[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wystarczająco odwagi ? Jocelyn patrzył jej prosto w oczy&
- Dobrze powiedziała kładąc dłoń na jego ramieniu Oczywiście, że zatańczę.
Ruszyli w stronę parkietu, Jocelyn zauważył, że odprowadzają ich ciekawskie spojrzenia
większości, jeśli nie wszystkich gości, którzy zaczęli szeptać między sobą; zdał sobie sprawę, że
złości się na siebie, starając przybrać obojętną minę. Teraz on prowadził ją do walca&
Nie myślał co zebrani myśleli o nim, ale Jane owszem.. To był jej debiutancki bal, który Lady
Webb przygotowywała dla niej z takim zaangażowaniem. Jocelyn spojrzał na nią gdy podawał jej
dłoń. Jak mógł zachować się jak gentleman, postępować tak jak powinien prawdziwy gentelman,
udawać, że ona dla niego nic nie znaczyła ? Jak mógł ukrywać uczucia, którymi darzył tą kobietę
? Wystarczył jej dotyk, taki subtelny& Opamiętał się, przytrzymał ją w odpowiedniej odległości
od siebie i zmusił się do stłumienia ognia, który pojawił się w jego spojrzeniu.
- To było dość okropne co powiedziałeś podczas powitania powiedziała.
- Lady Sara ? spytał ale przecież to prawda. Zachowałem się odpowiednio. Poza tym,
zemściłaś się bez mrugnięcia, Jane.
- Nie to powiedziała Ta druga rzecz.
- O tym, że wyglądasz jak panna młoda? spytał Bo tak jest. Piękna biała koronka,
satyna i zarumieniona twarz.
- To rumieńce, tańczyłam.
- Z całą moją szczerością i nieustającym podziwem - zgodził się.
- JesteÅ› zazdrosny?
Jocelyn uniósł brwi i zamiast odpowiedzi przyciągnął ją bardziej do siebie. Trzymał ją tak blisko,
że usłyszał szepty dobiegające od części gości, którzy starali się zasłonić się usta lornetkami lub
rękawiczkami. Jane nie zaprotestowała.
Nie powiedzieli nic więcej. Tańczyli natchnieni, gdy orkiestra grała, a oni przemieszczali się po
parkiecie, który był większy niż pokój w Dudley House, gdzie tańczyli po raz ostatni.
Prowadził ją po parkiecie, dostosowując rytm, patrząc jej przez cały czas w oczy, ich ciała niemal
się dotykały.
Nie trzeba było słów. Rozmawiali wystarczająco dużo w ciągu minionych tygodni ich
znajomości. Wystarczająco, by teraz prowadzić cichą dyskusję nie używając słów. Pomimo
dobrych intencji, jego oczy wyrażały całą miłość, nie bacząc na publiczność, która im się
przyglądała. Jane zacisnęła usta, ale nie obejrzała się. Zepsujesz cały wieczór, mówiły jej oczy.
Zlituj się nad Lady Webb. Jane mogła być w centrum plotek, że tańczyła z nim, ale na pewno nie
zamierza spojrzeć na niego tak, jak on patrzył na nią. Ani tym bardziej kłócić się z nim. W końcu
jednak jej oczy powiedziały i inne słowa.. Były to słowa bardziej wyraziste niż sama zdawała
sobie z tego sprawÄ™.
- Więc Jane spytał Jocelyn, kiedy walc zbliżał się do końca powiedz mi, czy jest to
najszczęśliwszy dzień w twoim życiu ?
- Oczywiście odpowiedziała uśmiechając się leniwie Jak mógłby nie być? Jesteś
szczęśliwy ?
- Bynajmniej odparł Jocelyn, zauważył mężczyznę stojącego przy Lady Webb, kiedy
odprowadzał Jane w kierunku matki chrzestnej. Młody mężczyzna, który był ubrany zgodnie z
najnowszą modą, jednak bez śladu elegancji czy stylu. Wyglądał na kogoś, kto mieszka na wsi, a
w mieście pojawia się sporadycznie - pomyślał
Niespodziewanie szybko jego podejrzenia się potwierdziły, kiedy Jane spoglądając w
stronę Lady Webb, wyciągnęła rękę ku mężczyznie i przyspieszyła kroku.
- Charles! zawołała, kładąc obie dłonie na prowincjuszu, który przyglądał się ciekawie
Jocelynowi. Mina Jocelyna mówiła jedno miał wielką ochotę rozerwać go na kawałeczki.
- Tak, Sara odpowiedział młodzieniec, przenosząc w końcu wzrok na kobietę, która
ponoć była miłością jego życia, biorąc w dłonie jej ręce Przyjechałem, jesteś w końcu
bezpieczna.
* * *
- Przyjechałem Charles powtórzył Zauważyłem, Saro, że ten mężczyzna jest dość
napastliwy.
Jane wyciągnęła do niego dłoń i poprowadziła w kierunku bocznego pokoju. To prawda,
Jocelyn zachowywał się dość irytująco. Stał się księciem Tresham, zanim zdążyła przedstawić
ich sobie, całkowicie nudny i dumny, ze swoim żartobliwym błyskiem w oku. A kiedy ich
przedstawiła, odezwał się z delikatną ironią
- Naprawdę ? spytał patrząc ponad Charlesa Faworyt Lady Sary, jak mniemam? Jej
wierny rycerz, który przygalopował jej na ratunek, kiedy był w paszczy smoka ?
Charles przełknął ślinę z niemal widocznym oburzeniem, ale nie mógł wymyślić niczego
w odpowiedzi, poza tym, że nie był w domu w czasie kiedy sytuacja stała się dramatyczna i kiedy
tylko dotarł na miejsce, od razu dowiedział się, że nawet detektyw z Bow Street nie był w stanie
jej odnalezć.
- Rzeczywiście zgodził się Jocelyn, zanim skinął głową w kierunku Jane i Lady Webb,
po czym oddalił się.
Na złość sobie, Jane miała wielką ochotę roześmiać się. Nie czuła nic poza konsternacją i
zasmuceniem widząc Charlesa i ciotkę Harriet w Sali bankietowej. Z pewnością musiał otrzymać
jej list przed opuszczeniem Kornwalii. A jednak przyjechał.
- Tak, przyjechałeś powiedziała ale dlaczego dopiero wówczas, gdy napisałam ci,
żebyś nie przyjeżdżał ?
- Jak mogłem być daleko ? odpowiedział pytaniem.
- I w końcu powiedziała cicho, biorąc szklankę lemoniady, którą podał jej Charles nie
przyjechałeś, kiedy potrzebowałam cię najbardziej, Charles. Oh, tak wiem uniosła dłoń, kiedy
ten próbował jej przerwać nie widziałeś sensu przyjeżdżać, kiedy nie wiedziałeś nawet gdzie
zacząć szukać. Rozsądniej było zostać w domu.
- Dokładnie zgodził się Przyjechałem teraz, kiedy mogę zrobić coś pożytecznego.
Jestem zadowolony, że Lady Webb zorganizowała bal dla ciebie. Jak najbardziej na miejscu jest,
aby Lady Sara Ilingsworth została przedstawiona towarzystwu. Nieszczęśliwie jednak złożyło
się, że takie wydarzenie jak to, wystawia cię każdemu rozpustnikowi i łowcy fortun, który
[ Pobierz całość w formacie PDF ]