[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dła naprzeciwko Alessia i położyła przed sobą notatnik. - Zaczynajmy.
Lekkie drżenie dłoni zdradzało, że nie jest aż tak opanowana, jak chciała się wy-
dawać.
- Jak to, bez gry wstępnej? - zażartował Alessio.
Zgromiła go tylko spojrzeniem, po czym starannie wypisała datę u góry kartki.
- Pomyślałam, że powinnam się lepiej przygotować do roli twojej asystentki.
- Nienaganna Lindsay... Powiedz mi, czy zdarza ci się zrobić coś pod wpływem
impulsu?
- Przyjechałam tu pod wpływem impulsu. Nie planowałam spędzenia następnego
tygodnia na karaibskiej wyspie z... - przerwała gwałtownie.
- Co chciałaś powiedzieć?
- Jestem tu w zastępstwie mojej siostry, dlatego żebyś jej nie zwolnił. A skoro o
tym mowa, to czy kontaktowałeś się ze swoim bratem?
- Nawet nie próbowałem. - Kelner postawił na stoliku dwa drinki z lodem, ozdo-
bione egzotycznymi owocami. Alessio skierował na nie wzrok: - Napij się. Powinnaś się
odprężyć.
- Dlaczego?
- Bo stres jest niekorzystny dla zdrowia.
Lindsay zmarszczyła czoło w grymasie zniecierpliwienia.
R
L
T
- Pytam, dlaczego nie próbowałeś skontaktować się z bratem. Obiecałeś, że to zro-
bisz.
- Zostawiłem mu wiadomość.
- To zostaw następną, Alessio. Dzwoń, dopóki nie odbierze telefonu!
- Po co? Oddzwoni jak będzie chciał. - Sięgnął po drinka. - Zawsze jesteś taka ze-
stresowana? Musisz dbać o swoje ciśnienie.
- Nie jestem zestresowana. - Język ciała Lindsay przeczył jednak zapewnieniom.
Siedziała na brzeżku krzesła, z wyprostowanymi plecami, gotowa robić notatki. - O któ-
rej godzinie spotykamy siÄ™ z klientem?
- Nie mam pojęcia. Jeszcze nie przyjechał.
- A kiedy przyjedzie? - spytała, lekko zbita z tropu.
- Kiedy mu będzie pasowało.
- Nie umawiałeś się z nim?
Alessio uśmiechnął się.
- Jestem pewien, że przejedzie, jak będzie na to gotowy.
- Ale przecież dostosowałeś swoje sprawy do jego potrzeb...
- Bo dobrze mi za to płaci - wyjaśnił Alessio. - On decyduje, jak wykorzystać ku-
piony ode mnie czas. Na razie mamy wolne, możemy odpoczywać i... lepiej się poznać.
- Nie chcę cię lepiej poznawać. To, co wiem, zupełnie mi wystarcza.
- Czyż nie ty mówiłaś, że trzeba sięgać głębiej?
- Przekręcasz moje sowa.
- Nie, tylko ci je przypominam.
- Jeśli nie jestem teraz potrzebna, to daj mi, proszę, akta sprawy, wrócę do pokoju,
spokojnie je przeczytam i zrobię notatki. Przynajmniej będę przygotowana, kiedy klient
się pojawi. Jak chcesz, podpiszę klauzulę poufności.
Alessio patrzył na Lindsay i zamiast jej słuchać, zastanawiał się, jak by wyglądała
bez tej granatowej spódnicy.
- %7łeglujesz? - spytał znienacka.
- SÅ‚ucham? Dlaczego o to pytasz?
R
L
T
- Bo musimy jakoś spędzić czas do przyjazdu klienta. Oczywiście, mam też inne
propozycje...
Ostatnia uwaga skłoniła Lindsay do sięgnięcia po drinka. Jej ręka drżała.
- Nie musisz mnie tu zabawiać. Skoro mnie nie potrzebujesz, wracam do pokoju, a
ty rób to, co zwykle. - Ton Lindsay sugerował, że domyśla się, jakiego rodzaju rozryw-
kom zwykle oddaje siÄ™ on na wyspie.
- W takim razie o ósmej zabiorę cię na kolację. Tylko zmień mundurek na coś lżej-
szego.
- Nie mam nic więcej. - Lindsay czuła się lekko dotknięta uwagami Alessia.
- Moi ludzie o wszystko zadbali.
Zaskoczona Lindsay nie wiedziała, że udzielił im dokładnych wskazówek, co mają
kupić, i teraz był ciekaw, jak jej się spodoba karaibska" garderoba.
Służbowy strój dawał Lindsay poczucie bezpieczeństwa. Jak zatem poradzi sobie
bez tej tarczy?
Lindsay była przekonana, że wystarczy jej siły, by oprzeć się urokowi Alessia.
A on wprost nie mógł się doczekać, by jej udowodnić, jak bardzo się co do niego
myli.
R
L
T
ROZDZIAA PITY
Lindsay patrzyła na swe odbicie w lustrze.
Kiedy po powrocie do pokoju, znalazła garderobę wypełnioną letnimi ubraniami,
poczuła... wdzięczność. Jakkolwiek niechętnie, to musiała przyznać Alessiowi rację -
rzeczywiście męczyła się w swoim stroju, zupełnie nieodpowiednim na karaibski upał.
Z zaciekawieniem oglądała sukienki, koszulki i delikatne sweterki. Dostała też bu-
ty, torebki, paski, a nawet zestaw kosmetyków do makijażu.
Uświadomiła też sobie, że nie wybrałaby żadnego z tych strojów. Wszystkie były
romantyczne i seksowne", a ona potrzebowała raczej czegoś do pracy w ciepłym kli-
macie". Zdecydowała się na turkusową sukienkę, piękną i dość obcisłą. Lekko przezro-
czysty jedwab mienił się w świetle. Ten wybór nie był łatwy, ale pozostałe rzeczy nada-
wały się raczej na romantyczne wakacje, a nie do pracy.
Alessio Capelli zachował się wielkodusznie, troszcząc się o to, by Lindsay nie mu-
siała cierpieć w upale w londyńskich ubraniach, ale chyba przesadził...
Nagle przyszło jej do głowy, że może nie był wielkoduszny, tylko poddawał ją
pewnej próbie.
Może chciał, żeby się czuła nieswojo?
Bawiło go jej skrępowanie i nawet nie starał się tego ukrywać. Do tego dawał do
zrozumienia, że byłaby mile widziana w jego sypialni. Wiedział, że jej się podoba, bo nie
próbowała temu zaprzeczać. Coraz bardziej ją to przerażało. Zdawała sobie sprawę z te-
go, że nietrudno pomylić fizyczne pożądanie z uczuciem, ale wystarczało, by Alessio na
nią spojrzał, a natychmiast robiło jej się gorąco w całym ciele.
Dobrze wiedziała, jak może się to skończyć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]