[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tej porze klub był jeszcze zamknięty. Jej celem było znalezienie ex służącego z  Chimneys ,
Alfreda. Była przekonana, że gdy to jej się uda, reszta pójdzie łatwo. Zwykle załatwiała
sprawy ze służbą ostro i nigdy jej ta metoda nie zawodziła, czemu więc miałaby ją zawieść
teraz?
Nie była jedynie pewna, ile osób mieszkało w klubie. Oczywiście wolała, by nikt oprócz
Alfreda nie dowiedział się o jej wizycie.
Gdy tak stała, rozważając linię ataku, drzwi pod czternastką otworzyły się i stanął w nich
Alfred we własnej osobie. Problem sam się rozwiązał.
 Dobry wieczór, Alfredzie  powiedziała Bundle z uśmiechem.
Alfred aż drgnął z wrażenia.
 Dobry wieczór, lady Eileen. W pierwszej chwili nie poznałem.
Powinszowawszy sobie pomysłu z sukienką służącej, Bundle przystąpiła do sprawy.
 Chcę z tobą zamienić słówko, Alfredzie. Gdzie możemy porozmawiać?
 Ależ proszę panienki& sam nie wiem& to chyba nie jest odpowiednie miejsce&
sądzę, że&
Bundle przerwała mu.
 Kto jest w klubie?
 W tej chwili nikt, proszÄ™ panienki.
 A wiec tam porozmawiamy.
Alfred wyjął klucz i otworzył drzwi. Gdy Bundle weszła do środka, zakłopotany
posłusznie podążył za nią. Bundle usiadła i spojrzała zmieszanemu Alfredowi prosto w oczy.
 Przypuszczam, że zdajesz sobie sprawę  zaczęła bez ogródek  że to, co tu się
dzieje, jest niezgodne z prawem?
Alfred przestąpił z nogi na nogę.
 To prawda, bo nawet mieliśmy już dwa razy rewizję  przyznał.  Ale nie znalezli
żadnych dowodów, pan Mosgorovsky tak wszystko świetnie zorganizował.
 Nie mówię tylko o hazardzie  przerwała mu Bundle.  Chodzi mi o znacznie więcej,
może nawet więcej niż ty sam wiesz. Zadam ci pytanie, Alfredzie, i chcę usłyszeć prawdę. Ile
zapłacono ci za odejście z  Chimneys ?
Alfred powiódł wzrokiem po suficie, jakby tam szukał inspiracji, trzy razy przełknął ślinę,
lecz w końcu jego słaby charakter musiał ugiąć się przed silniejszym.
 To było tak, proszę panienki. Pan Mosgorovsky z przyjaciółmi przyjechali do
 Chimneys któregoś dnia, gdy dom udostępniony był zwiedzającym. Pan Tredwell był
wtedy chory, wrastał mu paznokieć, jeśli chodzi o ścisłość, więc musiałem za niego
opiekować się gośćmi. Pod koniec zwiedzania pan Mosgorovsky został nieco z tyłu, wcisnął
hojny napiwek i zaczął mnie zagadywać.
 Mów dalej  rzuciła z zachętą.
Ośmielony Alfred począł wyrzucać z siebie potok informacji.
 Zaofiarował mi sto funtów z góry, pod warunkiem, że rzucę pracę w  Chimneys i
przyjmę się do niego. Powiedział, że prowadzi klub i potrzebuje służącego z klasą, który by
przydał szyku tej knajpie, jak to ujął. Grzechem by było odrzucać taką ofertę, proszę
panienki, więc się zgodziłem. Tym bardziej, że płacą mi trzy razy więcej, niż zarabiałem u
ojca panienki.
 Sto funtów to duża suma  zauważyła Bundle.  Czy twój nowy pan wspominał, że
ma kogoÅ› na twoje miejsce?
 Mówiłem mu, że nie mogę tak po prostu rzucić swojej pracy, lecz pan Mosgorovsky
odrzekł na to, że zna chłopca, który służył u jakiegoś lorda, i że przekona go, by mnie
zastąpił. Więc porozmawiałem z panem Tredwellem i załatwiłem wszystko jak należy.
Bundle kiwnęła głową. Jej własne podejrzenia potwierdziły się co do joty.
 Kiru. jest ten Mosgorovsky?  spytała.
 Właściciel klubu. Rosjanin. Bardzo mądry człowiek. Bundle poniechała dalszej
interrogacji i przystąpiła do ataku.
 Zdajesz sobie sprawę, że sto funtów to poważna suma?
 W życiu tyle nie miałem  odparł z rozbrajającą szczerością.
 Czy podejrzewałeś, że pakujesz się w tarapaty?
 Tarapaty?
 Tak. Nie mówię o hazardzie. Mówię o czymś znacznie poważniejszym. Nie chcesz
chyba, Alfredzie, spędzić reszty życia w więzieniu?
 Mój Boże! Nie! O czym panienka mówi?
 Byłam wczoraj w Scotland Yardzie i dowiedziałam się tam bardzo interesujących
rzeczy o tym klubie. Jeżeli mi pomożesz, to szepnę słówko w twojej obronie.
 Zrobię wszystko, co panienka zechce. Zresztą i tak bym zrobił.
 Wspaniale. Najpierw zatem oprowadz mnie po klubie. Chcę obejrzeć wszystko, od
strychu po piwnice.
Alfred, zdezorientowany i nie na żarty przestraszony, otwierał przed nią kolejne
pomieszczenia. Bundle zaglądała uważnie w każdy kąt, ale nie natknęła się na nic
podejrzanego, dopóki nie dotarła do sali gier. Jej uwagę przyciągnęły niepozorne drzwi w
rogu sali. Były zamknięte na klucz.
Alfred pospieszył z wyjaśnieniami.
 To wyjście bezpieczeństwa. Za tymi drzwiami jest mały pokój z sekretnym przejściem
prowadzącym na tyły kamienicy. W razie obławy wyprowadza się tędy gości.
 Policja nic nie wie?
 Przejście jest sprytnie zamaskowane. Wchodzi się tam przez kredens.
Bundle poczuła rosnącą falę podniecenia.
 Muszę tam wejść  oświadczyła. Alfred potrząsnął głową.
 To niemożliwe, proszę panienki. Klucz ma pan Mosgorovsky. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl