[ Pobierz całość w formacie PDF ]
planów.
- To, co mam zrobić, zabierze mi prawie cały dzień.
Jutro będziesz w domu sama.
Sara usiadła i skrzyżowała ręce na piersiach, spogląda
jąc na niego z zimną niechęcią.
- Dlaczego? Czy to część gry?
Usiadł obok i zaczął się przyglądać własnym dłoniom.
- Ja w nic nie gram, Saro. Muszę cię zostawić samą, bo
nie chcę ryzykować kontaktu telefonicznego z przyjacie
lem twego wuja, nawet gdybym go mógł w ten sposób
osiągnąć.
- Myślisz, że telefon jest na podsłuchu?
OCZEKIWANIE 129
- Po spotkaniu z Vaughnem musimy zakładać najgor
sze, nie sÄ…dzisz?
- Chyba tak. Co to znaczy, że nie jesteś pewien, czy
mógłbyś tego człowieka osiągnąć przez telefon?
- Z tego, co mówił twój wuj, nie jest to facet, który
rozmawia z ludzmi przez telefon. MuszÄ™ siÄ™ z nim zoba
czyć.
- Gdzie on jest?
- Niedaleko - odparł wymijająco Adrian. - Mogę do
niego dolecieć samolotem w ciągu paru godzin. Zarezer
wuję sobie miejsce na rano. Powinienem wrócić póznym
popołudniem.
- A ja mam siedzieć i cierpliwie czekać, tak?
- W domu nic ci siÄ™ nie stanie.
- Wolałabym polecieć z tobą.
Zaprzeczył ruchem głowy, nadal wpatrując się w sple
cione dłonie.
- Możesz mi przynajmniej wyjaśnić, dlaczego nie?
- ProszÄ™ ciÄ™, Saro...
- Ach, przestań! - wybuchnęła, tracąc cierpliwość.
Przez resztÄ™ dnia byli dla siebie uprzedzajÄ…co grzeczni.
Wysiedli z promu i Adrian zarezerwował miejsce na samolot
z ulicznego aparatu telefonicznego w Winslow. Sara nie zni
żyła się do podsłuchiwania jego rozmowy z urzędniczką z li
nii lotniczych. Pózniej miała o to do siebie pretensje. Przynaj
mniej wiedziałaby, dokąd się wybiera. Kiedy skończył roz
mowę, spytała tylko, czy wszystko załatwił.
- Najwcześniejsze wolne miejsce jest dopiero jutro ra
no o siódmej.
- Rozumiem.
130 OCZEKIWANIE
- To znaczy, że muszę popłynąć do Seattle pierwszym
porannym promem.
- Tak.
Adrian spojrzał na nią groznie.
- Chciałbym, żeby jedno było absolutnie jasne.
- To coÅ› nowego.
- Po moim wyjezdzie nie wolno ci pod żadnym pozo
rem opuszczać domu.
- Rozumiem - odparła urażonym tonem.
- To dobrze. W domu, kiedy włączę alarm, będziesz
całkowicie bezpieczna. Nikt nie wejdzie do środka, chyba
że użyje materiału wybuchowego.
- Co za rozkoszny pomysł. - Sara nie kryła ironii.
- Nie masz się czym martwić. Daj mi tylko słowo, że
nie wyjdziesz z domu, dopóki nie wrócę.
- Albo dopóki nie zjawi się wuj Lowell - dodała gład
ko, asekurujÄ…c siÄ™ na wszelki wypadek.
Kiwnął głową.
- Dobrze. Obiecujesz?
Przez moment Sara zastanowiła się, co by było, gdyby
nie złożyła obietnicy, poniechała jednak tej myśli.
- SÅ‚owo honoru.
- Przysięgam, że niedługo wrócę, Saro. Będę na pro
mie o piątej pięćdziesiąt pięć.
- WierzÄ™.
- To przestań mnie tak ozięble traktować - poprosił
Å‚agodnie.
- A propos zimna...
Adrian otworzył drzwi do domu, rzucając jej ostre spoj
rzenie.
OCZEKIWANIE 131
- Czy twoja wyobraznia znów pracuje?
- Myślę, że Vaughn naprawdę może być Wilkiem - po
wiedziała cicho Sara. - To by miało sens, prawda? Był
kiedyś blisko związany z wujem i mógł się dowiedzieć
o złocie.
- Nie warto na ten temat spekulować.
- Czemu nie? W końcu może do czegoś dojdziemy,
znajdziemy jakieś odpowiedzi, wyjaśnimy wątpliwości.
- Nie na ten temat.
Na chwilę zatrzymał się w korytarzu, nasłuchując, po
czym wpuścił ją do środka.
- Pomyśl, Adrianie. Ten obrzydliwy facet jest przypu
szczalnie zdrajcą. Wuj Lowell pojechał do Azji, żeby go
tam zwabić i unieszkodliwić.
- Saro, aktualnie znamy jedynie pytania i ani jednej
odpowiedzi.
- Ale dlaczego Vaughn kręciłby się tutaj, gdyby chciał
zdobyć złoto?
- Skąd mam wiedzieć, do cholery?!
Wszedł do kuchni i nastawił czajnik. Sara deptała Ad
rianowi po piętach.
- Wydaje mi się, że coś bardzo ważnego umyka naszej
uwagi.
- Tak jak umknął nam twój wuj?
- Chodzi mi o wskazówkę - powiedziała przez zaciś
nięte zęby. - Posłuchaj. Załóżmy, że wuj naprawdę wie coś
o złocie i przyszło mu do głowy, żeby dać je nam w pre
zencie ślubnym.
Adrian oparł się o kuchenkę, założył ręce na torsie
i wbił wzrok w Sarę.
132 OCZEKIWANIE
- No dobrze, załóżmy, że to prawda. I co z tego?
Sara, chodzÄ…c ze zmarszczonymi brwiami po kuchni,
usiłowała uporządkować myśli.
- Wuj wie, gdzie jest złoto, ale do tej pory nie starał się
go odzyskać. Przynajmniej my nic o tym nie wiemy. W na
graniu nie powiedział, że chce przywiezć nasz prezent,
tylko że chce go chronić.
- To prawda.
- Jeśli tak nagle zdecydował się, że musi go dla nas
chronić, to zapewne dowiedział się, że ktoś chce ukraść
złoto. Zakładamy, iż wie o nim niewiele osób. Logicznie
myśląc, oprócz ciebie i mnie, w grę wchodzi jedynie były
współpracownik wuja.
- Wróciliśmy do naszego Wilczka.
- To nie są żarty - syknęła.
Adrian odetchnął głęboko i nalał gorącej wody do
dwóch filiżanek.
- Wiem. Mów dalej.
- Wilk czy Vaughn, czy jak on siÄ™ naprawdÄ™ nazy
wa, jest nie tylko jedynym człowiekiem, który może wie
dzieć o złocie, a nawet znać skrytkę, mamy także dowody,
że wuj Lowell myślał o nim, zanim znikł nie wiadomo
gdzie.
- Jeżeli mówisz o rysunku na moim wydruku, jest to
kiepski dowód.
Sara potrząsnęła głową.
- Nie sądzę. Najwidoczniej wuj rozmyślał ostatnio
o Wilku, być może właśnie dlatego, że podejrzewał go
o zakusy na złoto. Na razie nie wiemy, skąd mu to przysz
ło do głowy. Wuj nadal ma wiele tajemniczych znajomo-
OCZEKIWANIE 133
ści na całym świecie. Sam się jutro do kogoś takiego
wybierasz. Nie rozumiesz? - Sara zamaszystym gestem
podniosła ręce. - Lowell Kincaid stara się ochronić nasz
ślubny prezent przed jedynym człowiekiem, który mógłby
go ukraść.
- To dlaczego Vaughn kręci się tutaj, a nie po Azji?
- spytał z nieubłaganą logiką Adrian.
- Dlatego, że nie wie, gdzie dokładnie w Azji jest scho
wane złoto. Nikt tego nie wie oprócz wuja. Vaughn przy
puszczalnie myśli, że ułatwię mu kontakt z Lowellem.
- Sara przygryzła dolną wargę. - Wuj znikł. Powiedział
sąsiadce, że się wybiera na polowanie. Na kogo?
- Na wilka w ludzkiej postaci?
- Proszę bardzo, możesz się śmiać, a ja i tak uważam,
że mam rację.
- Nie śmieję się z ciebie, Saro. - Adrian podał jej fili
żankę z herbatą. - Może i masz rację. Myślę jednak, że
powinniśmy najpierw ustalić, gdzie jest Lowell i czy
Vaughn mówi prawdę. Znam tylko jeden sposób, aby to
zrobić, i zamierzam go wykorzystać.
- Dobrze, nie będę się z tobą kłócić. Szukaj tego swo
jego człowieka i wypytaj go o wuja. Może wreszcie cze
goÅ› siÄ™ dowiemy.
Parę godzin pózniej, przy kolacji, Adrian znów wrócił
do tematu. Sara grzebała widelcem w sałatce z pieczonej
czerwonej papryki, którą sama przygotowała.
- Jest jeszcze jedna rzecz - stwierdził z namysłem
Adrian.
Sara podniosła głowę.
- Co takiego?
134 OCZEKIWANIE
- Lowell nie bez przyczyny opowiedział mi o złocie.
Wie, że ta historia jest głównym wątkiem Fantoma".
- Zgadza siÄ™.
- Jeśli masz rację i złoto ma być prezentem ślubnym, to
chciał...
- Przekazać ci wskazówki, gdzie jest ukryte - dokoń
czyła podekscytowana Sara. - Znając wuja, mogę to sobie
doskonale wyobrazić.
- Ja też. Chyba go zamorduję, gdy się wreszcie pojawi.
Wie, że nie znoszę takich gierek.
W miarę upływu czasu atmosfera stawała się coraz bar
dziej napięta. Adrian obserwował wskazówki zegara zbli
żające się do dziesiątej i z wyrazu twarzy Sary wniosko
wał, że tej nocy będzie spał sam.
Wprawdzie nie łudził się zbytnio, już dzisiejszego
ranka zrozumiał, iż dla Sary wszystko potoczyło się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]