[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyraz, jakby nagle kot wyciÄ…gnÄ…Å‚ Å‚akomy kÄ…sek zostawiony na bocznej uliczce.
- Myślę, że nasze sprawy mogą być powiązane. Miałem zabrać stąd Valdena Allena
Hopkirka, świadka w sprawie przestępczego naruszenia sieci przez jednego z przyjaciół del Parmy.
Tak się składa, że ta dama jest następna z gangu. Ukrywała świadka i z tego, co mówisz, wnioskuję,
że utrzymywała go ciągle naćpanego, aby nie mógł zeznawać. Sądzisz, że chciała go zabić?
- Będziemy musieli poczekać, aż ta podkładka w jej ręce zostanie przetestowana na
obecność narkotyku - spokojnie odpowiedziała generał Questar-Benn. - Sądzę jednak, że nie
podawała mu rutynowych leków. Na szczęście przykleiła tę podkładkę do protezy mojego
przedramienia. Pewnie miałam być na tyle oszołomiona, żeby nie zauważyć obecności pani doktor
w pokoju. Jeden z tych zbirów, których używa do pomocy, godzinę temu poczęstował mnie blissto
czy czymÅ› w tym rodzaju.
Alpha powoli przetoczyła się i wstała. Jeśli już wszystko przepadło, to pójdzie z godnością.
Była o pół głowy wyższa niż ten Sev Bryley. Zawsze to lepiej patrzeć na niego z góry.
- Więc kim jesteś? - zażądała odpowiedzi. - Robotem? Nikt nie ma odporności na seduc...
blissto - o mało się nie wydała.
Nie było powodu, aby ich informować.
Generał Questar-Benn zachichotała.
- Nie, moja droga, nie jest ze mnÄ… tak zle, jak z Drwalem z Krainy Ozz. Hiperchipy mogÄ…
wspomagać zastawki, i ja wciąż mam jeszcze serce - coś, co zostało pominięte przy twoim retuszu.
Wątroba i nerki są implantowane, a w zeszłym roku zainstalowano mi dodatkowo wzmocnioną
funkcję filtrowania krwi opartą na hiperchipach, co umożliwa mi sterowanie wewnętrznymi
protezami. Gdybyś pojawiła się tuż po tym, jak ten twój cymbał podał mi narkotyk, mogłabym
znalezć się w niebezpieczeństwie. Jednak godzina zupełnie wystarczyła, aby pozbyć się narkotyku z
krwioobiegu.
Alpha spojrzała spode łba na nią i na Bryleya.
- A ty? - spytała go. - Wyglądasz jak człowiek, ale domyślam się, że jesteś następnym
pieprzonym cyborgiem. Jestem człowiekiem - odrzekł Bryley spokojnie. - Jestem również szybki i
nauczyłem się capellańskiego sposobu walki wręcz w czasie wojny. Ten duży zbir potknął się o
własne nogi - z moją pomocą - i zaaplikował sobie stymulant, którym mierzył we mnie. Nie wiem,
co w tym było. Może zechcesz mi powiedzieć, o ile on w ogóle przeżyje ten eksperyment. Co do
tego małego - to zderzył się z jedną z ceramicznych donic, które dekorują poczekalnię. Będzie go
okrutnie bolała głowa, kiedy się ocknie, ale zdąży wrócić do formy, aby zeznawać przeciwko tobie.
- Nie, nie zdąży - ucięła Alpha. - Nie wiesz tyle, ile myślisz, że wiesz! Ten człowiek jest
również uzależniony - od czegoś, czego nie będziesz mógł mu dostarczyć. Bez następnej dawki
umrze w męczarniach przed upływem tygodnia.
Bryley uniósł jedną brew.
- Wobec tego - stwierdził pogodnie - będzie lepiej, jeśli zarejestrujemy jego zeznanie na
dysku, zanim umrze, prawda? Dzięki za ostrzeżenie.
ROZDZIAA XII
- Szpitale! - W ustach generał Questar-Benn słowo to brzmiało jak zaklęcie. - Bez obrazy,
Thalmark. Ale te przeklęte szlafroki są chyba tylko po to, aby czynić pacjentów bezradnymi i
bezwolnymi. Dzięki, że przyniosłeś mój mundur, Bryley.
- Mam wrażenie, że trzeba o wiele więcej, aby uczynić cię bezwolną, generale - powiedziała
Galena Thalmark, pochylając lekko głowę.
Sev i Micaya spotkali się w byłym biurze Alphy bind Hezra-Fong, zajmowanym teraz przez
asystentkę administracyjną, która pierwsza zaalarmowała Zwiaty Centralne o zaskakującej
śmiertelności na oddziale opieki społecznej w Summerlands. Tego ranka Galena Thalmark
wyglądała o dziesięć lat młodziej niż zabiegana otyła kobieta, która przywitała Micayę i przemyciła
jÄ… na salÄ™ w przebraniu alkoholiczki Qualii Benton.
- Nie wiem, jak wam obojgu dziękować - rzekła, odgarniając ciemne, kręcone włosy z
okrągłej twarzy. - Nawet nie będę próbować. Poza tym, generale Questar-Henn, należą ci się moje
najszczersze przeprosiny za niebezpieczeństwo, na które byłaś wystawiona.
- To część mojej pracy - odparła Micaya.
- Mimo wszystko powinniśmy być bardziej czujni. Powinnam była zatrudnić zaufany
personel, który obserwowałby cię cały czas - powiedziała Galena.
Micaya przytaknęła bez dalszych komentarzy. Była mile zaskoczona szybkim opanowaniem
sytuacji przez Galenę, a jeszcze bardziej faktem, że ta młoda kobieta wzięła pełną
odpowiedzialność za problemy, które ją przerastały. To nie była jej wina, że starzejący się dyrektor
Summerlands przekazywał coraz więcej władzy doktor Alphie, pozwalając, aby oddział opieki
społecznej był prawie pozbawiony personelu, i że przymykał oko na brak dyscypliny obejmujący
całą klinikę.
- Nie ciebie należy winić za problemy kliniki, Thalmark - podsumowała w końcu Micaya. -
Ale możesz się nimi zająć w przyszłości. Dyrektor musiał być bez rozumu, żeby pozwolić na to
wszystko pod swoim nosem. On jest z wysokiego rodu i oczywiście zwolnienie go byłoby
nierozsądnym posunięciem, ale jeden z moich asystentów ułożył mu zgrabną rezygnację.
Chciałabyś objąć to stanowisko? Nie mogę tego zagwarantować, chyba rozumiesz, ale mam pewne
wpływy w Centrali - dodała.
Galena Thalmark zamrugała oczami, rozumiejąc, o co chodzi, i wymamrotała
podziękowanie.
- Tymczasem - zaczęła, przerzucając papiery, by dojść do siebie - cieszę się, że mogę
poinformować cię, iż pan Hopkirk dobrze reaguje na leczenie. Doktor Hezra-Fong dostarczyła nam
wszystkich szczegółów o narkotykach, których używała, aby trzymać go w wyciszeniu. Powoli
zmniejszamy dawkę i obserwujemy cofanie się objawów, ale jak do tej pory nie było komplikacji.
Powinien być całkowicie przytomny, aby nagrać zeznanie na dyskietkę w ciągu najbliższych
czterdziestu ośmiu godzin.
- Dobra robota! - wykrzyknęła Micaya.
Galena Thalmark kiwnęła głową.
- Cokolwiek by można o niej złego powiedzieć, to jednak doktor Hezra-Fong jest
wspaniałym badaczem w dziedzinie biomedycyny. Czuję się w obowiązku podkreślić, że bez jej
pełnej współpracy i wskazówek nie bylibyśmy w stanie tak szybko odwrócić efektów leczenia. -
Spojrzała Micayi prosto w oczy. - Prosiła, aby odnotować ten fakt w jej aktach.
- Zrobimy to - obiecała Micaya. - Chociaż wątpię, czy będzie to miało jakieś znaczenie
wobec pozostałych zarzutów w stosunku do niej. Galena przygryzła wargę.
- Wszystkie te zgony... - mruknęła. - Gdybym tylko zauważyła, co się dzieje już od
pierwszego... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl