[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zawsze czuła, że jest gdzieś blisko ale pilnował, by go nie zobaczyła.
Zamiast uczucia wdzięczności czuła przygnębienie. Możliwe, że nie miało
dla niego znaczenia, że wychodzi z innym mężczyzną. Może go to nie
obchodziło. A właściwie dlaczego miało by go to obchodzić? Ona nie
chciała jego zainteresowania. Chciała spotkać ludzkiego mężczyznę i
zakochać się w nim. Właśnie takiego chciała pokochać. Nie obsesyjnym
uczuciem własności, ale czymś delikatnym i wrażliwym. Chciała
normalnego ludzkiego mężczyzny.
Obejrzała swoje paznokcie. Kiedyś były krótkie a teraz długie i ładne
z profesjonalnie zrobionym manikiurem. Nawet włosy wydawały się
bardziej gęste i dłuższe, a rzęsy długie i podkręcone. Jej skóra była
blada.
Westchnęła patrząc na własne odbicie w lustrze. Była taka sama ale
jednocześnie jakaś inna. Lepsza. Nie wiedziała dokładnie na czym to
polegało. Po prostu lepiej. Sukienka przylegała do niej jak druga skóra,
akcentując piersi i wąską talię. To suknia musiała być zrobiona wyłącznie
dla niej. Krytycznie przejechała ręką po miękkim materiale na swoim
biodrze. Jej serce zaczęło mocniej bić gdy zobaczyła złote oczy Aidana,
patrzące na nią w lustrze. Stał za nią. Mogła czuć jego usta złączone ze
swoimi. Ten erotyczny obraz pojawił się w odbiciu lustra: Aidan męski,
silny, potężny z oczami w których czaił głód i Alex zgrabna, krucha, blada.
- Przepięknie wyglądasz, Alex. powiedział miękko.
Jego głos muskał jej skórę takim samym szeptem jak aksamitna
suknia. Nie mogła zrozumieć do końca wyrazu jego twarzy, czuła tylko
uważne spojrzenie jego oczu w kolorze rozlewającego złota.
- Nie wrócę pózno - powiedziała, jąkając się jak nastolatek. Dała mu
czas, by mógł coś odpowiedzieć. Lecz Aidan tylko uśmiechnął się nie
zmieniajÄ…c wyrazu twarzy.
Poczuła jak dreszcze przebiegają jej po kręgosłupie. Nagle jej
wyzwanie okazało się równie głupie jak drażnienie tygrysa. A wszystko
przez ten uważny, niemigający wzrok. Zamierzał pozwolić jej iść?
Wcześniej chciała iść i wydawało jej się to właściwe, lecz teraz nie chciała
już niczego prócz pozostania tutaj.
Aidan pokręcił głową.
- Dio, Alex. Patrzysz na mnie, jakbym był jakąś bestią. Bądz
ostrożna piccola, - odszedł tak samo cicho jak i wszedł.
Wdrygneła się. Dotknęła swych ust, Aidan bardzo uważnie na nie
patrzył. Mogłaby przysięgnąć, że poczuła dotyk jego warg na swoich.
Zamknęła oczy, ciesząc się i smakując to uczucie. Cholera, jak łatwo
potrafi nią sterować! Była człowiekiem. Człowiekiem! A była tak bliska
by zapomnieć o wszystkim innym.
Alex uniosła podbródek. Nie może zepchnąć jej z tropu swoją
seksualnością i przyciąganiem. Założyła buty i lekko jak królewna zeszła
po schodkach.
Thomas przyjechał na czas i teraz oczekiwał w salonie szczęśliwy, że
Aidan Savage nie zachciał zaszczycić go swoją obecnością. Musiał
wstrzymać oddech gdy weszła Alex, wydawało się, że z każdym dniem
robi się coraz piękniejsza. Nie mógł myśleć o niczym teraz prócz niej.
Even marzył o niej dniami i nocami, szczególnie nocami gdy pogrążał się
w gorÄ…cych, erotycznych snach.
- Thomas to był świetny pomysł. witając go, powiedziała to
głosem, który przenikał do samego serca i wywoływał odpowiedz nisko w
jego ciele.
Nagle poczuł na sobie spojrzenie tych przeklętych złotych oczu.
Skoncentrowany. Bezwzględny. Patrzył na niego nie odrywając się nawet
na chwilę, przeklinał go. Aidan Savage stał oparty leniwie o drzwi z
rękami skrzyżowanymi na piersiach. Nic nie mówił. Nic nie robił. Sama
jego obecność zwiększyła strach w sercu Thomasa. Thomas przytulił Alex,
wdychajÄ…c jej perfumy.
- Jesteś oszałamiająca, Alex. Nikt nigdy by nie powiedział, że
dopiero co wyzdrowiałaś.
Aidan lekko poruszył się, co nasunęło mu myśl o drapieżniku.
- A jednak była bardzo chora, Even. Mam nadzieję, że będzie pan
dbał by Alex za bardzo się nie przemęczała i rano wróciła do domu.
Thomas uczciwie uśmiechnął się. Niech będzie przeklęty ten
człowiek, przecież on nie jest jakimś nastolatkiem na pierwszej randce!
Wiedział, że przejawiając zainteresowanie w stosunku do Alex drażni jej
psa.
- Nie martw się, Savage. Będę bardzo dbał o Alex. poprowadził ją
do drzwi, chcąc znalezć jak najdalej od Savage i od tego dziwnego domu.
Alex chętnie poszła z nim, chcąc odejść z tego miejsca. Wychodząc
na ulicę zatrzymała się na chwilę i głęboko westchnęła.
- Za bardzo się martwi? powiedziała, uśmiechając się. Teraz
uśmiechała się tak, że mogłaby rywalizować z gwiazdą. Wolność. Teraz
nawet nie miał znaczenia grymas Evena, który przypominał uśmiechu
rekina, nawet to, że słyszała jego bicie serca tak samo głośno jak i u Josha
albo nawet jeszcze gorzej, że czuła nawet aromat jego pobudzenia. Była
daleko od Aidana Savage i jego wpływu na nią. To było wszystko co miało
dla niej znaczenie.
- Martwi? No jeżeli ty tak wolisz to nazywać. Ten człowiek
dominuje, robi tak, jakbyś była jego własnością! wybuchnął Thomas.
Alex miękko się roześmiała.
- Musisz go zrozumieć. On nie potrafi przepraszać. Jest
przyzwyczajony wydawać rozkazy. Musisz o tym wiedzieć i pamiętać do
czego to prowadzi& - dodała Alex.
Even złapał się na tym jak śmieje się razem z nią, kiedy szli do
samochodu. Specjalnie wypożyczył limuzynę z kierowcą, żeby można
było zrelaksować się na tylnym siedzeniu.
- Zaczęłam robić szkice, Thomas kontynuowała ale nie
powiedziałeś mi, co jest dla ciebie w tym najważniejsze. Myślę, że musisz
określić się jak najszybciej.
- Wolałbym ,żebyś sama spróbowała odpowiedział Thomas,
otwierając jej drzwi. Chciał to zrobić i bardzo go to dziwiło. W większości
przypadków, wszystkie te miłe rzeczy które robił, były bardziej dla efektu.
Ale z Alex było inaczej.
Nie sądzisz, że ten don jest jakiś dziwny? Czy nie wywołuje u ciebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]