[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tu. Powiedziała… powiedziała, że jeszcze nigdy nie była taka szczęśliwa. Chciała znaleźć
jakiś sposób, żeby Kasselton stało się jej punktem docelowym, ale oni ją znaleźli. To,
powiedziała, był jej błąd.
Kolejny sygnał. Zerknąłem na wyświetlacz. Taa, to Ema: muszę ci coś pokazać, obiecaj że
nie będziesz zły.
— Ten facet w samochodzie, czy miał tatuaż na twarzy? — spytałem.
— Nie. Był wysoki, może twojego wzrostu, ale o wiele cięższy. I czarnoskóry.
Pomyślałem o Derricku, bramkarzu z Plan B Go–Go Lounge.
— Jak ją znaleźli?
— Ashley nie wiedziała, ale ja chyba wiem,
— Jak?
— Oboje jesteście nowymi uczniami, prawda?
— Prawda.
— Zatem braliście udział w tych upiornych zajęciach integracyjnych pani Owens.
Pamiętałem. Ludzie, ależ to była głupota!
— Co z tego?
— Codziennie przynoszą nam „Star Ledger”. Był w niej artykuł. Jedno ze zdjęć ukazywało
jakiś bieg sztafetowy. I była na nim Ashley, bardzo dobrze widoczna.
„Star Ledger” to najpoczytniejsza gazeta w stanie i rozchodzi się w Newark. Teoria Rachel
miała sens.
— No dobrze — powiedziałem — więc przyszłyście do twojego domu. Co zrobiłyście
potem?
— Ashley musiała się ukryć i zastanowić nad sytuacją. Powiedziałam jej, że może
zatrzymać się u mnie. — Rachel zobaczyła, że otwieram usta, więc podniosła rękę,
powstrzymując mnie. — Uprzedzając twoje następne pytanie: moi rodzice są rozwiedzeni.
Matka mieszka na Florydzie, ojciec ma trzecią młodą żonę. Dużo podróżują.
— Masz jakieś rodzeństwo?
— Starszego brata. Studiuje. Mamy tu służbę, ale domek gościnny jest sprzątany tylko w
czwartki.
— Więc tam ją umieściłaś?
— Tak. Ashley obawiała się, że ci faceci, którzy próbowali ją złapać, nadal będą szukali.
Powiedziała, że są niestrudzeni i mogą dopaść jedyną zaprzyjaźnioną tu z nią osobę.
— Czyli mnie.
Skinęła głową.
— Poszłam i zabrałam z jej szafki ubrania oraz notatnik. Miała w nim zapisane twoje
nazwisko i numer telefonu. Robiła notatki. Gdyby ci faceci je znaleźli, odkryliby, że się
przyjaźnicie. Jednak nawet gdy to zrobiłam, Ashley nie była pewna, czy się do ciebie nie
dobiorą.
— I dlatego poprosiła cię, żebyś miała mnie na oku?
— Tak.
— I zrobiłaś to. Zostałaś nawet moją partnerką na historii.
Rachel popatrzyła na przesadnie elegancki salon, jakby widziała go pierwszy raz.
Wyglądał jak pomieszczenie w jakimś europejskim pałacu. Siedzieliśmy na twardej i
niewygodnej kanapie.
— Dlaczego? — zapytałem.
— Co dlaczego?
— Ledwo ją znałaś. Nie była twoją przyjaciółką.
— To prawda.
— Poza tym to było niebezpieczne. Widzieli twoją twarz. Mogli cię odnaleźć.
— Chyba tak.
— A więc dlaczego jej pomogłaś?
Rachel zastanawiała się przez chwilę.
— Ponieważ miała kłopoty. Ponieważ nie pomogłam jej podczas kwalifikacji do zespołu
cheerleaderek. Sama nie wiem. Chciałam jej pomóc. Po prostu wydawało mi się, że tak [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl