[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Fatalna rzecz. Nie powinna się była z tym zdradzać.
- Musimy już wracać, robi się pózno. Ktoś może zauważyć naszą nieobecność. -
Panno Osbourne - powiedział nagle - czy zatańczy pani ze mną pierwszego walca?
Na chwilę odebrało jej mowę.
- Nie musi pan o to prosić tylko dlatego, że jesteśmy w pewnym sensie zaprzyjaznieni, a ja
nieopatrznie wyznałam, że po raz pierwszy będę na balu.
Znowu ujął ją mocno za rękę, ale nie zatrzymał jej w swojej, tylko uniósł na chwilę do warg, patrząc
jej jednocześnie w oczy.
- Jakże dwoje ludzi może się przyjaznić  w pewnym sensie ? Poprosiłem panią o walca, bo pragnę
go z panią zatańczyć. Tylko tyle. Czasami kieruję się bardzo prostymi motywami.
I znów uniósł jej dłoń do warg. I wtedy odczuła ich dotknięcie nie tylko wierzchem dłoni, ale całym
ciałem. %7ładen mężczyzna nie zdobył się względem niej na tak dworny gest.
Było to doprawdy bardzo miłe. Nawet więcej niż miłe.
Nagle przestała go wyraznie widzieć i ze zgrozą zrozumiała, że ma oczy pełne łez.
Próbowała zabrać rękę, lecz on ściskał ją coraz mocniej.
- Susanno, czy panią czymś uraziłem? W takim razie proszę o wybaczenie. Czy nie chce pani.
- Tak, chcę - odparła niepewnie, przeciągając drugą dłonią po powiekach. Chcę.
Sprawi mi pan doprawdy wielką przyjemność, milordzie.
%7łołądek podjechał jej do gardła. Whitleaf zwrócił się do niej po imieniu! Może nie powinna się tak
przejmować tym drobnym uchybieniem wobec dobrych manier, ale przecież
to znak przyjazni.
- Nie będę się mógł doczekać tego walca przez cały wieczór - odparł z ręką na sercu.
Ach, widać zauważył, że się zmieszała, i chce poprawić jej nastrój, flirtując.
Co za uprzejmość z jego strony.
- Nonsens. - Usiłowała się roześmiać, lecz wydała tylko dość dziwny, gardłowy odgłos. - Przecież
wiem, że co najmniej cztery pierwsze tańce ma pan już zarezerwowane. Jak można utrzymywać, że to
kiepska perspektywa?
- Poprosiłem te damy o taniec, zanim panią poznałem. Od tego czasu zobojętniałem na wdzięki innych
pań.
- Co za pochlebca! - Znów się roześmiała, tym razem szczerze rozbawiona.
- Mówię prawdę. Odkryłem, że przyjazń o wiele bardziej mi się podoba niż flirt. -
Wszystkie kobiety Anglii zemdlałyby z wrażenia na te słowa. Musimy wracać.
- Musimy? A może powinniśmy stąd uciec i więcej się tutaj nie pokazać? Czy chciałaby pani czegoś
takiego? - Nie! - Ale spojrzała na niego w zamyśleniu. Tak, czasami by tego chciała. Przecież już raz
uciekła. - Raz mi pani powiedziała:  Nie jestem romantyczką .
Ale poszukiwaczką przygód chyba też nie?
- Nie. StojÄ™ mocno obiema nogami na ziemi.
- A serce w pani piersi jest wyłącznie organem anatomicznym? Chyba ma pani słuszność. Jeśli nie
możemy stąd uciec, to lepiej wracajmy.
Szli koło siebie w milczeniu. Susanna czuła dziwną chęć, by poniechać wszelkiej ostrożności i rzucić
się w nieznane. Co było tym nieznanym? Przygoda? Romans? Ani jedno, ani drugie, nikt jej niczego
nie obiecywał. Nie przyjęłaby zresztą takich ofert. Marzenia są
miłe, jeśli się ich nie myli z rzeczywistością.
A rzeczywistość przedstawiała się w następujący sposób: szła z wicehrabią
Whitleafem przez park Barclay Court pięknego letniego popołudnia. A jutrzejszego wieczoru
zatańczy z nim walca na swoim pierwszym balu. Nawet jeżeli zostaną jej potem tylko trzy dni
wakacji.
W tej rzeczywistości nie było nic niestosownego, mimo że aż za bardzo przypominała doskonałość. A
po trzech dniach opowie wszystko Anne i Claudii, potem zaś znów zacznie uczyć w szkole. Znów
spotka się z nauczycielkami i uczennicami, wśród których znajdzie się
kilka nowych. Po wakacjach zostaną jej tylko miłe wspomnienia.
- Chciałbym wiedzieć, o czym pani myśli - powiedział, gdy zbliżali się do jeziora.
- O tym, że miałam sporo szczęścia w życiu.
- Naprawdę? - Przyjrzał się jej uważnie. - Z mojego doświadczenia wnoszę, że ludzie myślą tak tylko
w chwilach smutku. Czy jest pani smutno?
- Nie, skądże. Westchnął głęboko i oznajmił: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl