[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tłumaczyć, jakie to ma znaczenie...
Ostankiewicz ponownie sięgnął po zdjęć:;. Tym razem przyjrzał mu się uważniej.
 A więc: ja. Kozak, Stawski, Thorstein lub Staromłyński... Nie, Staromłyński nie, on przecież robił
te zdjęcia. Więc ktoś z tej czwórki. Bzdura. Bzdura!  powtórzył głośniej.
 Tylko te osoby miały możliwość...
 Bzdura! raz jeszcze z uporem powtórzył Ostankiewicz.
 Więc kto?
 Jestem już bardzo zmęczony. yle się czuję. Ja się do pana zgłoszę za kilka dni. Na pewno się zgło-
szÄ™. Za kilka dni...
Zadra też był zmęczony tym przesłuchaniem, zresztą wiedział, że dzisiaj niczego się już od Ostanki-
cwicza nic dowie.
Nie było sensu przeciągać tej rozmowy. Tak w każdym razie wtedy mu się wydawało...
 Oczywiście, panie Bronisławie. Na dzisiaj to już wszystko. Do widzenia panu.
Odprowadził Ostankiewicza do drzwi. Przez chwilę zastanawiał się, co dalej. Na początek postanowił
otworzyć okno i przewietrzyć pokój. Wykonał kilka głębokich wdechów, wyprostował się i nagle wyprowa-
dził w powietrze kilka błyskawicznych ciosów. Znakomity sposób na rozładowanie energii. Oczywiście na
ten właśnie moment trafił Barnych.
 No, niezłe, stary, niezle. Powiem więcej...
 Nie powiesz, cwaniaczku, nie powiesz. Przełożonych należy darzyć szacunkiem. A ja potrafię sobie
ten szacunek wywalczyć...  i znów dwa ciosy w przestrzeń, po których wyimaginowany przeciwnik nie-
wiele miałby już do powiedzenia. Barnych znakomicie udał przerażenie, prawie że jąkać sie zaczął, a i
układny się zrobił nadzwyczaj.
 Oczywiście, Nie wątpię. Choć przyznam, że mam pewne zastrzeżenia co do metody...
 No cóż, zastrzeżenia wolno ci mieć. Byleby były konstruktywne. Są?
 Jak by ci tu powiedzieć...
 To może nie mów. No dobra, na razie wystarczy. Co masz ciekawego?
Barnych usiadł okrakiem na krześle, wyciągnął papierosa, obejrzał, z powrotem schował do paczki. Z
jego twarzy znikł przyklejony zdawałoby się do niej na stałe figlarny uśmiech.
 Wiesz, Marcin, to zaczyna być męczące. Nie wiem, czy ty coś już w tym widzisz, bo ja naprawdę
powoli głupieję... Rozmawiałem dziś ze Stawskim. Rzecz jasna nic. Nic nie wie. nic nie widział, nic nie
pamięta, a tak w ogóle to nic go to wszystko nie obchodzi. Być może kłamie, ale ciekawy jestem, jak mu to
udowodnić? Stary  porucznik wstał i przejętym od Zadry zwyczajem zaczął chodzić po pokoju  prze-
cież ten facet przez cały czas był tam obok niej. To niemożliwe, żeby się nie ocknął! Jak ten magnetofon
zaczął jazgotać, to na sąsiedniej ulicy było słychać. Strzały to samo. A gość spał jakieś dziesięć metrów od
niej. To się, stary, w głowie nie mieści!
 Jeśli rzeczywiście był tak bardzo pijany... Szkoda, że nie kazałeś mu pobrać krwi...
Barnych zatrzymał się gwałtownie w pół kroku.
 Jestem kretynem  stwierdził z pełnym przekonaniem.  Kazałem, oczywiście, że kazałem. Ma-
lik specjalnie zrobił mu jakiś zastrzyk i przy okazji pobrał trochę krwi. To przecież musi być w raporcie!
I nie dając Zadrze szansy na żadne komentarze rzucił się do swojej szuflady. Błyskawicznie odnalazł
właściwy arkusz, przebiegł go wzrokiem i, zniechęcony nagle, podał kapitanowi.
 Ponad trzy promile. Słabszy organizm mógłby się na tym ostro przejechać... Wygląda na to. że jest
czysty...  porucznik wyraznie oklapł.
 Albo przebiegły do szaleństwa. Strzela, pózniej wypija duszkiem dwie butelki...
 I jedzie do rygi!
 Ja wiem? Przy dużej wprawie... Stawski jest kawalerem?
 Tak. Szanse na jakieś większe malwersacje też ma niewielkie. W scenografii, w produkcji, w pionie
reżyserskim nawet, zawsze coś tam można załatwić, ale szwenkier,..?
 Chyba masz rację, z tego co wiemy  absolutny brak motywu. 1 możliwości chyba tez. Inna spra-
wa, że ciągle diablo mało wiemy...
 A co z Ostankiewiczcm?
 Niewiele. Pózniej przesłuchasz taśmę. Z sąsiadami Kucharskiego gadałeś? Jest coś?
. Zgadnij, Barnych wyraznie nie był dzisiaj w najlepszej formie.  Kto dzisiaj wie coś o sąsia-
dach? Mówiłem ci już, że i jazgot magnetofonu i huk strzałów słychać było wyraznie. Nic więcej. Aha, ktoś
tam twierdzi, że na dwa dni przed tym przyjęciem słyszał jakieś strzały w ogrodzie Kucharskiego, ale rów-
nie dobrze mógł to być gaznik... Dla nas nic z tego nic wynika.
 Jaki samochód ma Kucharski?
 Volkswagen ..Rabbit". Na ropÄ™. Po co ci to?
 Tak się pytam. Zamożny człowiek. Muszę z nim jeszcze pogadać. To wszystko? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl