[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prowadził samochód nie tylko po jednym, ale nawet po kilku drinkach.
Nie podobał mi się ten chłopak. Ale przecie\ to nie ja go wymyśliłem, tylko Zosia i
Jacek wynalezli na przystani. Zresztą, Zosia jeszcze podczas podró\y oświadczyła, \e
poderwie jakiegoś nadzianego faceta, aby mogła z Jackiem bawić się, nie naruszając
moich skromnych funduszy.
- Pośpieszcie się, bo ktoś na mnie czeka w holu - popędzałem Zosię i Jacka.
Zosia śmiesznie wykrzywiła usta: - Mo\e znowu ta blond Wenus od mebli?
Nic nie powiedziałem. Zresztą ich to chyba nie interesowało. Zosia uczesała włosy,
podmalowała się, wło\yła sukienkę z gołymi ramionami i jak najbardziej kusą. Jacek zaś
przywdział nową niebieską koszulę i zdecydował się pójść w d\insach z łatami na
kolanach.
- No to, nieustające zdróweńko - podał mi rękę podziurawiony na twarzy młodzian. Na
chwilę go zatrzymałem.
- A dlaczego zainteresował się pan właśnie Zosią i Jackiem? - zapytałem.
- No wie, wujek! Co za pytanie? - oburzyła się Zosia. - Ka\dy zwraca na mnie uwagę.
- To prawda, proszę pana - skinął głową młodzian.
A Jacek dodał:
- Teraz nie jest jak za wujka młodości. Znajomość zawiera się szybko i rusza na
dyskotekÄ™.
Wobec takiej argumentacji byłem bezradny. Gdy tylko opuścili pokój, zacząłem się po
nim miotać, aby wło\yć na siebie coś eleganckiego. Niestety, nic takiego nie miałem, a
to co mogło się wydać eleganckie, zle uło\yłem w walizce i okazało się pomięte. A
czarna marynarka była wyplamiona po przygodzie na pla\y.
Przywdziałem się w com ta miał - jak mówił Chochoł w Weselu Wyspiańskiego,
czyli najmniej wygniecione spodnie, białą koszulę i lekkie płócienne wdzianko.
61
Schwyciłem ze stołu kartkę z zapisanym numerem telefonu dziurawego młodzieńca i
skierowałem się do windy.
Po drodze coś mnie tknęło i dokładniej przyjrzałem się kartce z numerem telefonu. Po
drugiej stronie odkryłem coś, co, jak się mówi, a\ krew mi w \yłach zmroziło. A był to
ni mniej, ni więcej tylko spis kościołów-sanktuariów z koronowanymi Madonnami i
podaniem daty ich koronacji, co zapewne miało świadczyć o większej lub mniejszej
zabytkowości korony! Oto ów spis:
Częstochowa 1717 Przemyśl 1766
Kraków (Sokal) 1723 Gdańsk (Bolszowice) 1777
Wrocław (Podkamień) 1727 Przemyśl 1777
Gdańsk (Lwów) 1751 Lublin (Latyczów) 1778
Nowe Miasto Lubawskie 1752 Szydłów 1786
Le\ajsk 1752 Kalisz 1796
Chełmno Pomorskie 1754 Stara Wieś 1877
Jarosław 1755 Kalwaria Pacławska 1882
Skępe 1755 Kraków (na piasku) 1882
Rzeszów 1763 Kalwaria Zebrzydowska 1887
Chełm 1765 Tarnobrzeg 1904
Tuchów 1904 Piekary Zląskie 1925
Tuligłowy 1909 Przeczyca 1925
Sulisławice 1913 Tarnowiec 1925
Zawada 1920 Gostyń 1928
Gilde 1923 Warszawa (śółkiew) 1929
StaniÄ…tki 1924 Borek Wielkopolski 1931
Spis był bardzo długi i dokładny. Poni\ej zanotowano jeszcze miejscowości: Racibórz,
Hy\ne, Bochnia, Gdańsk (Stanisławów), Odporyszów, Swarzewo, Charłupia Mała,
Szymanów (Jazłowiec), Piotrkowice Chmielnickie, Poznań, Okulice, Nowy Sącz,
Ludzmierz, Leśna Podlaska, Górka Klasztorna, Markowice, Krasnobród, Rychwałt,
śegocin, Bydgoszcz, Bardo Zląskie, Byszewo, Wiślica, Górka Duchowna, Skalmierzyce,
Sianowo, Limanowa, Leśmiów, Licheń, Pieranie, Gietrzwałd, Toruń, Dąbrowa Górnicza,
Zwięta Lipka, Studziana, Tursko, Jekoszów, Piaseczno, Dąbrówka Kościelna, Lubawa,
Myślenice, Golina, Czerwińsk, Szamotuły, Wieluń, Lutynia, Smardzowice, Rywałt
Królewski, Warszawa, Wysokie Koło, Kawnice, Jodłówka, Lewiczyn, Sejny,
Głogowiec, Obory, Biechowo, Błotnica, Przasnysz, Wąwolnica, Maków Podhalański,
Osieczna, Tulce, Przów, Wambierzyce, Lipinki.
Kilka miejscowości z koronowanymi Madonnami podkreślono czerwonym ołówkiem.
Nie były to jakieś wielkie miasta, ale wioski. Nietrudno się domyślić, czemu miały
słu\yć owe podkreślenia. W du\ych miastach kościoły miały zainstalowany system
alarmowy, kraść korony było najłatwiej w malutkich miejscowościach. Innymi słowy
owe podkreślone ośrodki miały zostać wkrótce okradzione z koron na obrazach
kościelnych. Szczególnie zaniepokoiły mnie dwa kościoły, które lubiłem odwiedzać:
Gietrzwałd na Warmii i Zwięta Lipka, tak\e w tamtych stronach, ale ju\ na Mazurach.
Muszę tam pojechać i sprawdzić, czy ktoś nie interesuje się zbytnio zabezpieczeniem
koronowanych obrazów! - pomyślałem.
Kartkę starannie schowałem do portfela. Jednocześnie uświadomiłem sobie, \e ów
młodzian, który poznał na przystani Zosię i Jacka, nale\ał chyba do szajki złodziei
koron. I - co gorsza - mo\e to poznanie się nie było wcale przypadkowe. Mo\e piękna
62
Anita, gdy ujrzała moich podopiecznych, wskazała ich młodzianowi, a ten uczynił
wszystko, aby się z nimi zaznajomić. Ba, nawet zaprosił ich na dyskotekę.
Uświadomiłem sobie jeszcze, \e nie podkreślono wyłącznie miejscowości z najdawniej
koronowanymi obrazami, ale przede wszystkim takie, do których ciągnęło mnóstwo
pielgrzymów. Koronacji obrazu Matki Boskiej w Gietrzwałdzie dokonano w 1967 roku,
ale była to miejscowość uznawana za niemal najświętsze miejsce na Warmii. W tym
samym roku odbyła się koronacja obrazu w Zwiętej Lipce, cieszącej się ogromnym
zainteresowaniem pielgrzymów. Wynikało z tego niezbicie, \e złodziejom nie chodziło o
staro\ytności, ale liczyli na korony najbardziej drogocenne, bo uwielbiane przez
miejscową ludność, która zapewne nie \ałowała pieniędzy, aby koronę wspaniale
wyposa\yć.
Pomyślałem: Młodzian tak się spieszył na dyskotekę, \e na pierwszej wyjętej z
kieszeni kartce zanotował numer swego telefonu. Czy - jeśli zorientuje się, \e po drugiej
stronie kartki znajduje się spis miejscowości z koronowanymi obrazami Madonn -
zechce mi tę kartkę odebrać i to nawet w brutalny sposób? Jedyna nadzieja, \e nie będzie
pamiętał, gdzie podział tę kartkę... Podział?... Czy tak wa\ne notatki nosi się w kieszeni
spodni wraz z piersiówką? A jeśli komuś zale\ało, \ebym tę kartkę znalazł? Ale komu i
dlaczego? Kolekcjonerowi - krzyknąłem prawie, bo właśnie w tej chwili
przypomniałem sobie, gdzie ju\ dziś widziałem granatowe BMW: na podjezdzie willi na
Liliowej! Co robić? Co robić?
Jedno było pewne: nale\ało być czujnym i ukryć tę sprawę przed Zosią i Jackiem, a
szczególnie przed Joanną, która dziwnym trafem w tym samym czasie znajdowała się w
jednym miejscu z piękną Anitą, a przynajmniej jej audi stało wówczas w tym samym
miejscu co granatowe BMW. O Zosię i Jacka nie nale\ało się chyba martwić. Przecie\
poszli na dyskotekę między wielu ludzi, a nie w jakieś zakamarki. Zresztą, jak mnie
poinformował Marczak, policja ju\ niemal miała w rękach przestępców.
Otarłem czoło, bo pod wra\eniem lektury kartki a\ pot mi na nie wystąpił. Uspokoiłem
szybko bijące serce i, jak gdyby nic się nie stało, podszedłem do oczekującej mnie w
holu Joanny.
- No, nareszcie się zjawiłeś! - powitała mnie z wyrzutem w głosie.
- Musiałem najpierw wyprawić na dyskotekę moich podopiecznych.
- Widziałam ich, gdy z Długowłosym Beńkiem wychodzili z hotelu - oświadczyła. -
Ciekawe, skąd oni go znają? To ponoć chłopak z bandy Kolekcjonera.
- Co takiego? - udałem zdumienie, poniewa\ od chwili, gdy odkryłem zapiski na
drugiej stronie pozostawionej przez niego kartki, byłem pewien, \e mam do czynienia z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]