[ Pobierz całość w formacie PDF ]
srogiej twarzy pojawił się uśmiech. Ona też się uśmiechnęła. Może powinna skorzystać z jego oferty,
tylko czy potrzebowała gładkiego, wygadanego showmana jako przewodnika? Nie, choć dwie
godziny obcowania z jego śliczną buzią i rozbrajającym uśmiechem na pewno nie byłyby torturą.
Wyszła z budynku. Przyjrzy się firmie tam, skąd powinna zacząć.
Firmowy sklep z biżuterią mieścił się w budynku pięciogwiazdkowego hotelu Da Vinci. W czasie
podróży służbowych Kimberley omijała sklepy Blackstone Jewellery. Widziała ostentacyjne
bogactwo butiku w Auckland, tego samego spodziewała się tutaj.
Budynek był okazały, lecz w klasycznym tradycyjnym sensie. Dyskretny szyld, oszczędna w formie
wystawa, eksponująca pojedyncze sztuki biżuterii na jednobarwnym tle, oświetlone punktowym
światłem. Jej uwa-
Tajemnica diamentów
245
gę przyciągnął wyjątkowy złoty naszyjnik łączący perły i brylanty. Za kolejną szybą ujrzała kolekcję
broszek i kolczyków w stylu retro.
Kiedy przez obrotowe drzwi weszła do klimatyzowanego wnętrza, czuła dumę i niepokój. Właśnie
taką wizję Blackstone Jewellery roztoczyła przed ojcem. Klasa i elegancja tego miejsca przypominały
House of Hammonds, choć pewnie nikt w Blackstone nie doceniłby tego porównania.
Stukot obcasów wyrwał ją z zadumy. Uniosła głowę. Drobna młoda kobieta pospiesznie schodziła po
schodach z pierwszego piętra. Na widok Kimberley jej zatroskana twarz rozjaśniła się w uśmiechu.
Srebrzyste włosy i ascetyczna czarna sukienka podkreślały jej bladość i kruchość.
- Jessica Cotter, kierowniczka sklepu - przedstawiła się. - Witamy w Blackstone Jewellery.
- Kimberley Blackstone... chociaż mam wrażenie, że to zbędna informacja.
Jessica potaknęła.
- Chodziłyśmy do tej samej szkoły, chociaż pewnie mnie nie pamiętasz. Byłaś w ostatniej klasie, gdy
ja zaczynałam naukę. Poznałam cię. I teraz robię bardzo nieprofesjonalne pierwsze wrażenie.
- Powinnam cię uprzedzić, ale przechodziłam obok i ciekawość wzięła górę. Wiesz, że nigdy nie
byłam w sklepie Blackstone?
246
Bronwyn Jameson
- Lepiej nie mogłaś trafić. To nasza wizytówka. Otwarty jako pierwszy prawie dziesięć lat temu.
Oprowadzę cię. Jest coś, co cię szczególnie zainteresowało?
- Perłowo-brylantowy naszyjnik z wystawy. Dzieło firmowego projektanta?
- Tak. To Xander Safin. Jego najnowsza kolekcja Spotkanie ziemi i morza" łączy blask diamentów z
kopalni Janderra z połyskiem kolorowych pereł.
- Sądząc po naszyjniku, udało mu się. Brązowe oczy Jessiki rozjaśniły się radością.
- Chodzmy na górę. Pokażę ci inne prace Xandera.
Przez ponad godzinę oglądały dzieła różnych projektantów i porównywały własny gust. Nazwisko
Jessiki brzmiało znajomo, choć Kim nie pamiętała jej ze szkoły. Oceniła ją na dwadzieścia pięć lat.
Ciekawiła ją droga życiowa Jessiki, która w tak młodym wieku kierowała tak poważnym
przedsięwzięciem. Co do jej wiedzy i pasji nie miała wątpliwości.
Pokrewna dusza, pomyślała. Mogłaby z nią pracować po powrocie do Blackstone.
- Przygotowujesz lutowy pokaz? - spytała.
Przez twarz Jessiki przemknął cień pokryty szerokim uśmiechem.
- Tak. Pracowałam nad nim z Ryanem i... z panem Blackstone'em. W tym roku mamy fantastyczną
kolekcjÄ™. Przyjdziesz?
Tajemnica diamentów
247
Dobre pytanie.
- Mam nadzieję, że będę zaproszona.
- Blackstone Jewellery to twój pomysł. Oczywiście, że będziesz zaproszona.
- Trzymam cię za słowo. Ciekawa jestem kolekcji Dani Hammond.
- Dani ma niezwykły talent.
- Nie macie jej prac w sklepie?
- Nie. A biżuteria na wystawę jest w sejfie. Ryan urwałby mi głowę, gdybym ją komuś pokazała. -
Przestraszona własnymi słowami dodała szybko: - Przepraszam, nie chciałam...
- Znam swojego brata. Dotrzymałby słowa. - Przerażona mina Jessiki skłoniła Kim do zmiany tematu.
- Mogę obejrzeć z bliska naszyjnik Xandera Safina?
- Oczywiście - odparła z widoczną ulgą Jessica. - Zaraz go przyniosę.
Chwilę pózniej wróciła z naszyjnikiem. Tworzyły go trzy sznury brylantów zwieńczone złotymi
kroplami pereł z Morza Południowego.
- Pasowałby do twojej karnacji - stwierdziła Jessica, przykładając go do szyi Kim. - Upięte włosy, pro-
sta suknia bez ramiączek. Srebrna albo biała. Widzisz to?
Na rozpromienionej twarzy Jessiki Kim dojrzała coś jeszcze. Cienie pod oczami. Nagle doznała
olśnienia. Jessica Cotter. To jej nazwisko było na oryginalnej liście
248
Bronwyn Jameson
pasażerów feralnego lotu. Kobieta, która uszła śmierci, w ostatniej chwili zmieniając plany.
Wyraz zamyślenia na twarzy Kim wprawił Jessicę w konsternację.
- Wybacz, łatwo mnie ponosi, gdy ktoś podziela mój entuzjazm.
- Nie przepraszaj. Moje myśli były daleko stąd. Nietrudno było zgadnąć, dokąd powędrowały myśli
Kim.
- Kimberley, przyjmij moje kondolencje. Brak informacji i te artykuły w gazetach... to musi być dla
ciebie bardzo trudne...
- Dziękuję. - Spojrzała na zegarek. - Zabrałam ci mnóstwo czasu. Dziękuję za pokazanie sklepu.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
- Jeszcze tu wpadnę. Może następnym razem namówisz mnie na kupno tego naszyjnika - uśmiechnęła
siÄ™.
Jessica odwzajemniła uśmiech, lecz w jej oczach pozostał smutek.
Ta dziewczyna ma jakieś osobiste problemy. Dlatego zrezygnowała z lotu. Dlatego ma takie
udręczone oczy, stwierdziła w duchu Kim.
Zatopiona w rozmyślaniach omal nie zderzyła się z wchodzącym do środka Ryanem.
- Co ty tu robisz? - Z gniewną miną spojrzał ponad
Tajemnica diamentów
249
jej ramieniem na piętro, po czym przeniósł badawczy wzrok na nią.
- Też się cieszę, że cię widzę, braciszku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]