[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Opanowała się z największym wysiłkiem i uśmiechnęła beztrosko.
Nie znasz moich mo\liwości. Szczerze mówiąc, powinieneś się cieszyć, \e
nie wylądowałeś w szpitalu. No, ale wtedy miałbyś wymówkę, \eby nie iść na
ślub dodała.
Dlaczego wszyscy uwa\ają, \e mam coś przeciwko ślubom? obruszył
się. Lubię je, jak mecze koszykówki. Mo\na popatrzeć, ale po co od razu
pchać się na sam środek pola...
Być mo\e powinieneś prezentować ten pogląd ka\dej nowo poznanej
kobiecie. Oszczędziłoby ci to wielu kłopotów. Nawet udaje mi się \artować,
pomyślała o sobie z dumą. No, dość tych filozoficznych pogaduszek. Pora
zająć się prawdziwym ślubem. Chodz, trzeba się przebrać do próby.
Poczekaj chwilę. Caleb pochylił się, by ponownie włączyć kolejkę.
Pociąg towarowy potoczył się po torach i zatrzymał tu\ u stóp Sabriny. Na
węglarce le\ał podłu\ny pakunek owinięty w srebrny papier.
To tylko skromne podziękowanie za to, jak zachowałaś się podczas obiadu
na cześć Weavera powiedział Caleb miękko.
Podniosła pudełeczko i uchyliła srebrne wieczko. W środku na delikatnym
aksamicie le\ała piękna, misternej roboty platynowa bransoletka. Sabrina nie
wybrałaby chyba lepiej... To było niesamowite. Poczuła, \e uginają się pod nią
kolana, a do oczu napływają łzy.
Nie! powiedziała sobie twardo, nie jesteś w nim zakochana. Wybij sobie
wreszcie te bzdury z głowy. Uśmiechnęła się miło, ale konwencjonalnie.
Zrobiła to, co nale\ało. Przecie\ ten piękny prezent był tylko elegancką formą
podziękowania, niczym więcej. Delikatnie wyjęła bransoletkę i uniosła ją do
góry.
Aadna powiedziała tak nonszalancko, jakby otrzymywanie platynowych
bransoletek było dla niej chlebem powszednim. Pewnie ju\ dawno ją kupiłeś,
co? Le\ała i czekała na odpowiednią okazję.
O tak, zaraz zadzwonię i zamówię kolejną partię. Caleb nie krył
rozbawienia.
Gdy Sabrina i Caleb przyjechali na miejsce, w kaplicy była ju\ mniej więcej
połowa gości. Caleb nie przepadał za tego rodzaju uroczystościami, ale bardzo
lubił Jake'a i nie chciał mu sprawić zawodu. Polubił te\ Cassie, którą po
bli\szym poznaniu uznał za ładną i miłą dziewczynę, choć zupełnie nie w jego
typie.
Zastanawiał się, dlaczego do jednej osoby, tak jak on do Sabriny, czujemy
pociąg od pierwszej chwili, a do innych, nawet równie ładnych, nie. Czy to
hormony, głód duszy, czy te\ przeznaczenie? Być mo\e wszechwiedząca
natura tak nami kieruje, byśmy wybrali najodpowiedniejszego dla siebie
partnera?
Zlub i związane z nim uroczystości zawsze skłaniały ludzi do tego, by
myśleli o miłości. Sabrina jednak nie myślała o szczęściu przyjaciółki. Z całą
jasnością uświadomiła sobie, \e naprawdę jest zakochana w Calebie i nie
potrafiła przejść nad tym faktem do porządku dziennego. Nie wiedziała, co
robić. W tej chwili pragnęła tylko, \eby Caleb niczego sienie domyślił.
A mo\e on ju\ wie? pomyślała przera\ona. Czasem wydawało jej się, \e
wprost czyta w jej myślach. Nie, to niemo\liwe, w końcu potrafię się przecie\
kontrolować. Jego dotychczasowe kontakty z kobietami nie opierały się na
miłości, lecz na pociągu fizycznym, nie mógł zatem wiele wiedzieć o
prawdziwych uczuciach. W końcu oparte na wzajemnym pociągu związki
łączyły go z Angelique, Muffy, Candi... i wieloma innymi, których na szczęście
nie miała okazji poznać.
Kto w sobotę będzie podawał obrączki? zapytał głośno ksiądz.
Sabrina tak bardzo była zaabsorbowana swoimi myślami, \e zapomniała, i\
trzyma obrączkę Jake'a. Drugą obrączkę miał Caleb.
Spojrzeli na siebie. Co dziwne, Caleb wydawał się szczerze wzruszony
przygotowaniami do ceremonii. Gdyby tak mo\na było poznać jego myśli...
Odwróciła wzrok, by nie zdradzić się ze swoimi uczuciami.
Patrzyła teraz na Cassie i Jake'a. Bo\e, jak błyszczą im oczy, pomyślała
wzruszona. Przecie\ to zaledwie próba ceremonii ślubnej. Je\eli teraz są tacy
wzruszeni i zdenerwowani, to jak będą prze\ywać właściwy ślub?
Och, jak bardzo bym chciała, \eby Caleb kiedyś patrzył na mnie z równym
oddaniem i czułością, załkało jej serce. Nie, teraz nie była w stanie zaprzeczyć,
\e jest zakochana w Calebie. Po raz pierwszy w \yciu dopadła ją gorąca i ślepa
miłość.
Teraz ju\ nie uwa\ała go za playboya i podrywacza, lecz za interesującego,
wra\liwego i pociągającego mę\czyznę. Ju\ nic nie było w stanie ochronić jej
przed jego urokiem. O takim mę\czyznie zawsze marzyła i tylko z takim
chciała spędzić resztę \ycia.
Jaka ja byłam ślepa, gdy uwa\ałam, \e jestem odporna na jego urok. W
ciągu dwóch tygodni, które z nim spędziła, pojawiło się wiele znaków
ostrzegawczych, jednak Sabrina je zignorowała. Teraz ju\ było za pózno, by
płakać z powodu swojej lekkomyślności...
Nie była a\ tak naiwna, by uwa\ać, \e Caleb te\ mo\e być w niej
zakochany. Przecie\ jasno i jednoznacznie określił swój stosunek do kobiet.
Wprawdzie pociągała go, ale tak samo pociągały go inne: Angelique, Muffy i
Candi. Caleb lubił otaczać się kobietami, uwielbiał być przez nie adorowany...
Cassie i Jake składali właśnie próbną przysięgę mał\eńską. Głos Cassie
dr\ał, a Jake delikatnie pogładził narzeczoną po policzku i popatrzył na nią z
miłością.
Wzruszenie ścisnęło Sabrinie gardło. Oddałaby pół \ycia za to, by Caleb
choć raz w taki sposób na nią spojrzał. Ale to niemo\liwe, by kiedykolwiek ją
pokochał. Skoro on nie odda mi swojej duszy, to mo\e chocia\ uda mi się
rozpalić jego namiętność, myślała rozpaczliwie. Mo\e namówię go na romans,
który dla niego będzie tylko kolejnym nic nie znaczącym flirtem, a dla mnie
najsłodszym wspomnieniem...
Spojrzała na Caleba w momencie, gdy i on odwrócił głowę w jej stronę. Ich
oczy się spotkały, przez moment wydawało się Sabrinie, \e zajrzał a\ na dno
jej duszy. Lecz po chwili Caleb odwrócił wzrok, jakby nigdy nic. Poczuła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]