[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jej grzeczność była podyktowana wyrachowaniem, a Reed zamierzał tylko
spędzić trochę czasu ze swoim synkiem. - Ale ostrzegam cię, że Timmy
będzie ci chciał pokazać wszystkie swoje skarby.
- Nie mogę się już doczekać... - Reed zawahał się przez chwilę. - I
jeszcze... Bardzo ci dziękuję. Wiem, że to nie jest dla ciebie łatwe.
Jego szczerość dotknęła czułych strun w jej sercu. Ale też bardzo ją
zaniepokoiła.
74
RS
ROZDZIAA SZÓSTY
Reed siedział na brzegu łóżka Timmy'ego.
- Na dzisiaj wystarczy - powiedział, wkładając zakładkę do
zniszczonego egzemplarza  Hobbita" i zamykając książkę.
- Jeszcze kawałeczek - błagał Timmy. - Proszę.
- Nawet kawałeczka. - Reed wstał. Nie bardzo wiedział, jak
postępować z Timmym, ale nikt, poza nim samym, zdawał się nie
zauważać jego niepewności i wahania. - Rano musisz wstać do szkoły.
- Mówisz zupełnie jak mama - westchnął Timmy.
Reed uznał to za komplement. Po raz pierwszy zachował się jak
prawdziwy rodzic. Niewiele, ale zawsze to krok do przodu.
- My dorośli musimy trzymać się razem.
Dzisiaj Reed, który spędził całe popołudnie, grając z Timmym w
karty i gry planszowe, przypominał bardziej nakręcaną zabawkę niż ojca.
Ale chodziło mu tylko o to, by lepiej poznać syna.
Wyraznie poprawiły się też jego relacje z Samanthą. Zaprosiła go
nawet na kolację i pozwoliła mu położyć Timmy'ego spać. Wczorajszy
telefon okazał się świetnym posunięciem.
- Widzimy się jutro po południu, stary - dodał jeszcze przed
wyjściem z pokoju. - Zpij dobrze.
- Dobranoc, Reed.
- Dobranoc. - Reed zgasił światło i zamknął drzwi. Ruszył
korytarzem w stronę kuchni, z której dobiegały odgłosy krzątaniny.
Samantha była dzisiaj bardzo uprzejma i gościnna, ale Reed zauważył jej
nieufne spojrzenia.
75
RS
To się musi zmienić.
Dla dobra Timmy'ego.
Między nim a Samantha musi się ułożyć, żeby mógł zaprzyjaznić się
ze swoim synem. Dlatego trzeba ją przekonać, że powinni zapomnieć o
przeszłości i zacząć wszystko od nowa. Skłonić ją, by mu pomogła. To nie
będzie łatwe.
Samantha zmywała naczynia. Usłyszała kroki i odwróciła się
gwałtownie.
- Przeczytałeś mu dodatkowy rozdział?
- Prosił mnie, ale powiedziałem, że jutro musi wstać do szkoły.
Samantha uniosła brew.
- I nie protestował?
- Pewnie dlatego, że jestem tutaj tylko gościem.
- Chyba masz rację. Ale i tak poradziłeś sobie całkiem niezle jak na
kogoś, kto ma do czynienia z dziećmi tylko w samolotach.
Pochwała z jej ust bardzo go podbudowała. Miał wrażenie, że jeśli
chodzi o Timmy'ego, robi niewielkie postępy.
Zaś co do samej Samanthy, w ogóle już sobie nie radził. Ta kobieta
po prostu go zauroczyła. Dopasowane dżinsy podkreślały jej długie nogi i
opinały seksowne kształty...
Co on, do cholery, wyprawia?
Tu chodzi o ich synka, a nie o niego i SamanthÄ™.
- Zrobiło się pózno. - Samantha odwróciła się z powrotem w stronę
zlewu i zabrała się do opłukiwania sztućców. - Powinieneś już iść.
Reed był zmęczony i wyczerpany nieustanną huśtawką emocji. Poza
tym cały ranek próbował bezskutecznie skupić się na pracy, podczas gdy
76
RS
jego myśli wciąż krążyły gdzie indziej. Ale to jeszcze nie koniec na dzisiaj
- musi omówić z Samanthą parę spraw. Miał ochotę porozmawiać z nią o
przeszłości, lecz chyba jeszcze nie pora na taką rozmowę. Na razie
powinien skoncentrować się na terazniejszości.
- Muszę się jakoś odwdzięczyć za wspaniałą kolację - powiedział,
podwijając rękawy. - Pomogę ci przynajmniej posprzątać.
- Dzięki, nie trzeba.
- Właśnie że trzeba. - Reed podał jej brudny talerz i przez krótką
chwilę trzymali go oboje. Ich oczy spotkały się, a czas zdawał się cofać.
Do początku, do punktu, w którym zaczęło się ich wspólne  dawno,
dawno temu". Reed poczuł przyspieszone bicie serca.
Niedobrze. Nie powinien tęsknić za tym, co było. Ale Samantha był
teraz piękniejsza niż kiedykolwiek i wprost nie mógł oderwać od niej
wzroku.
- Zwykłe zajmuję się tym sama. - Samantha wzięła od niego talerz.
Rozsądek nakazywał mu wyjść, jednak Reed nie mógł się na to
zdobyć.
- Pomoc zawsze się przyda - odparł, chwytając z kuchennego blatu
ściereczkę do naczyń i zabierając się do wycierania rondla. - Ja też
chciałbym cię o nią poprosić.
- Dlaczego mnie? - Samantha włożyła do wody salaterkę.
- Dlatego że nie życzysz sobie, by ktokolwiek dowiedział się prawdy
o mnie i o Timmym. A to oznacza, że mogę zwrócić się po pomoc tylko
do ciebie.
- O co chodzi? - zapytała, wlewając do salaterki więcej płynu do
naczyń.
77
RS
Reed sam w to nie wierzył, ale właśnie miał zamiar przyznać się tej
jedynej kobiecie, dla której nigdy, od samego początku, nie był
wystarczająco dobry, że czegoś nie potrafi.
- Nie wiem, co powinienem robić jako rodzic - powiedział w końcu,
odstawiając rondel. - Kiedy byłem mały, mojego ojca praktycznie nie było
w domu, więc nie bardzo wiem, jak mam postępować. Chciałbym, żebyś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl