[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sprawdzilibyśmy wówczas, jak się sprawy mają i czy rzeczywiście znajdziemy połączenie, którego
istnienia domyślaliśmy się. Odpowiedział, iż z łatwością tego dokonamy. Wyjaśnił, że nie widziałem
jeszcze pokoju, w którym straszy, więc pod pretekstem, że mi go pokaże, z łatwością zdobędzie
odpowiedni klucz. Nawiedzaną przez ducha była obszerna izba położona bezpośrednio nad biblioteką.
Dawniej pełniła funkcję sali bankietowej, ale teraz świeciła pustką - opuszczona i zamknięta. Podobno
onegdaj zabito tam w pijackiej burdzie właściciela ziemskiego z sąsiedztwa. Mówiło się, że ów
nieszczęśnik zwykł po śmierci odwiedzać to miejsce.
George'owi udało się namówić dziewczęta, aby towarzyszyły nam w wyprawie. Najpierw
podążyliśmy do ich pokoju. Tam, ku naszej radości, utwierdziliśmy się w przypuszczeniach.
Przekonaliśmy się, że najwyższe piętro składało się z dwóch, zdaje się identycznych pomieszczeń,
połączonych zamkniętymi drzwiami, które tak pragnęliśmy tu zastać. Na moje pytanie dziewczęta
odpowiedziały, że w drugim pokoju są również takie drzwi jak te, które łączyły ich nową sypialnię z
małą wieżyczką ze schodami. Nie miałem teraz najmniejszych wątpliwości: basztom, zgodnie z tym
co myślałem poprzednio, nadano symetryczny kształt. Zna-
liśmy więc drogę. Pozostały do pokonania inne przeszkody, którym, przynajmniej ja, nie zamierzałem
się poddać.
Znalazłszy się sam na sam z dziewczętami, usiłowaliśmy nakłonić je, aby pozwoliły nam zaspokoić
naturalne żądze. Przekonywaliśmy je, że budzą się za każdym razem, kiedy one są blisko. Na poparcie
prób mieliśmy poważne argumenty. Mimo ich okazania, nie zdołaliśmy skusić naszych kochanek,
przestraszonych ryzykiem odkrycia.
Uznając ich obawy za uzasadnione, zaniechaliśmy usilnych nalegań. Zeszliśmy zaraz piętro niżej, do
pomieszczenia, gdzie podobno straszyło. Sala musiała być kiedyś ładnie urządzona. Zwiadczyły o tym
pozostałości w postaci kilku gobelinów i obrazów na ścianach. Meble natomiast usunięto już dawno i
niewiele pozostało z prawdziwego uroku tego miejsca. Nie pozostaliśmy długo bezczynnie. Szybko
zabraliśmy się do pracy. George mieomal od razu uświadomił słodkim partnerkom, że tutaj nie muszą
niczego się obawiać - nikt nie może nas zaskoczyć, żadna ze służących nie ośmieli się przekroczyć
tego progu, a starsze damy są zbyt zająte niezbędnymi przygotowaniami przed przybyciem gości, aby
myśleć jeszcze o czymś więcej. Dziewczęta uznały argumentację za całkowicie zadowalającą.
Znalazły jednak problem w braku elementarnego umeblowania, potrzebnego do naszych celów.
Gdyby położyły się na podłodze - dowodziły - ubrudzone sukienki z pewnością naraziłyby je na
podejrzenia.
Wokół rzeczywiście było pusto. Rozejrzawszy się dokładnie, stwierdziłem, że jedynym przedmiotem
wewnątrz, który mógłby nam w pewien sposób pomóc jest duży, ciężki stojak na kwiaty. Poleciłem
Georgowi na wszelki wypadek zamknąć drzwi i wyjąć klucz z zamka. Dopiero wtedy sięgnąłem
niecierpliwie po Elizę. Wsparłem jej dłonie na stojaku. Pochyliła się przez to do przodu, wystawiając
na pokuszenie, odsłonięte moją niecierpliwą ręką białe, przepyszne
pośladki. Przyklęknąłem i wyraziłem swój zachwyt dla nich muśnięciem warg po jedwabnej
powierzchni. Pózniej gorącymi pocałunkami obdarzyłem cudowny wzgórek, który odnalazłem,
wcisnąwszy twarz głębiej między sprężyste uda. Jednocześnie pospiesznie rozpiąłem spodnie i
podkasałem koszulę. Uwolniony, sterczący priapus, drżąc oczekiwał stosownej chwili do ataku.
Powróciwszy do pozycji wyprostowanej, rozstawiłem szeroko nogi dziewczyny. Stanąłem z tyłu, tuż
za nią i wprowadziłem gorejący oręż w koleinę między pośladkami. Zawędrowałem jego czubkiem w
pobliże krytycznego miejsca. Teraz już tylko rozwarłem palcami napiętą, czarującą szczelinę i po
kilku zdecydowanych pchnięciach mogłem przekonać piękną partnerkę, że i w taki sposób możemy
osiągnąć nasz cel bez najmniejszego uszczerbku na ciele. Na moje uderzenia w przód zaczęła od-
powiadać poruszeniami bioder w kierunku przeciwnym do moich ruchów. Szaleńcze wirowania
rozpalonych pośladków wkrótce zalały mnie falą wściekłej namiętności i rozkoszy.
George i Maria, nie tracąc czasu, poszli za naszym przykładem. Usadowili się w podobej pozycji po
przeciwnej stronie stojaka, tak że mogliśmy wzajemnie obserwować nasze poczynania. Jak na
otwartej dłoni widziałem biały brzuch Marii i górną część uroczej, niewielkiej szczeliny otoczonej
lamówką z delikatnego mchu. Obrazu dopełniał ruchliwy trzon męskiego oręża, który to pojawiał się,
to znikał pośród poskręcanej gęstwiny czarnego krzaczka. Starania nas wszystkich doprowadziły
niebawem do zwykłego, ale jakże upojnego rezultatu. Ogarnięci spazmami spełnienia, pochwyciliśmy
nasze partnerki w silny uścisk ramion, by nie ustąpiły pod naporem wrzącego strumienia rozpalonej
lawy tryskającej z nas, na co zareagowały okazując najwyższy zachwyt.
Niepewni, kiedy nadarzy się kolejna okazja do podobnej zabawy, nalegaliśmy na pozostanie w takim
samym układzie przez następną rundę miłosnych swawoli. Nie napotkaliśmy choćby cienia sprzeciwu
ze strony jeszcze nie zaspokojonych kompanek. Kiedy stwierdziły, że wizytom wdzięcznych,
figlarnych ulubieńców, nie towarzyszą już przykre dolegliwości, ale raczej najwyższy stopień
rozkoszy, daleko przyjemniejszy niż ośmielały się kiedykolwiek przewidywać, nie chciały
rezygnować z radości, jaką mogły się cieszyć. Obie czyniły wszystko, co było w ich mocy, aby
osiągnąć rozkosz, ale także, by w sposób najbardziej pełny obdarzyć szczęściem nas. Mieliśmy więc
wszelkie powody do zadowolenia. Cieszył nas ich stosunek do sprawy oraz fakt, że tak chętnie
odwzajemniały nasze starania i zabiegi w dążeniu do wzajemnej satysfakcji. Wymyślne pieszczoty,
gwałtowne pchnięcia, żarliwe pocałunki - wszystko to przyjmowały z równie zmysłowym, równie
żarliwym wirowaniem. Kołysanie ich kształtnych bioder stopniowo przybierało na sile i
intensywności, aż zaskoczył nas ostateczny przełom i roztopiliśmy się wszyscy w bezmiarze wspania-
Å‚ego uniesienia.
Zaraz też dziewczęta musiały nas opuścić, aby wypełnić swoje obowiązki związane z przyjazdem
gości. Ja natomiast udałem się do siebie. Musiałem stawić czoła nowemu zadaniu, spróbować, czy
dam radę otworzyć połączenie mojej sypialni z sypialnią dziewcząt, którą pragnęliśmy uczynić
nowym przybytkiem Amora. Niestety, żadna próba z czymkolwiek co choćby przypominało
kształtem śrubokręt, nie dała rezultatu. Podobny skutek osiągnąłem ze zrobionymi naprędce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl