[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bezczelne i dobrze płatne awanturnictwo. Są awanturnicy polityczni, dlaczego nie miałoby być
awanturników religijnych? Założywszy, że ma pan dar przekonywania, a na pewno tak jest,
wyobrażam sobie, że doskonale poradziłby pan sobie w takiej roli, wystarczyło po prostu zdobyć
sobie szeroką publiczność albo mieć kogoś, kto by to za pana zrobił. To ostatnie, jak
przypuszczam?
To było pół pytanie, pół stwierdzenie.
 Tak, zdobyłem szeroką publiczność  spokojnie odparł Llewellyn.
 Ale poszły na to duże pieniądze?
 Nie przeczÄ™.
 I to właśnie mnie intryguje. To znaczy intrygowało po tym, kiedy zobaczyłem pana i
usłyszałem. Jak mógł pan przystać na coś takiego?  Zarzucił na ramię swój sprzęt malarski. 
Czy nie zjedlibyśmy kiedyś razem kolacji? Jestem ogromnie zainteresowany rozmową z panem.
Tam poniżej widać mój dom. Biała willa z zielonymi okiennicami. Jeśli nie ma pan ochoty, proszę
odmówić wprost. Nie musi się pan uciekać do wykrętów.
Llewellyn zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią.
 Przyjdę z wielką przyjemnością  rzekł wreszcie.
73
 To świetnie. Dzisiaj wieczorem?
 Dziękuję.
 O dziewiątej. Proszę nie zawieść.
Ruszył w dół zbocza wielkimi krokami. Llewellyn patrzył za nim jeszcze przez chwilę, po czym
postanowił jeszcze trochę pospacerować.
3
 A więc wybiera się pan do domu se?ora sir Wildinga?  Woznica rozklekotanej Wiktorii* nie
ukrywał ciekawości. Zniszczony wehikuł przyozdabiał wesoły szlaczek malowanych kwiatów, a
zaprzężony do niego koń był wystrojony w naszyjnik z niebieskich paciorków. Koń, powóz i
woznica sprawiali wrażenie jednakowo pogodnych i wesołych.  Sławny se?or sir Wilding to
bardzo życzliwy człowiek  mówił dalej.  On tu nie jest obcy. Jest jednym z nas. Don Estobal,
właściciel willi i ziemi, o, ten to był stary, bardzo stary. Pozwalał się okradać, całymi dniami czytał
książki i wciąż dostawał nowe. W willi są pokoje zastawione książkami do samego sufitu. To nie
do wiary, żeby człowieka tak ciągnęło do książek. No ale zmarło mu się, don Estobalowi. Stary
umiera, a my tu wszyscy zachodzimy w głowę, czy jego willa zostanie sprzedana. Wtedy
przyjeżdża sir Wilding. Znaliśmy go od chłopca, bo siostra don Estobala wyszła za Anglika, a jej
dzieci i dzieci jej dzieci spędzały tutaj wakacje. Ale po śmierci don Estobala posiadłość przechodzi
na sir Wildinga i on przyjeżdża tutaj, aby ją odziedziczyć, i od samego początku zaczyna
zaprowadzać porządki, i wydaje na to dużo pieniędzy. Ale potem przychodzi wojna, a nasz senor
zabiera się stąd na wiele lat, tylko że przed wyjazdem ma jedno w głowie: jak go nie zabiją, to
wróci na wyspę, nie inaczej. No i postawił na swoim. Już dwa lata, jak wrócił, do tego z nową
żoną, i jak osiadł tu na stałe.
 A zatem żenił się dwa razy?
 Tak.  Woznica konfidencjonalnie zniżył głos.  Pierwsza żona była złą kobietą. Nie
powiem, nie zbywało jej na urodzie, ale wciąż go zdradzała z innymi mężczyznami, nawet tutaj, na
wyspie. Po co się z taką żenić? Po mojemu to on nie umie sobie radzić z kobietami, za bardzo im
ufa. Powiem jedno: mężczyzna powinien wiedzieć, komu wierzyć, a komu nie. Sir Wilding tego
nie pojmuje. Nie zna siÄ™ na kobietach. I chyba nigdy siÄ™ nie pozna.
ROZDZIAA CZWARTY
Gospodarz przyjął Llewellyna w długim, niskim pokoju, całkowicie wypełnionym książkami.
Okna były otwarte na oścież. Z pewnej odległości dochodził łagodny poszum morza. Napoje były
ustawione na niskim stoliku pod jednym z okien.
Wilding powitał gościa z nie ukrywanym zadowoleniem i przeprosił za nieobecność żony.
 Cierpi nieznośnie z powodu migreny  powiedział.  Mam nadzieję, że spokój i cisza,
panujące na wyspie, mogą złagodzić te dolegliwości, ale na to trzeba trochę czasu. Jeśli chodzi o
lekarzy, ci rozkładają bezradnie ręce.
Llewellyn wyraził swoje współczucie w kilku uprzejmych słowach.
 %7łycie ją ciężko doświadczyło   wyznał Wilding.  Ciężej niż każdą inną dziewczynę w
jej wieku. A była wówczas taka młoda. Wciąż jest bardzo młoda.
Czytając z jego twarzy, Llewellyn powiedział cicho:
 Pan jÄ… bardzo kocha.
 Być może za bardzo, choć przyznaję, że ku mojemu własnemu szczęściu  westchnął
Wilding.
 Czy także ku jej szczęściu?
 %7ładna miłość na świecie nie jest w stanie powetować tego, co wycierpiała  powiedział
gwałtownie.
74
We wzajemnym stosunku obu mężczyzn wyczuwało się dziwną nutę zażyłości, która tak
naprawdę zrodziła się już w pierwszej chwili poznania. Być może to, że nie łączyło ich nic
wspólnego (narodowość, wychowanie, sposób bycia, przekonania) pozbawiało ich zwykłej w
takich okolicznościach powściągliwości czy wyzwalało z oków konwenansu, a także sprawiało, że
łatwo gotowi byli zaakceptować jeden drugiego. Byli niby rozbitkowie wyrzuceni przez morze na
bezludną wyspę albo unoszeni na tratwie nie wiadomo jak długo. Mogli rozmawiać ze sobą
otwarcie, niemal z dziecięcą naturalnością.
Niebawem zasiedli do kolacji. Była niewyszukana, za to wyborna w smaku i pięknie podana.
Llewellyn odmówił wina.
 Jeśli woli pan whisky&
Gość jeszcze raz potrząsnął przecząco głową.
 Dziękuję, zadowoli mnie woda.
 Proszę wybaczyć pytanie: czy to pańskie zasady?
 Nie. Skończyłem z zasadami. Teraz nie mam żadnego powodu, dla którego miałbym nie napić
się z panem wina. Picie nie weszło mi w krew, to wszystko.
Kiedy wymawiał słowo  teraz , Wilding gwałtownie uniósł głowę. Wyglądał na ogromnie
zaciekawionego. Już chciał otworzyć usta, aby coś powiedzieć, kiedy w sposób oczywisty
powstrzymał się i zaczął mówić o postronnych sprawach. Był interesującym gawędziarzem i
można z nim było porozmawiać na wiele tematów. Nie tylko dlatego że wiele podróżował i że
bywał w najdalszych zakątkach kuli ziemskiej: posiadał rzadki talent przedstawiania wszystkiego, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl