[ Pobierz całość w formacie PDF ]

go służbistę zawiadamiającego mnie gromko, że wobec zamachu na moje życie pozostawi w
mieszkaniu dwóch policjantów dla bezpieczeństwa. Przedstawił ich nawet niemal wrzeszcząc,
w pośpiechu używając do tego celu nazwisk dwóch naszych wspólnych znajomych.
111
Na palcach podeszłam do drzwi kuchennych, podczas gdy Marcin symulował głośną
rozmowę ze mną w pokoju. Usłyszałam kroki kogoś zbiegającego po schodach.
Chwilowo bandziorów mieliśmy z głowy. Koniecznie musiałam skontaktować się z
LalkÄ….
Zamiar mogłam zrealizować tylko w pokoju. Drzwi kuchenne przepuszczały dzwięki w
obie strony i nie wiadomo było, czy włamywacze nie wrócili i pod nimi nie podsłuchują.
Wypukałam numer przyjaciółki i przeczekując trzaski i szumy połączenia, nastawiłam
siÄ™ duchowo na rozmowÄ™.
- Nie mogę teraz... - usłyszałam.
- Zamknij się. Trupy tu padają. Musisz mnie wysłuchać. Zjedz na prawo.
- Dlaczego?
- Bo prawym pasem można wolniej jechać. Już, mówię!
- Zaraz, zaraz... - usłyszałam mamrotanie. - No dobrze, na dwa pasy w prawo skręciłam.
Już mogę wolniej.
- Stań gdzieś. Ważne rzeczy mam ci do powiedzenia. Gdzie jesteś?
- Na Przełęczy Breneńskiej. Tutaj nie ma gdzie stanąć! Autostrada jest! Po sześć pasów
w jednÄ… stronÄ™!
- Budki tam są - przypomniałam sobie.
- Jakie budki?
- Za autostradę płacisz. Budki są.
- No, rzeczywiście. Co z tego?
- Za taką budką stań. Nie przejeżdżaj i nie płać. Stań na budce. Jakbyś się zepsuła.
Dziesięć minut ci daję - zakończyłam stanowczo, nie słuchając, co jeszcze Lalka do telefonu
wykrzykuje.
W wyobrazni widziałam szarą skalną ścianę sięgającą nieba po lewej i bezkresną dal po
prawej. W tej dali gdzieś, nisko, stały domki i kościoły z klocków. Z czerwonymi dachami.
Skalna ściana po lewej miała ciepły szary kolor. Wyglądała jak porowata. Różne warstwy
przenikały się wzajemnie, zwisały łagodnie, półokrągło. Skóra słonia widziana z bliska. Na-
wet ciepło biło od skał jak od żywego stworzenia. Poniżej, aż po horyzont, sześciopasmowa
autostrada. Rozległe, wyasfaltowane pole poprzedzielane białymi liniami. Po tych pasach jak
szybkie żuki w obie strony mknęły samochody. Każdy najszybciej jak mógł. Od czasu do
czasu pojawiało się coś przypominającego nieprzystojne żółte wypryski. Budki, w których
płaciło się za przejazd autostradą.
Z zegarkiem w ręku przeczekałam dziesięć minut i zadzwoniłam ponownie.
112
- No, stoję już za taką budą. Ci w środku robią do mnie miny i machają - rozpoczęła
Lalka.
- Nie zwracaj uwagi. Tu trupy padają i zapowiada się, że będzie więcej - odpowiedzia-
Å‚am.
- Kto? I dlaczego więcej? - spytała zdziwiona Lalka.
- Samochód mi wysadzili. Z człowiekiem w środku. Znaczy z policjantem - wyjaśniłam.
- Dlaczego nie z tobÄ…?
- A co? Wolałabyś z duchem teraz rozmawiać?
- Niekoniecznie. Co to za hekatomba? Wybuchy jakieÅ›?
- Bomby podkładają. Na razie nie wszystkim. Tylko mnie.
- Jaśniej to jakoś powiedz. Nic nie rozumiem.
- Pamiętasz tę dziewczynę, którą zabrałyśmy na granicy? Kiedy jechałyśmy w tamtą
stronę - zignorowałam pytania Lalki.
- No, pamiętam, zabrałyśmy. Jej to nie bardzo, wiesz, że do twarzy pamięci nie mam.
- Rozmawiałaś z nią. Pamiętasz?
- To chyba niekaralne?
- Przestań się wygłupiać.
- Słuchaj, jakiś z tej budki do mnie idzie. Ja tu stać nie mogę.
- Za tymi budkami, od twojej strony, takie trójkąty żółte są zrobione. Widzisz je?
- Właśnie na takim stoję.
- Przejedz w lewo. Wracać musisz. A w ogóle, dlaczego dopiero na przełęczy jesteś?
- Złotą Pragę zwiedziłam. I Wiedeń. Po drodze był. Wiesz, że ja lubię Straussa.
- Którego?
- Co którego?
- Którego Straussa lubisz, pytam.
- Wszystkich, ale najbardziej Johanna. Dlaczego mam wracać? Na urlopie jestem.
- Już nie. W kraju jesteś potrzebna.
- No, dobrze, trochę mniej tych samochodów. Przejadę w lewo do następnej budki. Ten
tutaj mnie odgania.
- Przejechałaś już?
- Och! Trochę trudne. Dobrze, że tu wszyscy zwalniają, jak do tych bud dojeżdżają.
- Jeszcze raz, do następnej budy w lewo. Jedz!
- Po co mam to robić? %7łabie skoki.
- Do domu wracasz. To w drugÄ… stronÄ™.
113
- Ale ja nie chcę wracać! Dopiero urlop zaczęłam. Pięknie jest.
- Musisz. Mówiłam już, że tu trup gęsto pada. Jesteś potrzebna.
- No, dobrze. W lewo już nie mogę. Muszę zakręcić. Po co te skoki robiłam?
- %7łebyś dwa razy za autostradę nie płaciła. Zawracaj!
- Już! Na najszybszym pasie jestem! Rozpędzają się!
- W prawo zjeżdżaj! W prawo!
- Poczekaj! Odkładam telefon. - Potem słyszałam już tylko silnik. Lalka zjeżdżała na
prawy pas.
- No, dobrze. Wlokę się i pewnie wszyscy na mnie plują. Mogę rozmawiać - odezwała
siÄ™.
- Koniecznie musimy wiedzieć, o czym z tą dziewczyną rozmawiałaś. A zwłaszcza, co [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl