[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i wyłącznie pożądanie. Leandro nie kocha mnie,
ale zrobi wszystko, żeby Raphael był szczęśliwy,
nawet ożeni się ze mną. Tego jestem pewna - po-
myślała i poczuła, jak zbierają się w niej ból
i rozczarowanie. Postanowiła, że bez miłości nie
wyjdzie za tego mężczyznę.
- Przykro mi Leandro, ale trochÄ™ mnie to wszyst-
ko przerasta. Nie mogę sprostać twoim oczekiwa-
S
R
niom. Przynajmniej na razie. Najpierw nalegasz,
żebyśmy natychmiast przenieśli się do Hiszpanii,
a potem, że musimy wziąć ślub! Mówisz, że po-
winniśmy zamieszkać razem w interesie Raphaela,
ale czy naprawdę jesteś pewien, że to najlepsze
rozwiązanie? A może lepiej by było, gdyby miesz-
kał tutaj ze mną i spotykał się z tobą, kiedy
będziesz w Anglii? On tu jest szczęśliwy. Lubi cho-
dzić do żłobka, który prowadzi moja bliska przy-
jaciółka, i nie wiem, czy dobrze jest tak wszyst-
ko zmieniać w jego życiu. Dziecko potrzebuje
stabilizacji, nie wiesz o tym? A jeśli chodzi o nas...
- Isabella zawahała się przez chwilę. - Spaliśmy ze
sobą raz i poczęliśmy dziecko. To nie znaczy, że
nasze małżeństwo się uda albo że będziemy lep-
szymi rodzicami, jeśli będziemy razem. Myślę,
że oboje potrzebujemy czasu, żeby się nad tym
wszystkim zastanowić.
Prośba o zrozumienie nie wzbudziła w nim
pozytywnej reakcji, na którą miała nadzieję. Ku jej
zdumieniu Leandro gwałtownie odwrócił się i od-
szedł parę kroków dalej. Isabella zdążyła jednak
dostrzec błysk gniewu i zniecierpliwienia w jego
oczach.
- Nie mogę dać ci więcej czasu! - oświadczył,
odwracając się twarzą do niej. - Czy ty w ogóle
mnie słuchałaś? Powiedziałem ci już, że muszę
wracać do Madrytu za trzy dni. W mojej pracy nikt
S
R
nie może mnie zastąpić... Mam kosztowną obsadę,
która czeka, aż wrócę, i muszę dotrzymać har-
monogramu zdjęć, nie mówiąc już o sponsorach,
którzy wymagają pełnego zaangażowania za pie-
niądze przez siebie zainwestowane. Więc widzisz,
Isabello, to wszystko nie jest takie Å‚atwe. Musisz
się w końcu zdecydować. Raphael jest również
moim synem i tak jak ty chcÄ™ dla niego jak naj-
lepiej. Czy tego nie rozumiesz?
- Oczywiście, że rozumiem, wiem, że chcesz
być ze swoim synem, Leandro, ale czasami nie
wszystkie nasze pragnienia mogą być natychmiast
spełnione. Czasami wymaga to planowania i cierp-
liwości.
- Dios mio! To ty nadużywasz mojej cierpli-
wości! - Nie masz pojęcia, co dla mnie znaczy to,
że mam syna... nie masz zielonego pojęcia. - Za-
cisnąwszy szczęki, Leandro skupił swój rozognio-
ny wzrok na posmutniałej twarzy Isabelli. - Wy-
starczającą karą jest dla mnie, że dowiedziałem się
o tym dopiero wczoraj. Nie karz mnie dalej, od-
mawiajÄ…c mi bycia z nim przez kolejne dni.
Słysząc ból w jego głosie, Isabelli ścisnęło się
serce. Poczuła pragnienie przytulenia go, powie-
dzenia, że rozumie jego potrzebę bycia z dziec-
kiem... ale bała się, że odrzuci jej współczucie,
i została tam, gdzie stała, z rękami opuszczonymi
wzdłuż boków.
S
R
- Czy wiesz, że mój ojciec nie żyje?
- Co? - Isabella wstrzymała oddech. Widziała,
jak Leandro potrząsa głową, jakby samo wypowie-
dzenie tych słów sprawiało mu nieznośny ból.
- Kiedy to się stało?
- Niedługo po tym, jak pożegnaliśmy się w Vi-
go. Przejechał go pijany kierowca... Chcę być
dobrym ojcem dla Raphaela, tak jak Vincente
był dobrym ojcem dla mnie. Dlatego muszę być
z moim synem.
Wyczuwając, że nie chce się nad tym rozwo-
dzić, Isabella poczuła, jak jej serce wypełnia
współczucie.
- Tak mi przykro, Leandro. - Podeszła do niego,
żeby go dotknąć, pokazać jak bardzo jest poruszona
jego wyznaniem, ale on odsunął się, jakby żałował,
że musiał się z nią podzielić tą informacją.
- Nie potrzebuję twojego współczucia, Isabel-
lo! - powiedział gwałtownie. - Potrzebuję tylko,
żebyś pojechała ze mną do Hiszpanii! Postaw się
w mojej sytuacji i wtedy zrozumiesz, co to znaczy
żałować, querida...
Powiedział te słowa, mijając ją z wyrazem ta-
kiego smutku i gniewu, jakby zrobiła mu najgorszą
w życiu krzywdę, której nigdy nie będzie w stanie
naprawić.
***
S
R
Leandro skończył rozmawiać z matką i odłożył
słuchawkę. Jego ręka drżała. Constanza Reyes
była zachwycona tym, że ma wnuka. Zmiała się
i płakała z radości. Depresja, która ogarnęła ją po
śmierci męża, wydawała się cudownie znikać, co
bardzo cieszyło Leandra. Od jakiegoś czasu czuł
jednak, że coś go gnębi i przepełnia smutkiem.
Stracił ojca i zyskał syna, ale jego stosunki z Isa-
bella stały się napięte. Myślał o niej niemal bez
przerwy - tak jak myślał o niej przez ostatnie
osiemnaście miesięcy - i żałował, że nie wie, jak
sprawić, żeby ich relacje się poprawiły.
Czy mylił się, oczekując, że zostawi swoje ży-
cie w Anglii i rozpocznie nowe życie z nim
i Raphaelem w Hiszpanii? Kiedy pozwolił jej wy-
jechać, nie dając swojego numeru telefonu, bar-
dzo żałował swojej ostrożności. A potem ona
była w ciąży z jego dzieckiem i on o tym nie
wiedział... %7łal i ból ścisnęły mu gardło, kiedy
zastanawiał się, jak musiała radzić sobie sama i jak
musiała się poczuć zdradzona, kiedy pracownicy
jego firmy nie chcieli nawet przekazać mu wiado-
mości od niej. Leandro wiedział, że pragnie tej
kobiety, która była w jego oczach uosobieniem
doskonałości.
Niecierpliwie wstał i wsunął dłonie do kieszeni,
kiedy ogarnęła go kolejna fala gorąca na myśl
o kobiecie, którą kochał. Rozglądając się po poko-
S
R
ju, sprzątniętym przez gospodynię przyjaciela
w trakcie, kiedy pracował, Leandro pocieszał się,
że przynajmniej jutro będzie miał szansę przeby-
wania z IsabellÄ… i Raphaelem sam w swoim domu.
A kiedy jego syn zostanie nakarmiony i ułożony do
snu, on nie będzie tracił czasu na dalsze obłas-
kawianie swojej amante. A ona szybko zapomni
o strachu i zgodzi się zostać jego żoną...
S
R
ROZDZIAA ÓSMY
Przyjechali do domu Leandra, kiedy zaczynało
zmierzchać. Nie znając do końca jego gustu, Isa-
lla yła zaskoczona skromnym i bezpretensjonal-
nym pięknem domu- który po hiszpańsku nazywał
się finca, jak poinformował ją Leandro - usytuo-
wanego z dala od miejskiego zgiełku. Kiedy pod-
jeżdżali pod bramę, jego fasada lśniła bielą w za-
chodzącym słońcu. Zewnętrzne światła włączy-
ły się automatycznie, oświetlając podjazd. W tym
miejscu było coś, co poruszyło jakąś nutę w sercu
Isabelli. Niewyjaśnione wrażenie, że już tu była.
To śmieszne i absurdalne - pomyślała i odsunęła
od siebie to uczucie. Kiedy wysiadła z samochodu
zadrżała lekko w chłodnym wieczornym powie-
trzu. Jej zmysły natychmiast ogarnął bogaty za-
pach ziemi, budząc w niej ciepłe uczucia. Zdała
sobie sprawę, że kochała ten kraj.
Rzuciwszy szybkie spojrzenie na Leandra, któ-
ry wyciągał ich bagaże, Isabella poczuła nagle
przyspieszone bicie serca i pomyślała, że może
S
R
podjęcie decyzji o powrocie do Hiszpanii nie było
aż tak trudne.
- Zpi?
- Tak... Nawet nie musiałam go specjalnie usy-
piać. Lot samolotem i podróż chyba go bardzo
zmęczyły.
- Si... Masz racjÄ™.
Widząc na jej twarzy obawę, której nie była
w stanie ukryć, Leandro zastanawiał się, co Isabel-
la myślała o tym, że wprowadził ją do głównej
sypialni - postawił jej walizki obok swoich przy
dużym, żelaznym łóżku, w którym zazwyczaj
sypiał sam. Będą żyli jak mąż i żona... - po-
stanowił. Nie było sensu opózniać tego, co jest
nieuniknione.
Leandro ustawił podróżne łóżeczko Raphaela
po tej stronie łóżka, po której miała spać Isabella.
- Będzie w nim spał jedną noc, dopóki Constan-
za nie przyniesie pięknie rzezbionej kołyski, w któ-
rej sam spałem jako dziecko - powiedział.
- To wspaniale. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl