[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lucas zapatrzył się w jej błyszczące oczy, zatracił w ciepłej słodyczy jej ust. On
także jej pragnął.
- Poczekaj chwilkę - mruknął, sięgając do podróżnej torby leżącej obok łóżka.
- Nie trzeba - wyszeptała, kładąc dłoń na jego ramieniu. - Biorę pigułki. Lekarz mi
je zalecił na problemy hormonalne - wyjaśniła, widząc jego zdumione spojrzenie.
- Zawsze używam prezerwatywy - powiedział odruchowo.
- Wspaniale. Więc tym razem możemy z niej bez obaw zrezygnować - zauważyła z
nieśmiałym uśmiechem.
R
L
T
Lucas zawahał się. Dla niego seks był zawsze chwilową rozrywką, mniej lub bar-
dziej udaną, ale niespecjalnie angażującą. Emma natomiast pragnęła prawdziwej intym-
ności. Nie chciała, by dzieliła ich jakakolwiek granica. Poczuł dreszcz niepokoju. Ta po-
stawa była mu obca.
Pocałował ją, żeby ukryć niepewność. Odpowiedziała pocałunkiem, w którym było
o wiele więcej rezerwy niż przed chwilą.
- Mam tremę - wyznała. - To raczej przyjemny rodzaj tremy, ale jednak...
- Ja też mam tremę.
Nie mógł zapomnieć o tym, że Emma jest dziewicą. Chciał, żeby jej pierwszy raz
był dla niej pięknym przeżyciem. Miał ją wprowadzić w świat seksu i tylko od niego za-
leżało, czy ten świat okaże się dla niej przyjazny.
Niespiesznie odgarnął wilgotne kosmyki z jej twarzy i zanurzył palce w jej jedwa-
biste loki o barwie świeżych kasztanów. Odchyliła głowę w tył, mrucząc jak kotka, a
kiedy pocałował delikatną skórę jej szyi, rozchyliła usta z bezgłośnym westchnieniem.
- Myślę, że zaczniemy od pozbycia się tego - wymruczał i zaczął rozpinać guziczki
jej piżamy.
Czuł się naprawdę niepewnie. Był przyzwyczajony do partnerek, które wskakiwały
do łóżka ubrane w seksowną bieliznę i były doświadczonymi znawczyniami ars amandi.
Pierwszy raz miał do czynienia z dziewczyną, która była zupełnie niedoświadczona, za-
płakana, rozedrgana od emocji i, na domiar wszystkiego, miała na sobie zbyt obszerną
piżamę w zabawne pstrokate paski. Emma była... prawdziwa.
Nigdy żadnej kobiety nie pragnął tak mocno jak jej i to go przerażało nie na żarty.
Poły piżamy rozchyliły się, zsunęły z jej szczupłych ramion, obnażając piersi. Lu-
cas zamarł w zachwycie. Były jeszcze piękniejsze, niż je sobie wyobrażał, doskonale
krągłe i jędrne, o zawadiacko sterczących koniuszkach. Przy jej drobnej budowie, wąs-
kiej, dziewczęcej talii, prostych plecach i idealnie płaskim brzuchu, te pełne piersi wy-
glądały niezwykle. Zawsze wiedział, że Emma jest jedyna w swoim rodzaju, ale teraz
mógł się przekonać, że jest także zbudowana jak nimfa - prężne ciało o ładnie zaryso-
wanych mięśniach świadczyło o jej sprawności i sile, a bujne, kobiece kształty obiecywa-
ły prawdziwą ucztę zmysłów. Objął ją i ułożył na poduszkach, a potem uklęknął nad nią i
R
L
T
zaczął całować jej jedwabiste miękkości z niemal nabożną czcią. Jęknęła cicho, uniosła
ręce i wplotła palce w jego włosy, przyciągając go bliżej do siebie w niemej prośbie, by
nie przestawał jej pieścić. Kiedy objął wargami wrażliwy koniuszek jej piersi i zaczął ła-
skotać go językiem, wyprężyła się pod nim nagląco. Nie przestając jej całować, pieszczo-
tliwym gestem obrysował palcami jej delikatną talię i powoli zsunął jej spodnie od piża-
my. Kiedy była już naga, chciał dotknąć jej zmysłowo zaokrąglonych bioder, wtulić
twarz w trójkąt ciemnych kędziorków w złączeniu ud.
Powstrzymała go gestem i sięgnęła do zapięcia jego koszuli. Coraz bardziej zdecy-
dowana, coraz śmielsza, rozpięła je szybkimi ruchami zręcznych palców. Bliskość jego
nagiego ciała sprawiła, że zaschło jej w ustach. Był wspaniały - miał mocne, szerokie
ramiona i harmonijnie umięśniony tors. Wyciągnęła rękę i pogłaskała twarde mięśnie ry-
sujące się pod gładką skórą o ciemnej, złocistej karnacji, a potem sięgnęła do paska jego
spodni. Kiedy się zawahała, wyręczył ją. Nagle zawstydzona, zamknęła oczy. Cichy
brzęk rozpinanej klamry i odgłos rozsuwanego rozporka wypełnił jej świadomość drżą-
cym, niecierpliwym oczekiwaniem na to, co za chwilę miało się stać. Gdy odważyła się
unieść powieki, był nagi, gotowy i cały jej - przynajmniej na tę jedną noc. Nie musiała
mieć doświadczenia z wieloma mężczyznami, żeby być zupełnie pewna, że trafiła na wy-
jątkowo dorodny okaz. Ciekawość wygrała z zawstydzeniem i Emma wyciągnęła dłoń,
by dotknąć go tam, gdzie był nabrzmiały pożądaniem, gorący i twardy jak stal.
Lucas nie mógł oderwać wzroku od drobnych dłoni Emmy, które muskały jego
męskość niby płochliwe motyle. Nikt jeszcze go tak nie pieścił - nieśmiało, niemalże lę-
kliwie, ale z autentycznÄ… fascynacjÄ….
- Dobrze to robię? - szepnęła.
Nie mógł mówić, więc tylko wydał cichy pomruk zadowolenia. Jego pragnienie in-
tensywniało i to nie była już zwykła rozrywka, tylko pierwotna potrzeba, zew instynktu,
potężny jak sama natura. Przerwał jej pocałunkiem, w którym była czułość i gwałtow-
ność ostrzeżenie i obietnica. Nie przelękła się. Odpowiedziała mu równie śmiało, równie
namiętnie. Wziął ją w ramiona i poczuła, jak jego palce odnajdują jej kobiecość, delikat-
nie rozchylają jej gorące, wilgotne płatki. Trzymał ją mocno, lecz jego pieszczota była
tak ostrożna i subtelna, że po chwili Emma zaczęła poruszać biodrami, pragnąc więcej.
R
L
T
Kiedy odnalazł jej wrażliwe miejsce i zaczął je głaskać opuszkami palców, jęknęła. Pod-
niecenie narastało w niej z siłą, której nie kontrolowała. Mogła się tylko poddać, ulec je-
go pieszczocie. Była jak instrument, na którym on grał, poruszając ukryte struny. Muzy-
ka, która wypełniała jej ciało, stawała się coraz mocniejsza, coraz bardziej ekstatyczna,
aż nadszedł potężny finał, gdy każdy jej nerw zawibrował czystą rozkoszą.
Wtuliła się w niego, miękka, roznamiętniona. Nie pamiętała już o tym, że powinna
się bać - wszystkie pisma, jakie czytała, ostrzegały, że pierwszy raz jest bolesny. Wy-
obrażała sobie zawsze, że będzie to przykry, niemalże chirurgiczny zabieg. Teraz była
spragniona dotyku Lucasa. Jej wnętrze pulsowało gorącą tęsknotą, którą tylko on mógł
ukoić. Chciała poczuć w sobie jego siłę.
Nagle znalazła się pod nim. Przyparł ją do łóżka całym swoim ciężarem, ich ciała
spotkały się w rozkosznej, jedwabistej pieszczocie nagiej skóry. Uniosła kolana i wygięła
się w łuk, ponaglając go, by ją posiadł.
Pochylił głowę i spojrzał jej w oczy. Miała wrażenie, że unosi się w błękitnym mo-
rzu czułości, gdy on zdobywał ją powolnymi pchnięciami. Drgnęła, gdy bariera chronią-
ca jej wnętrze naprężyła się i ustąpiła, przeszywając ją nagłym bólem. Ale potem był już
tylko on - kołyszący ją w ramionach, wypełniający ją płynnymi, głębokimi ruchami, któ-
re budziły w niej rozkoszne dreszcze. Dał jej tyle czasu, ile potrzebowała, żeby odnalezć
jego rytm, wyjść mu na spotkanie. Zaczęła poruszać biodrami, najpierw niepewnie, a po-
tem śmielej. Odpowiadała na jego coraz mocniejsze, coraz szybsze pchnięcia, a jej oczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]