[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zadzwonię do siódmej piętnaście, on zawiadomi policję. -
niewiele zostało im czasu. Sasza wyjedzie...
Jej głos brzmiał teraz spokojniej.
W tym momencie usłyszał ciche skrzypnięcie. Ostatni
TRUMANISASZA " 181
180 " TRUMANISASZA
- Pewnie myślisz, że jesteś niezastąpiony? Dla niej nikt
- Myślisz, że jesteś strasznie sprytna, prawda? - skrzy
nie jest niezastÄ…piony. Nie widzisz, co ona szykuje?
wił się.
- Zamknij się - ucięła ostro Deidre, gdy Lawrence rzu
- Ty też myślisz, że jesteś strasznie sprytny, nie?
cił w jej stronę podejrzliwe spojrzenie. Pogłaskała go zmy
- Co to ma znaczyć?
słowym gestem. Musiała uspokoić jego obawy. Miał prze
- Pracujesz dla Deidre Baker - zaczęła. Widząc efekt
cież broń.
swoich słów, ciągnęła dalej. - Straciłeś dla niej głowę,
prawda? Dla niej zamordowałeś Billa Hovy. - Hej! - zawołał Jack do swoich ludzi - jak tam, chło
- Jesteś jednak sprytniejsza, niż na to wyglądasz - us
pcy?
łyszała w mroku kobiecy głos. Rozpoznała go. To był
Potwierdzili, że wszystko w porządku.
głos Deidre Baker. W chwilę pózniej kobieta wyszła
- Phillips, Barkley, wiecie, co macie robić - dodał.
z ukrycia.
Co to może znaczyć, zastanawiała się Sasza z niepoko
- Teraz ty jesteś szefem, prawda? - spytała Sasza.
jem. Nie rozumiała tych słów.
- Owszem - odparła Deidre, już się z niczym nie kry
- Gdzie jest ikona? - zapytała Deidre.
jąc. - Zaczęliśmy to we trójkę. Martin, Bill Hovy i ja. Do
- Muszę najpierw zobaczyć panią Fortune - odparła
tego kilku zaufanych ludzi. - Uśmiechnęła się prowokują
Sasza.
co do Lawrence'a. - Niestety, Martinowi zaczęły wysiadać
- Przyprowadzcie to stare pudło - zakomenderował
nerwy - ciągnęła beztroskim tonem. - Szczególnie po
Lawrence, gdy Deidre Baker skinęła głową.
ostatniej podróży do Moskwy. To udawane małżeństwo
Jessica wyglądała wyjątkowo spokojnie, gdy wpro
i towarzystwo Bartowa zupełnie wytrąciły go z równowa
wadzono ją do środka. Spojrzała na Saszę z uśmie
gi. Stwierdziliśmy, że nie możemy na niego liczyć. Trzeba
chem, jakby chciała jej dodać otuchy. Potem powiodła
to było jakoś załatwić. - Tym razem jej uśmiech przezna
wzrokiem dokoła, zatrzymując go na jednym z maneki
czony dla Jacka był pełen aprobaty.
nów. Sasza zdrętwiała. To już koniec. Tam przecież stał
- Ale wmówiłaś Billowi Hovy'emu, że to zrobił Bar-
Tru.
tow.
Starsza pani odwróciła spojrzenie od swego wnuka. Jej
- Nawet nie musiałam. Bill patologicznie bał się Ro
twarz była zupełnie obojętna.
sjan. Wiedział, że Bartow siedział Martinowi na karku.
- No dobra - powiedział Lawrence. - Teraz ikona.
Sam wymyślił sobie sprawcę morderstwa. Wpadł w pani
Sasza spojrzała uważnie na Deidre.
kę. Wiem, że namawiał cię na oddanie ikony Bartowowi.
- A jaką mam gwarancję, że nic nam się nie stanie, jeśli
Myślał, że to go uratuje. - Deidre pogłaskała Lawrence'a
jÄ… oddam?
po ramieniu. - Biedny Bill; znalazł się między młotem
- %7ładnej - odparła tamta. - Pozostaje ci tylko mi wie
a kowadłem.
rzyć.
Jack skrzywił twarz w uśmiechu.
- Tak jak wierzył ci twój mąż? I Bill Hovy? Tak jak
Sasza spojrzała na niego z politowaniem.
teraz wierzy ci Lawrence?
TRUMAN I SASZA. " 183
182 " TRUMAN I SASZA
- Wyjechała - odpowiedziała Jessica, spoglądając
- Zamknij się! - rzucił ostrzegawczo Lawrence.
uważnie na wnuka.
Sasza wyciągnęła rękę, podając mu ikonę. Drugą ręką
- DokÄ…d? Do hotelu?
ujęła dłoń Jessiki.
- Nie. Na lotnisko. Za godzinÄ™ ma samolot do Nowego
- Daj mi to! - rozkazała Deidre.
Jorku. StamtÄ…d odleci do Moskwy.
- Skąd ten pośpiech? - spytał Jack z chłodnym uśmie
chem. - Nawet bez pożegnania?
- Myślę, że to byłoby dla niej zbyt trudne - odparła
- Przecież wiesz, dlaczego, kochanie - łagodziła sytu
z wymownym spojrzeniem.
acjÄ™. - Tu robi siÄ™ trochÄ™ gorÄ…co.
- Babciu, to niemożliwe. Chce poświęcić to wszy
Teraz Sasza poczuła zapach dymu. To był ten dziwny
stko...
rozkaz Lawrence'a, zrozumiała wreszcie.
- Zależy, co się rozumie przez wszystko". - Położyła
- Przecież będziemy mieli dla siebie jeszcze mnóstwo
mu dłoń na policzku. Był gorący. Tak dobrze to znała.
czasu - powiedział Jack do Deidre.
- Wygląda na to, że wszystko" odeszło teraz z twojego
Ta uśmiechnęła się przymilnie, wyciągając ikonę z ręki
życia, prawda?
swego wspólnika.
Odpowiedział jej ledwie widocznym uśmiechem.
- Teraz już nie, kochanie. Twój czas się kończy.
- Więc to czuli Adam i Peter? - powiedział w zamyśle
Od tej chwili wszystko potoczyło się bardzo szybko.
niu. - Nie rozumiałem ich. Nawet nie próbowałem rozu
Jack wymierzył pistolet w zdrajczynię. Trzech ludzi z gan
mieć.
gu złapało go za ramiona.
- Aż do teraz, prawda?
W końcu to Deidre była tu szefem.
Sasza wykorzystała ten moment i złapawszy za rękę - Teraz muszę się spieszyć - oznajmił, całując babcię
Jessicę, pociągnęła ją za drewniany kontuar.
w policzek.
- Na podłogę, szybko! - poleciła.
Jessica uśmiechnęła się, widząc, jak wybiega z domu.
Manekiny ożyły nagle, zaskakując zupełnie Deidre,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]