[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Decimie bardzo spodobała się pierwsza lekcja jazdy, chociaż
podejrzewała, że będzie obolała przez cały następny tydzień.
Alathea pożyczyła jej strój do konnej jazdy, a Simmonds
pomógł jej dosiąść Coral, spokojnej orzechowej klaczy, którą
siodłano tylko dla pań. Początkowo Decima myślała, że jazda
na koniu bokiem jest bardzo niebezpieczna, bardziej niż na
sposób męski, ale kiedy już się odprężyła, wdzięczna klaczy
za cierpliwość, jazda zaczęła ją cieszyć. Starała się nie patrzeć
w dół, na ziemię, która wydawała się bardzo odległa, za to
koncentrowała się na prostej postawie i trzymaniu wodzy tak,
jak pokazał jej Simmonds.
Doszła do wniosku, że jazda bokiem jest o tyle lepsza dla
133
pań, że w tej pozycji kobieta nie ryzykuje odsłonięcia nóg, co
by się mogło zdarzyć przyjezdzie po męsku. A tak jedną nogę
trzymała w specjalnym uchwycie przy siodle, drugą miała
mocno osadzonÄ… w strzemieniu.
- Właśnie tak, panienko - chwalił ją Simmonds.
Stajenny, trzymając lonżę, okrążał z koniem padok. Wpewnej
chwili, kiedy wracali już do stajni, Decima zobaczyła Alexandra
opartego o parkan wybiegu. Przyglądał się im.
- Jak poszÅ‚o? - zapytaÅ‚ z uÅ›miechem, kiedy do niego do­
jechała.
- Wspaniale! Chociaż pewnie będę musiała dzisiaj wziąć
bardzo gorącą kąpiel. - Zamilkła, nagle uświadamiając sobie,
że Catherina uznałaby prawdopodobnie, iż z dżentelmenem nie
należy mówić o takich sprawach. Lekko siÄ™ zarumieniÅ‚a i skon­
centrowała na swojej postawie.
Alexander otworzył bramę i ruszył za nimi do stajni. Właśnie
wchodzili na podwórko, gdy z boksów wyłonił się Bob.
Decima ściągnęła lejce i pochwyciła się grzywy klaczy,
która z zaskoczenia zarzuciła łbem. Kiedy Decima odzyskała
równowagę, Boba już nie było.
Poklepała zwierzę po szyi.
- Przepraszam, Coral, to moja wina. - Spojrzała na Alexan-
dra. Czy powinna mu coś powiedzieć? A jeśli tak, to co? %7łe
mężczyzna, którego spotkała u Lizy i który robił słodkie oczy
do Georgii, nagle pojawił się w Peverell Park? Pomyśli, że jest
szalona. Czy to był Bob? Może się pomyliła?
- Chodzmy, panno Wells -ponaglił ją Alexander. -Musimy
ściągnąć panią na dół.
134
Decima spojrzała na ziemię. Jak zsiąść z tego zwierzęcia,
żeby się nie poobijać?
- Proszę wyjąć nogę ze strzemienia, o tak. Teraz proszę
wyjąć druga nogę z kuli na łęku. Teraz niech się pani ześliznie.
- Mam się ześliznąć?
- Złapię panią. Proszę położyć ręce na moich ramionach.
- Jest pan pewien? - dopytywała się nieco zduszonym
głosem. Nie była przekonana, czy zesliznięcie się wprost
w ramiona mężczyzny to odpowiednie zachowanie dla damy.
- No, proszę być odważną. - Alexander doskonale wiedział,
o co martwi się Decima, i był tym rozbawiony.
Och, dobrze, pomyślała. Proszę bardzo. Położyła ręce na
barkach Alexandra i zeskoczyła. Ten złapał j ą w pasie i odstawił
miękko na ziemię. Stało się to tak szybko, że Decima prawie
nie miała czasu zwrócić uwagi na jego siłę.
- Widzi pani - powiedział. - To proste.
- DziÄ™kujÄ™. - ByÅ‚a mu wdziÄ™czna, że nie wykorzystaÅ‚ sy­
tuacji. Z drugiej strony, trochę przekornie, żałowała, że tak się
nie stało. Albo że przynajmniej nie próbował.
Alexander zostawił ją i poszedł obejrzeć nowego zrebaka
ojca. Decima odwróciÅ‚a siÄ™ do Simmondsa, żeby mu podziÄ™­
kować. Zobaczyła, że stajenny przygląda się jej z szerokim
uśmiechem na twarzy.
- Jak mi poszło?
- Zupełnie dobrze, panienko. Ma pani dryg do koni.
- Mam nadzieję, że jutro w kościele zdołam jakoś uklęknąć.
Simmonds roześmiał się.
- Lepiej zabrać ze sobą poduszkę, panienko. Aawki u św.
Marii są bardzo twarde, nic a nic nie wyściełane.
Wracała do domu powoli, po części dlatego, że odkrywała
135
mięśnie, o których istnieniu nie miała pojęcia, po części po
to, żeby zyskać nieco czasu na przemyślenia. Nie obawiała
się niczego, kiedy Simmonds pomagał jej wsiąść na konia.
Była zła na siebie, że czuła się zupełnie inaczej, gdy przy
zsiadaniu pomagał jej Alexander. Postanowiła zmienić temat
rozmyślań. Przypomniała sobie Boba. Prawdopodobnie to
z powodu jego obecnoÅ›ci tutaj Georgia jest taka podekscyto­
wana. Ale skąd Bob zna pana Hugh? Czy powinna zapytać
o to Georgię? Poza tym Decimę dręczyło przekonanie, że coś
przeoczyła.
Georgia zapewniÅ‚a DecimÄ™, że wszyscy na dole w sÅ‚uż­
bówce są dla niej mili, ale prawda wyglądała nieco inaczej.
Celina, pokojówka Alathei, szybko odkryła, że Georgia jest
tylko zwykłą służącą, i odtąd wyraznie okazywała jej swoją
antypatię, przede wszystkim zupełnie ją ignorując. Potem
Georgia usłyszała kilka uwag na temat swojej twarzy, ponoć
wyglÄ…da tak, jakby ktoÅ› na niÄ… rozlaÅ‚ kubeÅ‚ farby. ByÅ‚a przy­
zwyczajona do podobnych docinków, ale i tak ją bolały.
Służące uznały, że się wywyższa, i dały jej to odczuć.
- Nie zwracaj na nie uwagi - szepnÄ…Å‚ jej Wilmot, kiedy
spotkali się przy śniadaniu. - Bądz ponad to, moja droga.
Georgia uśmiechnęła się, nie bez wysiłku. Bob siedział przy
gorszym stole i najwyrazniej dobrze się bawił otoczony chmarą
rozchichotanych dziewcząt. Nawet on ją opuścił. Z trudem
skończyła posiłek, czekając, aż pani Wimborne da znak, że
może odejść od stoÅ‚u. Gospodyni daÅ‚a jej wyraznie do zro­
zumienia, że choć Georgii wolno jadać przy lepszym stole, to
nie jest mile widziana na herbacie w jej saloniku.
136
Pani Wimborne skinęła głową. Georgia wstała i z wysoko
uniesioną głową podeszła do drzwi.
Musiała przejść obok Boba, który stojąc, rozmawiał z Dorot- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl