[ Pobierz całość w formacie PDF ]

koÅ› jest bardzo cicho...
Jego kolega wzruszył ramionami.
 Nie nasza to sprawa. Co nas to obchodzi? Mamy dobre życie, po-
rzÄ…dnÄ… pensjÄ™, traktujÄ… nas przyzwoicie. A on niech sobie robi z tymi
babami, co mu się żywnie podoba.
Rozstali się, każdy poszedł do swego pokoju. Zamek pogrążył się w
zupełnej ciszy. Księżyc rzucał łagodne światło przez kolorowe szybki
okien. Blask jego padał na ciężkie, obite skórą sprzęty, stojące przy ko-
90
TL R
minku i wokół dużego, okrągłego stołu, w świetle jego połyskiwały stare
zbroje i broń na ścianach, stanowiące dekoracje hallu.
Poza tym panowały zupełne ciemności.
Tylko na górze  na pierwszym piętrze  paliło się jeszcze światło. Na
biurku doktora Rodecka płonęła lampa. Pracował on jeszcze o tak póz-
nej porze, w pracy szukał zapomnienia.
Dziś jednak nie potrafił się skupić, myśli jego wybiegały w dal. Wciąż
widział przed sobą czarującą twarzyczkę dziewczęcą, wciąż uśmiechały
się do niego kuszące oczy Astrid Holm. Burzyła się w nim młoda, gorąca
krew, buntował się i złorzeczył okrutnemu przeznaczeniu.
%7łycie jego było zmarnowane, musiał wytrwać do końca, musiał pozo-
stać opiekunem i stróżem nieszczęśliwej chorej. Musiał dotrzymać przy-
rzeczenia danego sobie. Skazany był na samotność i pustkę, choć serce
jego marzyło o miłości. Nigdy, nigdy nie spełnią się najgorętsze pragnie-
nia, nie wolno mu pójść za głosem serca. Powinien stłumić w zarodku
wszystkie słodkie sny o kochaniu i szczęściu. Jemu los przeznaczył
ciężkie obowiązki, puste, martwe życie, pełne rezygnacji i wyrzeczenia. ..
A może i on nie powinien się wyrzekać szczęścia?
Czyż nie wolno mu wyciągnąć po nie rąk? Czyż nie mógłby także być
szczęśliwym  mimo tego, co łączy go z chorą, uwięzioną w wieży?
Zerwał się, zaczął niespokojnie biegać po pokoju. Wreszcie znużony i
wyczerpany udał się do swojej sypialni.
Przed zaśnięciem zjawiła się jeszcze pewna myśl, która niby promień
słońca rozświeciła mroki jego duszy. Uśmiechnął się już w półśnie i
szepnÄ…Å‚:
 Astrid Holm przybędzie na zamek Rautenfels...
Ogarnęła go wielka radość, doznał uczucia pociechy. Ach, zobaczy ją
już wkrótce, będzie się mógł nacieszyć jej bliskością.
Zabawie ogrodowej sprzyjała piękna pogoda. Zanim zaczęli się zjeż-
dżać pierwsi goście, Astrid pożegnała się i wyruszyła na przechadzkę.
91
TL R
Poprzednio była jeszcze u Kasi, podziwiała ją w jasnoniebieskiej, je-
dwabnej sukience i życzyła jej przyjemnej zabawy. Raz jeszcze musiała
solennie zapewnić Kasię, że wcale się nie martwi i że nie zależy jej na
zabawie ogrodowej.
Dzień był bardzo ciepły, toteż Astrid włożyła prostą, lekką, białą su-
kienkę, która w miękkich fałdach układała się na jej pięknej, zręcznej
figurce.
Młoda dziewczyna została na dziś zwolniona ze wszystkich obowiąz-
ków, toteż było jej dziwnie lekko i uroczyście na duszy, gdy samotnie
kroczyła drogą prowadzącą do lasu.
Gdy znalazła się w lesie i powoli zaczęła się wspinać pod górę, ogar-
nęła ją wielka, niewytłumaczona radość. Cichutko nuciła piosenkę.
Pózniej zamilkła i odetchnęła pełną piersią. Postanowiła, że musi dziś
zapomnieć o wszystkich swoich kłopotach, o wszystkich smutnych
sprawach, jakie ją ostatnio nękały.
Była bardzo zadowolona, że nie bierze udziału w zabawie ogrodowej.
O ileż przyjemniejsza jest taka samotna wycieczka! I po cóż miałaby
przebywać w towarzystwie, które wcale nie pragnie jej obecności. Zrezy-
gnowała z tego z lekkim sercem. Być może, iż byłoby jej trudniej wyrzec
się tej rozrywki, gdyby wśród gości znajdował się doktor Harald Rodeck.
Astrid wiedziała jednak, że nie będzie go na zabawie ogrodowej u pań-
stwa Salten.
Minęła już prawie godzina od chwili, gdy dziewczyna rozpoczęła swo-
ją wędrówkę pod górę. I oto znalazła się na wspaniałej, szerokiej polanie
leśnej, skąd roztaczał się przecudny krajobraz. U swoich stóp ujrzała
dolinę i czyściutką wioskę. A tam dalej, na wzgórzu, wznosił się dumny
i malowniczy zamek Rautenfels.
Na lewo, w pobliżu zamku, spostrzegła także Różankę. Ujrzała w
ogrodzie jasne, barwne toalety pań, podobne do różnokolorowych kwia-
tów wśród zieleni.
Z wielką radością zobaczyła, że na polance, pod dużym rozłożystym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl