! - wyrwał się okrzyk z ust Mickey. Już nie wiedziała, co się dzieje z
jej ciałem. Czuła, jakby do niej nie należało. Było prężne i tęskniło do
jedności z tym mężczyzną, który najdelikatniejszymi pieszczotami zapewniał
jej niewiarygodnÄ… rozkosz.
Wargi Grega muskały gładką, płaską powierzchnię jej brzucha,
przesuwając się w dół, aż dotarły do najbardziej ukrytego miejsca. Ogarnięta
falą pożądania z trudem mogła oddychać.
- Proszę! - wyrwał się z jej ust okrzyk. Ten wybuch namiętności zakończył
ją, ale wcale nie zawstydził. - Greg, proszę! - To było tak silne pragnienie,
tak wszechpotężne, że za nic nie mogło mu się oprzeć. Wciągnęło ją w
szalony wir, wchłaniało coraz głębiej. Pragnęła, by to trwało wiecznie.
Greg rozpiął pasek spodni. Usłyszała głuche uderzenie klamry o podłogę i
mimo woli spojrzała na jego męskość. Głęboko wciągnęła powietrze. Już!
Już połączą się całkowicie, bez reszty. Wyciągnęła ramiona i otworzyła się
na jego przyjęcie.
On jednak chciał, by była kompletnie gotowa. Ukląkł na łóżku i pieścił jej
stopy, łydki i uda aż do bioder. Dopiero po chwili podciągnął się do niej, aż
stali się jednością.
- Aaach! - z długim westchnieniem Mickey oddała mu się bez reszty,
pieściła wargami jego ucho, gdy przyjmowały go jej spragnione biodra. I
natychmiast szarpnął nią ból, jak pchnięcie ostrym nożem, aż się
wzdrygnęła.
Greg znieruchomiał.
- Mickey, ja nie wie...
- Nie, nie przerywaj - wpiła palce w twarde mięśnie jego ramion. - Proszę
ciÄ™, Greg. Nie przerywaj.,.
Z troską w oczach teraz poruszał się wolniej i bardziej ostrożnie. I już nie
czuła bólu.
- Wszystko dobrze - szepnęła z ustami ciągle przy jego uchu. - To już poza
mnÄ…. Nie boli mnie. O, Greg!
Teraz jego ruchy były szybsze, a jej wirowało w głowie. Te wszystkie
emocje i jego gruchy oddech na jej szyi, klatka piersiowa Grega na nagim
biuście, wszystko to przynosiło wir doznań obejmujących ją gorącymi
falami. Kurczowo zaciskała palce na jego ramionach, a każda następna
chwila przybliżała szczyt ekstazy. Przyśpieszony oddech Grega łączył się z
RS
49
jej oddechem, gdy jej ciało unosiło się na jego spotkanie. Przywierając do
niego drżała. Teraz pożądanie opanowało ją całkowicie..
Czuła się częścią przerastającej ją istotności, częścią czegoś pierwotnego,
fundamentalnego. To ogarnęło ich dwoje i połączyło w dziwny sposób ze
wszechświatem. Straciła świadomość siebie jako oddzielnego bytu. Była
częścią Grega, a on jej częścią A razem stopili się z Kosmosem.
Jeszcze jedno poruszenie i Greg jęknął. Jej ciało było płynnym ogniem,
ciekłym, płonącym. Zachłannie poddała się niezmierzonemu uczuciu
ogarniajÄ…cej jÄ… rozkoszy.
- Ach! - doznanie stopniowo ustępowało, a ona kąpała się w tkliwym
zadowoleniu.
Przez dłuższą chwilę leżeli tak, a on przykrywał ją swoim ciałem. Lubiła
jego ciężar na sobie, dotyk jego klatki piersiowej na swoich piersiach, napór
jego męskości.
To było słodkie zadowolenie ponad wszelką wyobraznię. .Ucałowała jego
ramię. Nic dziwnego, że pisarze mają trudności z opisywaniem tych doznań.
Nie można znalezć słów dla czegoś tak wszechpotężnego.
Po pewnym czasie Greg się odsunął, pociągając ją tak, że teraz leżała obok
niego z głową opartą na jego ramieniu.
Odwrócił się do niej.
- Mickey, nie wiedziałem. Chciałem powiedzieć, jesteś taka piękna. Nie
miałem pojęcia...
Zamknęła mu palcem usta.
- Bardzo dobrze.- Greg. - Zachichotała. - Bądz co bądz mam dwadzieścia
pięć lat.
Pocałował ją w czoło.
- Doprawdy, nie rozumiem.
- To bardzo proste - uśmiechnęła się. - Kiedy żyli moi bracia, byłam
jeszcze dzieckiem. Po ich śmierci było tyle smutku, tyle rozpaczy. A potem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl