[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zastanów się, a dojdziesz do wniosku, że nie chodzi o to, która z tych postaw jest bardziej
realistyczna, tylko o to po co się zadrę-czać, kiedy można być szczęśliwym? Jeżeli zachowując
się jak Polly-anna sprawisz, że świat wokół Ciebie i Ty sam będziecie szczę-śliwsi, to dlaczego
jeszcze siÄ™ wahasz?
Rozważmy kilka przykładów obydwu postaw. Joan i Mary, dwie gospodynie domowe, miały po
czterdzieści parę lat, kiedy nagle zostały wdowami. Joan natychmiast zaczęła rozdzierać szaty.
Całymi latami wymuszała na wszystkich współczucie, aż doszło do tego, że każdy jej unikał, co
tylko utwierdziło ją w prze-konaniu, że kobieta samotna nie jest nigdzie zapraszana. Wbiła sobie
do głowy, że już nikt jej nigdy nie pokocha i oczywiście wszystko robiła, żeby to potwierdzić.
Renta po mężu ledwo star-czała na życie, więc postanowiła przykroić potrzeby do posiada-nych
środków, no bo przecież nikt nie zatrudni kobiety w jej wie-ku. Parę razy zgłosiła się nawet na
rozmowę kwalifikacyjną, ale zważywszy jej brak zapału, żadnej pracy oczywiście nie otrzy-mała.
Swoim negatywnym nastawieniem skazała się na reali-styczne życie w udręce.
Mary natomiast po śmierci męża przybrała postawę Pollyanny.
Po krótkiej żałobie, wzięła się w garść i rozpoczęła nowe życie. Była jedną z tych osób, które
szczerze wierzą, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jej mąż także nie zostawił zbyt
wiele pieniędzy, więc postanowiła sama na siebie zarobić. Chociaż nigdy wcześniej nie
pracowała, wierzyła, że coś się dla niej znajdzie. Od dawna zajmowała się nieodpłatnie
szukaniem sponsorów i bardzo lubiła to robić. Korzystając ze swoich dotych-czasowych
doświadczeń, zgłosiła się na asystentkę do wydziału zbierania funduszy przy niewielkiej
organizacji charytatywnej. Po dwóch latach była już szefem wydziału. Przez cały ten czas czuła,
że się rozwija jak nigdy przedtem. I choć za nic w świecie nie życzyłaby mężowi śmierci i nadal
za nim nieraz zatęskni, ogromnie rozkwitła.
W przeciwieństwie do przyjaciół Joan, przyjaciele Mary nigdy jej nie pomijali w swoich planach.
Bo niby dlaczego? Tryskała energią i zarażała ich swym entuzjazmem. Sposób, w jaki wyszła ze
swojej tragedii wszystkim dodawał skrzydeł. Swoim pozytyw-nym nastawieniem wymościła
sobie bardzo realistycznie ży-cie, pełne radości i zadowolenia.
Nic nie jest z natury realistyczne ani nierealistyczne. Wszystko zależy od podejścia do sytuacji.
Swoją rzeczywistość kreujemy sami. Co to ma wspólnego z lękiem? Wszystko! Przypomnij
sobie, że uporać się z lękiem, to przejść z pozycji cierpienia do pozycji siły. Choć obie kobiety
miały wiele obaw, Joan podchodziła do swo-ich lęków z pozycji cierpienia, a Mary z pozycji
siły. Lęk Joan do-prowadził ją do stagnacji; lęk Mary doprowadził ją do rozwoju. Joan nadal
martwi się, że ma za mało przyjaciół, że umrze w sa-motności, że zabraknie jej pieniędzy. Troski
wiszą nad nią jak chmura gradowa. Doprawdy żyje po lewej stronie wykresu cier-pienia-siły -
jest bezradna, przygnębiona, bezwładna. Obawy Mary, natomiast, doprowadziły do tego, że
zbiera dla swojej organizacji dużo pieniędzy, świetnie się spisała podczas wywiadu
telewizyjnego, biuletyny informacyjne wychodzą na czas, i może się pochwalić wieloma innymi
sukcesami. Jej lęki mają zupełnie inną jakość niż lęki Joan. Mary żyje po prawej stronie wykresu
cierpienie-siła: jest pogodzona ze światem, ma napęd i chęć do działania. Nie ma co do tego
żadnej wątpliwo-ści: naucz się myśleć pozytywnie, a coraz bardziej będziesz od-zyskiwał siły.
Jack Canfield, prezes Self-Esteem Seminars, nauczył mnie cu-downego dowodu na wyższość
pozytywnego nastawienia nad nastawieniem negatywnym. StosujÄ™ go podczas moich
warszta-tów. Zapraszam na środek jedną z kobiet i proszę, by stanęła twarzą do grupy.
Upewniwszy się, że ma zdrowe ramiona, pro-szę moją ochotniczkę, by zacisnęła pięści i
wyciągnęła ramiona w bok. Staję naprzeciw niej, wyciągam rękę i próbuję jej ramię zepchnąć w
dół, prosząc jednocześnie, by opierała się co sił. Jesz-cze nigdy nie udało mi się zepchnąć jej
ramienia w dół za pierw-szym razem.
Proszę następnie o opuszczenie ramion, zamknięcie oczu i po-wtórzenie dziesięć razy
następującego zdania: Jestem słaba i nie-godna szacunku . Proszę moją ochotniczkę, by
naprawdę wczuła się w te słowa. Kiedy powtórzy zdanie dziesięć razy, proszę, by otworzyła oczy
i ponownie wyciągnęła ramiona, dokładnie tak samo jak poprzednio. Przypominam, by opierała
się jak tylko może. Natychmiast udaje mi się zepchnąć jej ramię w dół, jak gdyby cała siła z niej
uszła.
Szkoda, że nie możesz zobaczyć min moich ochotniczek, kiedy nie udaje im się oprzeć mojemu
naciskowi. Kilka osób prosiło mnie o powtórzenie próby. Nie byłam jeszcze gotowa! -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]