[ Pobierz całość w formacie PDF ]

KUBUZ: Zapłaciłeś pan, przespawszy się poprzednio?
PAN: Tyś rzekł.
KUBUZ: Nie opowie mi pan tego?
Kobieta, Miłość, Seks
PAN: Nim zapuścimy się w historię moich amorów, trzeba wprzódy wybrnąć
z twoich. No! Kubusiu, óieje twojej miłości, którą przyjmuję jako pierwszą i jedyną
twego życia, mimo przygody ze służącą w Conches; gdybyś bowiem nawet się z nią
przespał, nie znaczy, abyś był zakochany. Coóiennie niemal człowiek sypia z kobie-
tami, których nie kocha, a nie sypia z kobietami, które kocha. Ale&
KUBUZ: Cóż, ale& ? Co panu?
Pan, Koń, Sługa
PAN: Mój koń!& Kubusiu, serce, nie gniewaj się: postaw się na miejscu mego
konia, wyobraz sobie, że ciebie straciłem, i powieó, czy nie ceniłbyś mnie tym więcej,
słysząc jak wykrzykuję:  mój biedny Kubuś! ?
Kubuś uśmiechnął się i rzekł:  Stanęliśmy, o ile pamiętam, na rozmowie go-
spodarza z żoną, w ową noc po pierwszym opatrunku. Zasnąłem trochę. Gospodarz
i jego małżonka wstali nieco pózniej niż zwykle .
PAN: Baróo wierzę.
KUBUZ: Obuóiwszy się, rozsunąłem pomału firanki i ujrzałem gospodarza, żo- Lekarz, Kaleka, Alkohol
nę i chirurga w tajemniczej konferencji na progu. Po tym, co słyszałem w ciągu
nocy, nie trudno było domyślić się treści. Chrząknąłem. Chirurg rzekł:  Obuóił
się; zejdzcie no, kumie, do piwnicy, golniemy łyczek; to daje óiwną pewność ręki.
Zdejmę następnie opatrunek i pogadamy o reszcie .
de is dide ot KubuÅ› fatalista i jego pan 21
Skoro przyniesiono i wypróżniono butelkę, bowiem wedle terminów sztuki goln
e znaczy wypróżnić co najmniej jedną butelkę, chirurg zbliżył się do łóżka i rzekł;
 Jakąż mieliśmy noc?
 Niezłą.
 Proszę rękę& Dobrze, dobrze, puls wcale niezgorszy, gorączki prawie że już
nie ma. Trzeba zobaczyć kolano& Dalej, gosposiu  rzekł do gospodyni, która sta-
ła w nogach łóżka za firanką  pomóżcie nam&  Gospodyni zawołała na któreś
z óieci.  Nie óiecko nam tutaj potrzebne, ale wy sami; jeden fałszywy ruch przy-
sporzyłby roboty na miesiąc. Zbliżcież się, pani kumo.  Gospodyni zbliżyła się ze
spuszczonymi oczyma.  Wezcież nogę, tę zdrową, ja biorę na siebie drugą. Powoli,
powoli& Tak, ku mnie, jeszcze troszeczkę ku mnie& Mój przyjacielu, wykręć no
troszeczkę na prawo& o tak& jesteśmy w domu&
Trzymałem się oburącz siennika, zgrzytałem zębami, pot ściekał mi po twarzy.
 Mój przyjacielu, to nie zabawa.
 CzujÄ™ to.
 Doskonale! Pani kumo, puśćcie nogę, wezcie poduszkę i przysuńcie krzesło
i połóżcie poduszkę na nie& Za blisko& trochę dalej& Mój przyjacielu, podaj mi
rękę& ściśn3 mocno. Pani kumo, obejdzcie no łóżko i chwyćcie go pod ramię&
Wyśmienicie& Mój kumie, nie zostało tam co w butelce?
 Nie.
 Stańcie tu na miejsce żony, a ona niech pójóie poszukać drugiej& Dobrze,
dobrze, lejcie pełno& kobieto, zostawcie męża i chodzcie tu do mnie&  Gospodyni
zawołała jeszcze raz któreś z óieci.  Ech, do stu czartów, już wam powieóiałem,
że óiecko na nic się tu nie zda. Klękn3że pani sobie, podłóż rękę, tu, pod łydkę&
Ech, kumo, co wy tak drżycie, jakby was nieszczęście miało trafić; no, śmiało& Le-
wą podłożyć pod udo, tu, wyżej bandażu& Doskonale&  W mig przeciął nitki,
odwinął bandaże, zdjął opatrunek i obnażył ranę. Chirurg obmacuje z góry, z dołu,
z boku i ilekroć mnie dotknie powiada  Ignorant! osioł! cymbał! takiemu bawić
się w chirurga! Taką nogę ucinać! Bęóiesz nią choóił nie gorzej niż tamtą, ja ci
zaręczam.
 WyleczÄ™ siÄ™?
 Nie takich wyleczyłem.
 Będę choóił?
 Bęóiesz.
 Nie kulejÄ…c?
 To znowuż co innego; u diaska, mój przyjacielu, co ty masz za pretensje! Czy
nie dosyć, że ci ocaliłem nogę? A zresztą, choćbyś nawet i kulał, to drobnostka. Czy
lubisz tańczyć?
 Baróo.
 Jeżeli bęóiesz choóił trochę gorzej, tańczyć za to bęóie ci się tym lepiej&
Pani kumo, wina ciepłego tutaj& Nie, wprzódy tamtego, do gęby: jeszcze jedną
szklaneczkę, to opatrunkowi tylko wyjóie na zdrowie.
Wychylił szklankę: przyniesiono gorącego wina, obmyto ranę, ukończono opa-
trunek, ułożono mnie w łóżku, upomniano, abym spał, jeśli zdołam, zasunięto fi-
ranki, dokończono nadpoczętej butelki, przyniesiono drugą i rozpoczęła się narada
mięóy chirurgiem, gospodarzem i gospodynią.
GOSPODARZ: Słuchajcie, kumie, czy to potrwa długo?
CHIRURG: Baróo długo& W wasze ręce.
GOSPODARZ: Ile? MiesiÄ…c?
de is dide ot KubuÅ› fatalista i jego pan 22
CHIRURG: Miesiąc! Powieócie dwa, trzy, cztery, któż może wieóieć? Rotula
nadwerężona, femur, tibia& W wasze, pani kumo.
GOSPODARZ: Cztery miesiące! Jezu miłosierny! Po co go było przyjmować?
diabliż ją wynieśli na ten próg przeklęty!
CHIRURG: W moje ręce: napracowałem się tego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl