[ Pobierz całość w formacie PDF ]
śmierci cara kasimowskiego, bo byli jego pokrewni,
1
na poczÄ…tku
2
niezadowolony
3
usprawiedliwieniami
4
Prokop Liepunow, wojewoda riazański; jeden z przywódców powstania moskiewskiego.
5
W tym miejscu na marginesie glosa: Dmitr zabit".
6
22XII 1610 r.
wywabili go na uciechÄ™, na upatrzonego zajÄ…ca w pole, i tam go ustrzelili
na śmierć. Sami [zaś] wszyscy do hordy poszli.
Carowa została, i z potomkiem nowo narodzonym, przy którym
Zarudzki stał, i z Leponowem, aby tego sobie wespół pomagali, począł
się znosić; owa ta siła Leponowa tak się zrastać poczęła. A iż tu
Zarudzkiego często się wspomniało i wspominać się jeszcze niżej bę-
dzie, przyjdzie go opisać, kto był. Był od Tarnopola rodem, wzięty do
hordy małym chłopcem. Stamtąd kiedy podrósł i język już tatarski
dobrze umiał, uszedł do duńskich Kozaków, i między nimi wiele lat
chował się. Z nimi dopiero na służbę Dimitrową z Dunu [znad Donu]
wyszedł, znacznym będąc i głową już między nimi. Nam był bardzo
przychylny, póki go tą nieludzkością pod Smoleńskiem nie odrażono.
Urody był pięknej i proporcjonalnej; mąż dobry.
My na stolicy co dalej, to w większym byli niebezpieczeństwie.
Bojarowie przychylniejsi przestrzegali, bram nam Kitajgrodowych i
Krymgrodowych strzegąc i tego pilnować, żeby żaden Moskwicin z
bronią nie wchodził, pozwolili.
Ale cóż za nasza potęga była przeciwko tak wielkiemu gminowi; do tego
jeszcześmy nie byli ruśniczni1. Widając nas u bram strzegających,
szydzili z tego i martwymi nas zwali.
Uczynił radę z nami pan Gąsiowski, w której zdało się nam niektórym,
żebyśmy posłali pod Smoleńsk, (działo się to w mięsopusty) prosząc
króla jego mości, aby nam dał królewicza nieodwłocznie.
Mieliśmy tego respekt2, żebyśmy i Moskwę, która przy nas stoi,
utwierdzili i hetmana w jego perswazjej wesprzem.
Powiedzieli niektórzy, i ci przemogli, że nam nic po tym, uczyć króla,
jako ma wojnę skończyć. Myśmy żołnierze, niechaj nam król płaci.
%7łołdu się upominajmy, a wojnę niech kończy, jako rozumie. My stolicy
dotrzymamy."
Powiedziałem ja im, że nam pieniądze końca wojny nie uczynią; przy
tym by się nam lepiej opowiedzieć, co nam koniec wojny uczynić ma; a
jeśli królewicza dać nie chcą, niechaj nam pozwolą, żebyśmy
1
Tzn. nie byli uzbrojeni w rusznice.
2
mieliśmy wzgląd na to
sami o sobie radzili". A rada była snadna, któregokolwiek z bojar naj-
przedniejszych posadzić na stolicy i carem uczynić z kondycją, żeby
nam płacił. A i na stronę Rzeczypospolitej, wytargowałyby się były
kondycje jakie; ale taka rada jeszcze in mente1 była; nie wynurzaliśmy
jeszcze z niÄ….
Na ostatku powiedziałem: pamiętajcież, że i pieniądze, jeśliby je wam
dano, wezmiecie i stolicy nie dotrzymacie".
Na pieniądze nie zebrano się nam, choćeśmy się ich przez posły nasze
upomnieli. Aż po zmianie, kiedy już bardzo nalegało wojsko, toż król
jego mość posłał komisarzów, że miasto pieniędzy, skarby moskiewskie
między nas dzielili. Miawszy takich przy sobie, co każdą rzecz szacować
mieli.
A i z tymi skarbami, bo było jeszcze i złota, i srebra niemało, lepiej tak
było sobie począć, jako pan Gąsiewski radził, żeby był król jego mość
mencarze posłał, co by byli z tego pieniądze robili, niemało by się było
ćwierci pieniędzmi wojsku zapłaciło. A insze rzeczy mogłyby się były w
zysku królowi jego mości zostać; a to nie wiem, dlaczego
tej rady jego nie przyjęto i tak nie uczyniono. 2
Tych skarbów najwięcej rozszafował car Szujski. Myśmy już na ostatki
trafili. Zastaliśmy w tych ostatkach Pana Jezusa szczerozłotego;
mógł ważyć ze trzydzieści tysięcy czerwonych złotych[3] . A apostołów
dwanaście, złotych także, i tak wielkich jako człek, być może Szujski dał
zrobić na czerwone złote, i nimi cudzoziemcom płacił. Naszych
chciwość i Panu Jezusowi nie przepuściła, choć były niektórych
perswazje, żeby go było całkiem do krakowskiego kościoła zamkowego,
na wieczną pamiątkę odesłać. Jak się im dostał ze skarbu
moskiewskiego, miedzy siÄ™, na sztuki porÄ…bawszy, podzielili.
Póki do zmiany nie przyszło, czyniono pod Smoleńskiem coraz to więcej
niesmaków Moskwie; najprzedniejszy to, że im królewica obiecawszy
dać na państwo, nie ziszczono. Bolało ich i to, że pod imie-
1
w umyśle
2
Cały następny akapit jest przypiskiem na pasku papieru wklejonym w rękopis uczynionym tym
samym charakterem pisma.
3
Czyli dukatów; dukat ważył ok. 3,5g.
niem królewskim wszystkie listy odprawowano ludzi w Moskwie nie
znawszy. Podłym ludziom i nieznacznym dygnitarstwa wysokie, jak tam
który pod Smoleńsk dojechał, konferowano1. Sarkała bardzo na to
Moskwa, zwłaszcza ci z nami bojarowie.
Byłem przy tym, kiedy z takiej okazji, że Rzowskiemu, tak zwano
bojarzyna, dano pod Smoleńskiem okolnictwo, jakoby u nas kasztelanią
wysoką. Przyjechał z tymi listami do bojar. Był z nimi natenczas w
radzie pan Gąsiowski, bo bywał zawsze. Mnie też wtenczas dostało się
tam być. Wszystkich to bolało i sarkali na to. Ale jeden Andrej
Galicinow", [człowiek] animuszu dobrego, i urody pięknej, wypadł na
takie słowa do pana Gąsiowskiego.
Panowie Polacy, krzywda się nam od was wielka dzieje. Myśmy
królewicza za pana przyjęli, wy go nam nie dajecie. Imieniem królew-
skim, [a] nie jego, listy do nas piszą. Pod tytułem królewskim daniny i
urzędy dają, jako to i teraz widzicie. Ludzi małej kondycjej z nami
wielkimi werstają, jakoby równają. Albo się nam to więcej niechaj nie
dzieje, albo nas uczyńcie wolnymi od naszego chrestnego całowania; a
my będziem o sobie przemyślać."
[ Pobierz całość w formacie PDF ]