[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poślizguje się, nogę wyrzuca za daleko, czubkiem buta zahacza o śpiwór i trafia kobietę pod
nos. Tryska krew. Skurwysyny!, rozlega się, krzyk jest teraz tak głośny i przenikliwy, że
wypełnia całą przestrzeń. Mordercy! Hołota! Brat ciągnie kuzyna do drzwi. Chodz, zmywamy
się. Wypadają za drzwi, na zewnątrz. Parszywe, śmierdzące gnoje, słyszą jeszcze głos z
kabiny, odrobinę ciszej, choć wciąż na tyle głośno, że pewnie słychać go aż na rogu. Ale już
pózno, ulica jest pusta, ledwie w trzech, czterech oknach pali się światło.
Nie chciałem... zaczyna kuzyn. Poślizgnąłem się. Ja pierdolę, co za gangrena! Pewnie,
że nie chciałeś, mówi brat. Pewnie. Jezu, niech ona zamknie ten ryj! Z kabiny bankomatu
wciąż dochodzi głos kobiety, ale drzwi się zatrzasnęły, i dzwięk jest już bardziej
przytłumiony, jak gderanie, niewyrazne, urażone gderanie.
A potem nagle obaj zaczynają się śmiać; po czasie będą jeszcze dokładnie pamiętać,
jak na siebie popatrzyli, na własne oburzone i rozpalone twarze; ten widok oraz stłumione
mamrotanie za szklanymi drzwiami, i to, jak wybuchnęli śmiechem. Głupkowatym rechotem.
Nie mogą go powstrzymać, muszą oprzeć się o ścianę, a potem o siebie nawzajem. Uwieszają
się sobie na szyjach, ich ciałami wstrząsa śmiech. Para gnojów! Brat naśladuje piskliwy głos
kobiety. Skurwysyny! Kuzyn kuca, potem przewraca się na ziemię. Przestań! Proszę cię! Nie
wytrzymam!
Nieopodal stoi parę worków śmieci opartych o drzewo i jeszcze jakieś inne rzeczy,
które najwyrazniej zostały wystawione z myślą o przejeżdżającej śmieciarce: fotel biurowy na
kółkach, karton po telewizorze plazmowym, lampa biurowa i ekran monitora. Kiedy chwytają
za fotel biurowy i ciągną go do kabiny bankomatu, ciągle jeszcze się śmieją. Parszywa,
śmierdząca dziadówa! Zamachują się na tyle, na ile jest to możliwe w małym pomieszczeniu,
i rzucają fotelem w śpiwór, do którego kobieta zdążyła już z powrotem wlezć. Kuzyn
przytrzymuje drzwi, by się nie zamknęły, brat biegnie po lampę i jeszcze dwa worki śmieci.
Głowa kobiety ponownie wyłania się ze śpiwora, faktycznie jej włosy posklejane są w grube,
tłuste strąki, ma brodę, a może to po prostu oblepiający ją bród. Ramieniem próbuje odsunąć
fotel, co jednak tylko po części jej się udaje. Dlatego pierwszy worek ze śmieciami trafia ją
prosto w twarz, odrzuca jej głowę do tyłu, a ta silnie uderza w metalowy kosz przytwierdzony
do ściany kabiny. Teraz kuzyn rzuca lampą biurową. To staroświecki model z owalnym
kloszem i ramieniem w harmonijkę. Klosz trafia kobietę w nos. Być może to dziwne, że już
nie krzyczy, że brat i kuzyn nie słyszą już jej piskliwego głosu. Siedzi tylko zamroczona,
kiwając jakby sennie głową, kiedy ląduje na niej drugi worek śmieci. Idz se gdzie indziej
gnić, głupia dziwko! Idz do pracy! To  Idz do pracy! wywołuje w nich kolejny atak śmiechu.
Do pracy!, krzyczy brat. Do pracy, pracy, pracy! Kuzyn znowu wybiega na zewnÄ…trz, pod
drzewo, po worki śmieci. Odsuwa karton po telewizorze plazmowym i co widzi? - kanister.
Taki wojskowy typ kanistra, zielony model, jaki przynależy do wyposażenia jeepów. Kuzyn
łapie kanister za uchwyt. Pusty. Nie spodziewał się niczego innego, przecież kto by wystawił
pełny kanister na śmieci? Nie, nie, co chcesz zrobić?, woła brat na widok kuzyna
nadchodzącego z kanistrem. Nic, stary, nic takiego, pusty jest, a co myślałeś? Kobieta jakby
się ocknęła. Wstydzcie się, gówniarze, mówi nagle wyjątkowo przyzwoitym głosem, być
może głosem z dalekiej przeszłości, sprzed swojego stoczenia się. Zmierdzi tu, mówi kuzyn,
sfajczymy tę budę. Podnosi kanister. Tak, świetnie, odpowiada kobieta, a teraz wreszcie
pozwolicie mi spać? Nos przestał jej krwawić. Kuzyn ciska pusty kanister - kto wie, może
celowo - obok jej głowy, na bezpieczną odległość, co wywołuje i owszem kupę hałasu, ale w
w ogólnym rozrachunku jest mniej poważne niż rzucanie workami śmieci i lampą. Jakiś czas
potem - parę tygodni pózniej - na nagraniu puszczonym w  Opsporing Verzocht 4 bardzo
dobrze będzie widać, że po rzuceniu kanistra obaj chłopcy znowu wychodzą na zewnątrz.
Dość długo nie wracają. Zresztą na nagraniu kamery przemysłowej, zawieszonej w rogu
kabiny, kobiety w śpiworze nie widać ani razu. Kamera skierowana jest na drzwi, na ludzi,
którzy wchodzą wybrać pieniądze, na pobierających gotówkę, zaś reszta kabiny pozostaje
poza jej polem widzenia.
W wieczór, kiedy to po raz pierwszy zobaczyliśmy z Claire nagranie, Michel był w
swoim pokoju. Siedzieliśmy obok siebie na kanapie, z gazetą i czerwonym winem, które
pozostało z kolacji. Wszystkie gazety zdążyły już opisać to wydarzenie, wielokrotnie
pojawiło się w wiadomościach telewizyjnych, ale po raz pierwszy pokazano sam film. Obraz
przeskakiwał, był nieostry, natychmiast dało się rozpoznać, że to nagranie kamery
przemysłowej. Do tej pory ludzie odsądzali sprawców wypadku od czci i wiary. Do czego ten
świat zmierzał? Bezdomna... młodzież... zaostrzenie kar; tak, zza rogu wychynął również apel
o karę śmierci.
Tak było do czasu emisji  Opsporing Verzocht . Dotąd cała sprawa nie była niczym
więcej jak doniesieniem - fakt, że szokującym, ale tak jak wszystkie doniesienia skazanym na
zużycie się: z upływem czasu zatarłyby się ostre kanty, aż w końcu całość zniknęłaby nam z
oczu; w każdym razie byłoby to doniesienie niedostatecznie ważne, by zachowało się w
naszej pamięci zbiorowej.
Ale nagranie z kamery przemysłowej zmieniło wszystko. Chłopcy - sprawcy -
otrzymali twarze, choć trzeba przyznać, że owych twarzy, z powodu słabej jakości nagrania
oraz faktu, że obaj nosili czapki naciągnięte aż po brwi, nie dało się tak w trymiga rozpoznać.
Widzowie zobaczyli raczej coś innego: ujrzeli, że chłopcy pysznie się bawili, że prawie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl